Wszyscy to znamy - impreza, drinki, dobra zabawa. A następnego ranka ból głowy, mdłości i stara podeszwa zamiast języka. Nawet jeżeli pijecie tylko z okazji sylwestra i urodzin, z pewnością kiedyś doświadczyliście kaca. I z pewnością usłyszeliście wtedy milion dobrych rad - od klina, przez surowe jajko po "profesjonalne" tabletki z apteki. Czy coś z tego zadziałało? Prawdopodobnie nie. I z tym właśnie postanowił coś zrobić Pan Bishop-Stall. Postanowił uratować nas wszystkich znajdując działający lek na kaca. Czy się udało? Być może. Jednak droga do rzeczonego lekarstwa była długa i wyboista.
Lubię alkohol. Nie mam zamiaru zaprzeczać. Jestem pełnoletnia, zdrowa, nie mam pod opieką dzieci, nic więc nie stoi na przeszkodzie by po ciężkim (a zwłaszcza upalnym) dniu sięgnąć do lodówki po puszkę piwa. Nie widzę również przeciwwskazań do sączenia złocistego napoju podczas oglądania meczu, popijania wina do obiadu czy świętowania rozmaitych okazji szklaneczką whisky. I nie ukrywam, z kacem znamy się całkiem dobrze od czasów nawet nie studenckich, ale licealnych. Dodam też, że dowiedziałam się o tej książce lecząc lekkiego kaca po świętowaniu dnia kobiet z moja kochaną mamą w jednym z krakowskich pubów (mamuś, pozdrawiam!). Czy macie jeszcze jakieś wątpliwości, że ta książka była mi przeznaczona?
Kilka lat temu na jednym z kanałów dla mężczyzn (prawdopodobnie był to TVN Turbo) leciał program zatytułowany "Na Rauszu przez Świat". Przesypmatyczny Zane Lamprey podróżował do świecie próbując tradycyjnych trunków poszczególnych krajów w najbardziej kultowych miejscach (był także w Polsce, skosztował wódki Wyborowej a potem poszedł się integrować z Polakami przy Żywcu w nieistniejącym już dziś krakowskim Pięknym Psie na ulicy Jana). Oczywiście każdy odcinek kończył się potężnym kacem - Zane'owi z pewnością przydałby się wówczas lek, którego poszukuje Pan Bishop-Stall. Przypomniał mi się ten program, bo autor książki próbuje rozmaitych kuracji w równie szalony sposób, co Zane nawet najdziwaczniejszych trunków (nigdy nie zapomnę japońskiej wódki z węża ani baru - niestety nie pamiętam kraju - gdzie ze ścian wystawały tyłki dzikich zwierząt a trunki nalewało się podnosząc ich ogony i podstawiając szklaneczkę).
Sposoby na łagodzenie skutków - owszem. Balsamy, uśmierzacze, pobudzacze, kliny, porady i tysiąc zdrowasiek, ale prawdziwe działające lekarstwo? Gdyby było znane, piłbym już drugą butelkę i pisał zupełnie inną książkę.
Jednak ta książka to nie tylko kolejne eksperymenty z kroplówkami, jedzeniem sierści psa czy połykaniem kiszonych węgorzy. Autor we wspaniale wyważony sposób przeplata swoją opowieść ciekawostkami z historii trudnej relacji człowieka z alkoholem i zagłębia się daleko w przeszłość szukając jej przyczyny. Właściwie na przestrzeni książki mamy przedstawioną całą historię alkoholu i zmieniających się zwyczajów jego picia. Nie wiem czy nie jest to nawet ciekawsze niż samo poszukiwanie skutecznego leku. Znajdziemy tu również doskonałe przygotowanie merytoryczne - gdy autor mówi, że skuteczny może być wyciąg z opuncji, nie zostawia tej tezy z wyjaśnieniem "bo tak i już", ale tłumaczy jakie zawiera on związki chemiczne i jaki jest ich wpływ na ludzkie ciało. W tej kwestii wykonał naprawdę dobrą robotę.
Styl książki jest lekki a tekst pełen żartobliwych uwag i sarkastycznych docinków. Niektóre wyczyny autora na drodze ku odnalezieniu leku mogłyby spokojnie znaleźć się w kultowym już filmie "Kac Vegas" i wywoływać śmiech w salach kinowych. Jednak nie wszystko tutaj jest takie różowe. W trakcie prowadzonych badań nad kacem związek autora się rozpada a on sam traci pracę, obie te rzeczy wyraźnie odbijają się na tekście. Przyznam, że ciężko czytało mi się fragmenty, gdy Pan Bishop-Stall opowiadał o upijaniu się w poczuciu beznadziei i braku chęci do życia. Tym bardziej, że ja nie pisałam się na melodramat, a filozoficzne rozważania autora nieco mi się dłużyły. Na szczęście ten fragment nie jest długi, a reszta książki w pewnym stopniu go wynagradza.
Na koniec chcę zaznaczyć, choć może się to wydawać rzeczą oczywistą, że jest to książka o piciu i jego skutkach. Nie ma na celu przekonania czytelnika, że upijanie się jest ok i zachęcanie do tego - to pozycja popularnonaukowa, jej zadaniem jest tylko i wyłącznie poszerzenie naszej wiedzy. Być może jednak nie jest odpowiednia dla młodzieży. Co zaś do jej celu - czy znaleźliśmy lek na kaca? Zdradzę Wam, że owszem. Ale nie powiem nic więcej. Ja z metody autora jednak nie skorzystam - przez lata mojej przygody z szeroko pojętym imprezowaniem wypracowałam własną metodę, znacznie prostszą i stuprocentowo skuteczną - jeśli tylko o niej pamiętam w wieczór imprezy...
Podsumowując, jest to ciekawa pozycja, która nie tylko bawi, ale i uczy. Wbrew pozorom raczej przestrzega przed nierozważnym piciem niż je usprawiedliwia. Napisana językiem zrozumiałym dla każdego, z wplecionymi zabawnymi anegdotami i mnóstwem szalonych eksperymentów, a do tego mówiąca na temat znany nam wszystkim. Nie określę jej jako książkę idealną - bo te (nieliczne ale jednak) dołujące rozważania załamanego człowieka niewiele wnosiły do sprawy - niemniej dowiedziałam się wielu ciekawych rzeczy i nie raz na mojej twarzy wykwitał szeroki uśmiech. Polecam wszystkim fanom literatury popularnonaukowej, a także jako ciekawostkę wszystkim, którzy chcą poszerzyć swoją wiedzę lub horyzonty czytelnicze.
Moja ocena: 7/10
Styl książki jest lekki a tekst pełen żartobliwych uwag i sarkastycznych docinków. Niektóre wyczyny autora na drodze ku odnalezieniu leku mogłyby spokojnie znaleźć się w kultowym już filmie "Kac Vegas" i wywoływać śmiech w salach kinowych. Jednak nie wszystko tutaj jest takie różowe. W trakcie prowadzonych badań nad kacem związek autora się rozpada a on sam traci pracę, obie te rzeczy wyraźnie odbijają się na tekście. Przyznam, że ciężko czytało mi się fragmenty, gdy Pan Bishop-Stall opowiadał o upijaniu się w poczuciu beznadziei i braku chęci do życia. Tym bardziej, że ja nie pisałam się na melodramat, a filozoficzne rozważania autora nieco mi się dłużyły. Na szczęście ten fragment nie jest długi, a reszta książki w pewnym stopniu go wynagradza.
Czuję się niczym w jakimś surrealistycznym programie z cyklu "Ukryta Kamera": oto lekarz Azjata sugeruje białemu badaczowi kaca, że jakimś sposobem ten ostatni nabawił się azjatyckiej nietolerancji alkoholowej, wrodzonej choroby powodującej natychmiastowe objawy kaca. Ten odcinek powinien nosić tytuł "Stajesz się Japończykiem" albo "Wódkodzilla".
Na koniec chcę zaznaczyć, choć może się to wydawać rzeczą oczywistą, że jest to książka o piciu i jego skutkach. Nie ma na celu przekonania czytelnika, że upijanie się jest ok i zachęcanie do tego - to pozycja popularnonaukowa, jej zadaniem jest tylko i wyłącznie poszerzenie naszej wiedzy. Być może jednak nie jest odpowiednia dla młodzieży. Co zaś do jej celu - czy znaleźliśmy lek na kaca? Zdradzę Wam, że owszem. Ale nie powiem nic więcej. Ja z metody autora jednak nie skorzystam - przez lata mojej przygody z szeroko pojętym imprezowaniem wypracowałam własną metodę, znacznie prostszą i stuprocentowo skuteczną - jeśli tylko o niej pamiętam w wieczór imprezy...
Podsumowując, jest to ciekawa pozycja, która nie tylko bawi, ale i uczy. Wbrew pozorom raczej przestrzega przed nierozważnym piciem niż je usprawiedliwia. Napisana językiem zrozumiałym dla każdego, z wplecionymi zabawnymi anegdotami i mnóstwem szalonych eksperymentów, a do tego mówiąca na temat znany nam wszystkim. Nie określę jej jako książkę idealną - bo te (nieliczne ale jednak) dołujące rozważania załamanego człowieka niewiele wnosiły do sprawy - niemniej dowiedziałam się wielu ciekawych rzeczy i nie raz na mojej twarzy wykwitał szeroki uśmiech. Polecam wszystkim fanom literatury popularnonaukowej, a także jako ciekawostkę wszystkim, którzy chcą poszerzyć swoją wiedzę lub horyzonty czytelnicze.
Moja ocena: 7/10
Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Bukowy Las.
Raczej nie odnalazłabym się w tej książce. 😊
OdpowiedzUsuńOdnoszę wrażenie, że mało kto lubi pozycje popularnonaukowe. Po co się męczyć z historią alkoholu kiedy można w tym czasie przeżywać gorące romanse albo epickie bitwy kosmiczne? ;)
UsuńCiekawa książka jeszcze o niej nie słyszałam :)
OdpowiedzUsuńNie jest zbyt popularna, a w sumie szkoda, bo dobrze się ją czyta :)
UsuńSkoro czegoś uczy, to warto przeczytać :)
OdpowiedzUsuńAmen! I powtórzmy za National Geographic: dzieciaki, poszerzcie horyzonty!
UsuńNIe słysząłam o tej książce :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Pola
www.czytamytu.blogspot.com
Cóż, nie dziwię się, bo jeśli założyć, że każdy bloger wrzuca swoje recenzje na lubimyczytac.pl to jestem chyba pierwszą osobą, która ją zrecenzowała :D
UsuńPierwszy raz widzę książkę o takiej tematyce! Nie dość, że możesz się wydawać nieco kontrowersyjna, to jeszcze ciekawa :D. Nie jestem co prawda fanką picia i kaca miewam raz do roku, ale nic nie stoi na przeszkodzie, żeby się w taką lekturę zagłębić, także jak kiedyś trafi w moje ręce, na pewno ją przeczytam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
http://demoniczne-ksiazki.blogspot.com
Mam nadzieję, że się na nią natkniesz i wyeliminujesz całkiem tego kaca raz do roku ;)
UsuńChyba tym razem nie dam się namówić, na przeczytanie tej książki.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Nie mogę mieć Ci za złe, też rzadko daję się namówić na pozycje popularnonaukowe, których sama nie wypatrzyłam :)
UsuńNie piję alkoholu i wszelakie tematy z nim związane mnie nie interesują, tak więc podziękuję ;)
OdpowiedzUsuńSzacuneczek dla Ciebie w takim razie i brawa za zdrowy styl życia :)
UsuńNie wiem, czy to wymaga szacunku. Nie czuję potrzeby korzystania z tego typu "napitków :)
UsuńSkoro lekarstwo na kaca zostało znalezione to lecę po tą książkę
OdpowiedzUsuńWidzę tutaj moją bratnią duszę :D
UsuńJakoś nie czuję się przekonana do lektury tej książki. Niby wydaje sie ciekawa, ale czuję że po kilku stronach odlozylabym ją na bok.
OdpowiedzUsuńMogłoby się stać i tak. Książki popularnonaukowe naprawdę trzeba lubić :)
UsuńHa ha o tej książce wcześniej nie słyszałam i raczej nie jest to książka dla mnie :)
OdpowiedzUsuńSzczęśliwi ludzie co kaca nie znają :)
UsuńKsiążka zdecydowanie nie jest dla mnie, więc nie skuszę się na przeczytanie :/ Pozdrawiam! wy-stardoll.blogspot.com
OdpowiedzUsuńNie namawiam, jest dość specyficzna :)
UsuńTo zdjęcie jest genialne :D
OdpowiedzUsuńA to kłania się (niewielka) część zawartości barku moich rodziców - skorzystałam z okazji i pstryknęłam po wielkanocnym śniadaniu ;)
UsuńBardzo rzadko piję alkohol, przez co raczej nie ciągnie mnie do książki o tej tematyce.
OdpowiedzUsuńW takim razie brawa dla Ciebie za wstrzemięźliwość :)
Usuńoj nie dla mnie książka
OdpowiedzUsuńMam świadomość, że raczej dla nielicznych :)
UsuńCiekawa pozycja. Książki popularnonaukowe czasem czytam, więc kiedyś z ciekawości może sięgnę po tę książkę. :)
OdpowiedzUsuńCiesze się, że zainteresowałam :)
UsuńDobre zdjęcie ;)
OdpowiedzUsuńFajnie to wszystko zostało tu opisane.
OdpowiedzUsuń