Barcelona, rok 1887. Młody Onufry Bouvilla przybywa do Barcelony z pieniędzmi mogącymi wystarczyć najwyżej na tydzień. Liczy, że szybko znajdzie pracę i zbije fortunę - w przeciwieństwie do swojego ojca, który z podobnej wyprawy na Kubę wrócił bez grosza przy duszy, za to z półżywą małpą. Na miejscu trafia na grupę anarchistów, którzy zatrudniają go przy roznoszeniu ulotek głoszących wywrotowe hasła na budowie pierwszej w Hiszpanii wystawy światowej. Dzięki nim poznaje nowe idee i zaczyna w inny sposób patrzeć na świat. Wkrótce wpada na pomysł własnego biznesu i znajduje doskonałego wspólnika. Tak stawia pierwsze kroki na drodze do bogactwa...
Jeśli wciąż nie wiecie jak ogromną sympatią darzę literaturę iberyjską, to dzień dobry, jestem Rosemary, witam Was w moich skromnych progach. Z pewnością jesteście tu pierwszy raz, inaczej o mojej miłości do tego gatunku byście wiedzieli. A zatem - literatura iberyjska. Bardzo charakterystyczny styl, wyrazisty klimat, niespieszne tempo akcji i mnóstwo dygresji. Może to brzmieć tak sobie, ale gdy złożymy to w całość i dodamy świetną historię, wychodzi nam naprawdę dobra książka. Nie inaczej jest i tym razem. Jest to druga powieść Pana Mendozy, jaką miałam przyjemność czytać, i chociaż pierwsza podobała mi się bardziej, to niewątpliwie lektura "Miasta Cudów" przyniosła mi dużo przyjemności.
Pan Mendoza dobrze pisze i to nie ulega wątpliwości. Historia jest dobrze skonstruowana, nie ma w niej dziur, niedopowiedzeń i nieścisłości. Styl jest tak iberyjski, jak tylko się da - ciasne barcelońskie uliczki i żar lejący się z nieba aż stają czytelnikowi jak żywe przed oczami. Co również typowe, akcja osadzona jest w okresie wielkich przemian, dzięki czemu możemy obserwować ich wpływ na życie ludzi oraz organizację społeczeństwa. No i możemy zaglądnąć za kulisy dawnych wystaw światowych by przekonać się jak ogromny wysiłek towarzyszył ich organizacji.
Powieść pełna jest barwnych postaci o wyrazistych charakterach. Bardziej niż na samej akcji, skupiamy się właśnie na nich. Fabuła obejmuje kilkadziesiąt lat, mamy więc świetną okazję prześledzić proces ich dojrzewania, w każdym tego słowa znaczeniu. Bardzo mi się podobało, że żaden z bohaterów nie jest czarno-biały. Wszyscy mają zarówno wady, jak i zalety. I chociaż często wady przeważają nad zaletami, jest w nich coś, co do nich przyciąga. Niby nie chcielibyśmy takich ludzi spotkać na swojej drodze, ale mocno trzymamy za nich kciuki podczas lektury.
Co mi się nie podobało? Czasem przerywaliśmy opowieść, żeby dowiedzieć się o czymś z przeszłości i to było ok - jeśli miało związek z fabułą. Było kilka miejsc, w których autor przedstawiał na przykład legendę o tym jak kilka świętych poruszyło swoje posągi i przyszło do burmistrza by doradzić mu jak rozbudować miasto. Albo o losie jaki był udziałem ówczesnych marynarzy. Bardzo fajnie, czasem to było nawet ciekawe, ale w takich miejscach zastanawiałam się po co mi to wiedzieć. No i fajne było czasem - czasem niestety dłużyły mi się te dygresje, a moje zainteresowanie lekturą spadało.
Ogólnie to dobra powieść, która poza kawałem porządnej literatury, daje nam również sporą dawkę wiedzy o Hiszpanii na przełomie wieków. Wspaniały klimat, ciekawa historia i intrygujący bohaterowie. To jednak niezła cegła, ma prawie 500 stron, więc raczej nie polecałabym jej na pierwsze spotkanie z literaturą iberyjską. Jednak fanom tego typu powieści polecam jak najbardziej. Z pewnością będziecie się dobrze bawić z tą książką.
Moja ocena: 7/10
Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Znak.
Kiedy będę miała więcej czasu z chęcią usiądę nad nią na dłużej.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Bardzo mnie to cieszy :)
UsuńŚmiem postawić tezę, że wiele osób to znudzi - bo grube i bez wartkiej akcji ;) Nazwisko autora kojarzę, ale nie miałam jeszcze z niczym od niego przyjemności. Może w tym roku?
OdpowiedzUsuńA gdyby ktoś tak zaczynał od niczego, totalnie od zera, to jaką książkę z lit. iberyjskiej byś polecała na początek?
"Cień Wiatru" Zafóna. Ewentualnie, jeśli nie boisz się wyzwań, to coś Marqueza, niech już nawet będzie ta oklepana "Miłość w Czasach Zarazy". Ale polecam jednak zacząć od Zafóna :)
UsuńTo nie moje klimaty, więc odpuszczę :)
OdpowiedzUsuńRozumiem i nie namawiam :)
UsuńCzytałam kilka opinii o tej książce i coraz bardziej jestem przekonana, że chcę ją przeczytać. 500 stron to niemało, ale jeśli książka jest dobra to wtedy już nie wydaje się to dużo. ;)
OdpowiedzUsuńJeśli książka dobra, 500 stron to zdecydowanie za mało :)
UsuńNie planuję czytać tej książki. 😊
OdpowiedzUsuńNic na siłę :)
UsuńChyba nie miałam do czynienia z literaturą iberyjską - to byłoby ciekawe doświadczenie :)
OdpowiedzUsuńTak. Na pewno przypadłaby taka literatura Ci do gustu, nie mam wątpliwości :)
UsuńBardzo chcę przeczytać tę książkę! Uwielbiam literaturę iberyjską :)
OdpowiedzUsuńW takim razie koniecznie! :D
UsuńMam w planach tę książkę, ale w takich późniejszych, jak będę miała chwilę, żeby się "podelektować" ;)
OdpowiedzUsuńNo pewnie. Są książki, których nie można czytać na wyścigi :)
UsuńJak dla mnie zapowiada sie calkiem ciekawie i nawet te 500 stron mnie nie przeraża :-)
OdpowiedzUsuńCo to jest 500 stron, jak King pisze cegły po 1000? ;)
UsuńJest Barcelona i ciekawi bohaterowie, w sumie nic więcej nie potrzeba, żeby mnie zachęcić :D. Myślę, że wtrącanie niepotrzebnych pierdółek przeboleję, chcę to przeczytać :)
OdpowiedzUsuńWłaściwie te pierdółki były nawet ciekawe. Tylko po prostu nie miałam do nich cierpliwości...
UsuńWychodzi Więc na To, że i ja jestem miłośniczką iberyjskiego stylu w literaturze. Muszę koniecznie przeczytać, co napisał Pan Mendoza :)
OdpowiedzUsuńBardzo Cię do tego zachęcam :)
UsuńZdecydowanie coscdla mnie
OdpowiedzUsuńJestem pewna, że byś się z autorem polubiła :)
UsuńKojarzy mi się trochę ta książka z serią "Cmentarz zapomnianych książek", którą uwielbiam!
OdpowiedzUsuńTak! To jest bardzo podobny styl, tylko nieco mniej i wolniej pod względem akcji :)
UsuńWitaj w klubie - literatura iberyjska i moją kochanką jest :D ;)
OdpowiedzUsuńPiąteczka! ;)
UsuńNigdy nie czytałam iberyjskiej literatury. Z czystej ciekawości mogłabym się w nią nieco zagłębić :)
OdpowiedzUsuńZachęcam do spróbowania :)
UsuńHm wydaje mi się, że nie czytałam jeszcze iberyjskiej literatury. Z przyjemnością jej skosztuję, by przekonać się, czy będzie mi smakować 😉
OdpowiedzUsuńMyślę, że tak :)
UsuńJa też uwielbiam literaturę iberyjską i ten ich specyficzny klimat. Coś pięknego. Oprócz Mendozy lubię również autora Mario Vargas Lyose oraz Isabel Allende. Genialna twórczość.
OdpowiedzUsuń