Uwaga: recenzja kolejnego tomu serii zdradza zakończenie poprzedniego!
Warszawą wstrząsa seria brutalnych morderstw. Ujęcie sprawcy nie sprawia policji większych problemów, lecz odbija się w mediach szerokim echem, jako że mordercą okazuje się dawna legenda "Solidarności". Cztery lata później do Joanny Chyłki dzwoni żona skazanego i prosi ją o zajęcie się sprawą, gdyż posiada nowe dowody na niewinność męża. Zanim Chyłka zdąży zdecydować czy ten przypadek jest wart jej czasu, żona opozycjonisty ginie w podejrzanych okolicznościach. Jakby tego było mało, DNA jednej z ofiar zbrodni sprzed czterech lat zostaje znalezione na miejscu innego przestępstwa, popełnionego obecnie. To wszystko, a tym bardziej stanowczy sprzeciw Artura Żelaznego - jej szefa - przekonuje Chyłkę, że sprawa zasługuje na to, by przyjrzeć się jej bliżej...
Po recenzjach pięciu poprzednich tomów serii o Chyłce nie jest niczym dziwnym, że pojawia się tu kolejna. Ale zdziwi Was być może zapowiedź, że będzie ona ostatnią. Tak, kończę z Chyłką i szanse, że jeszcze do niej wrócę, są bliskie zera. Jako że o tej serii napisałam już więcej niż wystarczająco, tym razem skupię się na tym, dlaczego ten tom przekonał mnie, że pora kończyć imprezę.
Chyba największym problemem, jaki mam z serią o Chyłce, jest powtarzalność. Każda część zbudowana jest według tego samego schematu, zmieniają się tylko szczegóły. Najbardziej frustrującą rzeczą jest fakt, że nie ma tutaj żadnego progresu, bo żaden z wielkich plot-twistów nie wpływa na akcję w znaczącym stopniu, a autor szybko wszystko odkręca. Przykłady? W drugim tomie Chyłka wyleciała z pracy - było wielkie wow i w ogóle, a tu już pod koniec trzeciego do pracy wróciła. Potem wpadła w alkoholizm i znowu było wow, ale szybko zaszła w ciążę i bez większych problemów rzuciła picie. A ta ciąża? Byłaby wreszcie jakaś zmiana, gdyby urodziła dziecko, tyle że... no cóż, nie urodzi go, bo poroniła. Był też wielki plot-twist z Zordonem wybiegającym z egzaminu adwokackiego, bo Chyłkę ktoś oblał kwasem. I co? I w kolejnym tomie niewielka blizna na dekolcie wspomniana była dwa razy. Więc ja się pytam po co to wszystko, skoro nic z tego nie wynika?
Frustruje mnie też dynamika relacji między Chyłką a Zordonem - a raczej kompletny jej brak. Przez sześć tomów tańczyli wokół siebie i nawet gdy Zordon się wreszcie zebrał na odwagę i pocałował patronkę, nawet gdy oboje przyznali, że ich do siebie ciągnie - wciąż nic się nie zmieniło. Jedyne co się zmienia w kolejnych tomach to Chyłka, która staje się coraz bardziej bezczelna i zwyczajnie chamska. Coraz częściej przekracza cienką granicę między ostrym językiem a zwykłym brakiem wychowania i to mi się nie podoba. Jej żarty i docinki już nie są wykwintne, jak na początku, teraz są grubiańskie i mało śmieszne. Aż boję się myśleć jak się zachowuje w dziesiątym tomie.
Męczy mnie też uparte rzucanie Zordonowi kłód pod nogi. Co tom, to biedak dostaje mocniej po tyłku. I po co? Ta przedziwna klątwa, która nad nim ciąży, nie ma sensu. Te wątki są przekombinowane i sprawiają wrażenie wciśniętych do opowieści na siłę, żeby jakoś zapełnić dodatkowe 200 stron. Nie kupuję tego.
Co do samego "Oskarżenia" to mamy tutaj klasycznego Mroza - dobry warsztat, szybka akcja, skomplikowana intryga i mnóstwo prawniczej gadaniny, która w jakiś magiczny sposób wcale nie jest nudna. Na pierwszy rzut oka to świetna książka. Problem w tym, że czytając ją miałam wrażenie, że czytam dokładnie to samo po raz szósty, a ja nie mam na to czasu. Dlatego mówię pas i odpuszczam kolejne tomy serii o Chyłce. Nie znaczy to, że odpuszczam całą twórczość Pana Mroza - bynajmniej, mam w planach już niedługo jego serię science-fiction. Ale Chyłka? Nie, dziękuję. Przejadło mi się.
Chce podkreślić, że książka sama w sobie nie jest zła, nawet jeśli uważam ją za najsłabszy z dotychczasowych tomów. To kawał niezłej literatury, ale ja jestem już tą opowieścią znużona. Fanom gatunku jak najbardziej tę serię polecam, chociażby po to, żeby sprawdzić o co tyle hałasu. Ja sama jednak poprzestanę na sześciu przeczytanych częściach. Mówią: nigdy nie mów nigdy, wiec nie mówię. Kto wie, może za rok, dwa, trzy wrócę do Chyłki. Mało prawdopodobne, ale nie niemożliwe. Na tę chwilę jednak nie czuję takiej potrzeby.
Moja ocena: 7/10
Twórczość tego autora nie jest jeszcze znana, ale przyznam, że jakoś mnie do niej nie ciągnie. 😊
OdpowiedzUsuńRozumiem, to nie Twoje klimaty :)
UsuńOj, koniecznie muszę nadrobić Chyłkę;)
OdpowiedzUsuńKoniecznie :D
UsuńRaczej sie nie skusze na ten tom :D
OdpowiedzUsuńNo cóż, biorąc pod uwagę, że właśnie porzuciłam tę serię, to nie namawiam :D
UsuńPrzeczytałam trzy książki tego autora i póki co nie zamierzam sięgać po kolejną. Może w wakacje... :)
OdpowiedzUsuńMróz nie każdemu podchodzi. Nie ma co czytać na siłę :)
UsuńPan Mróz. Przez jednych uwielbiany a przez innych niekoniecznie :)
OdpowiedzUsuńTak. Mam wrażenie, że tu nie ma obojętnych. Albo się go kocha, albo dostaje wysypki na sam dźwięk nazwiska :D
UsuńSeria o Chyłce cały czas przede mną! :)
OdpowiedzUsuńJako że w recenzji napisałam co napisałam, to już więcej nie czuję się uprawniona do namawiania do lektury :)
Usuńooo, ciekawa pozycja ;)
OdpowiedzUsuńJeśli lubisz takie klimaty to zachęcam do lektury :)
UsuńKiedyś chciałam przeczytać coś Mroza, ale teraz całkowicie przestało mnie ciągnąć do jego książek
OdpowiedzUsuńBywa i tak. Dość często ;)
UsuńPrzeczytam z racji poprzednich tomów ;)
OdpowiedzUsuńCóż, ja już więcej nie przeczytam z racji owych poprzednich tomów xD
UsuńKocham serie o Chyłce ^^ Mróz jest chyba jednym z nielicznych kryminopisarzy którego książki nie zawodzą :)
OdpowiedzUsuńZawodzą? Nie. Tu masz rację. Ale nużą? Tak.
UsuńTo jest jeden z moich ulubionych autorów, więc czemu nie spróbować.
OdpowiedzUsuńSpróbować nigdy nie szkodzi :)
UsuńOd Mroza mam Kasację za sobą i bardzo mnie wciągnęła. Będę kontynuować tę serię w wolnej chwili.
OdpowiedzUsuńNo to przyjemnej lektury :)
UsuńWezmiesz oddech i moze kiedys dokonczysz ten cykl😉
OdpowiedzUsuńNie wiem bo autor wydaje kolejne tomy jak szalony, jak tu za nim nadążyć? :D
UsuńPodziwiam Cię za to nadrabianie Mroza :)
OdpowiedzUsuńNo to już więcej nie musisz, bo kolejnej części nie przeczytam xD
Usuńja jak już zapewne wiesz za Mrozem nie przepadam... a jeśli to jest najsłabszy tom, to już zdecydowanie nigdy nie poznam...
OdpowiedzUsuńNo właśnie mnie też już przechodzi okres zauroczenia i zaczyna mnie ten pan męczyć. Ale jest jeszcze jedna jego seria, której dam szansę, jeśli się nie uda - koniec z nami xD
UsuńJa nie czytałam tej serii.
OdpowiedzUsuńRozumiem, że to nie jest Twoja strefa zainteresowań :)
UsuńJakoś nie ciągnie mnie do twórczości tego autora.
OdpowiedzUsuńRozumiem, a zatem nic na siłę :)
UsuńPowieści Mroza są jak seks bez orgszmu. Dzieje się dzieje a na końcu dupa. Kończyć facet nie umie.
OdpowiedzUsuń