Dwunastoletni Igor i jego rówieśniczka Hanka spotykają się na wakacjach nad jeziorem Gopło. Przypadkiem znajdują tajemnicze ruiny, w których natykają się na... ducha pradawnego woja pod postacią szczura. Duch ów opowiada im historię legendarnego władcy Popiela i jego żony - wiedźmy Dragomiry, która ocaliła go od śmierci i rzuciła na niego czar, dzięki któremu zamiast umrzeć, zapadł w magiczny sen. Dzieci dowiadują się, że Dragomira planuje wskrzesić Popiela i ktoś musi ją powstrzymać. Igor i Hanka doskonale wiedzą, że żaden dorosły nie uwierzy w tę opowieść, biorą więc losy świata we własne ręce...
Literatura dziecięca to mój "comfort read" - sięgam po nią zawsze gdy źle się czuję, gdy jestem smutna albo zestresowana, gdy potrzebuję pocieszenia. I nigdy jeszcze mnie w tym pocieszaniu nie zawiodła. Tak było i tym razem. Miałam okropny dzień w pracy, szef zrobił mi awanturę, która zepsuła mi humor i spowodowała kilka epizodów niepohamowanego szlochu w ciągu kolejnych dni. Dlatego gdy tylko wróciłam do domu, rzuciłam wszystkie czytane aktualnie książki w kąt i sięgnęłam po "Mysią Wieżę". Okazało się, że był to strzał w dziesiątkę. Książka wciągnęła mnie do magicznego świata słowiańskich wierzeń i pozwoliła zapomnieć o szarej rzeczywistości. I zapewniła doskonałą rozrywkę.
Zacznę jednak od tego, że jestem trochę zagubiona, jeśli chodzi o docelową grupę wiekową tej książki. Bohaterowie mają po 12 lat i ich przygody wydają się odpowiednie dla czytelnika w tym wieku, ale mam problem z odwołaniami do popkultury. Jestem bardzo za i generalnie im więcej takich odniesień w książce, tym jestem szczęśliwsza, ale czy naprawdę 12-latek będzie ogarniał: Władcę Pierścieni, Percy Jacksona, Harry'ego Pottera, Batmana, Iron Mana, Kapitana Amerykę, Wonderwoman, Zmierzch i Gwiezdne Wojny? Powiedziałabym, że być może, chociaż mało prawdopodobne, że wszystkie z nich. Ale Odyseja? Sherlock Holmes? Kultowe teksty z reklam sprzed 10 lat? Ballady Mickiewicza? Filmy szpiegowskie? Piłkarze, których sama oglądałam jak miałam 12-14 lat? Współczesne memy? Barokowa muzyka klasyczna?! Sorry, nie ma szans, chyba że macie w domu geniusza na miarę Stephena Hawkinga. Ale jeśli macie geniusza, to raczej będzie czytał "Ulissesa" a nie "Mysią Wieżę". Więc o ile kocham odniesienia do popkultury, tak nie bardzo widzę sens we wkładaniu ich w tej ilości do książki dla dzieci.
Jeszcze jedna uwaga: dobrze byłoby zapoznać dzieciaka z legendą o Popielu przed lekturą tej książki. Nie jest ona w książce opisana wystarczająco dobrze, a bez jej znajomości fabuła traci sens. No i z legendą o Panu Twardowskim, bo pojawia się on w tej opowieści (wraz z magicznym kogutem) i u nieznających tej historii może wywołać zmieszanie.
A teraz będą zachwyty. Uwielbiam dwójkę głównych bohaterów. I wszystkich bohaterów pobocznych. Ale Hanka i Igor... miód na moje serce. Hanka, wielka fanka sportu (kocham!), typowe dziecko XXI wieku, poruszające się w świecie cyfrowym zwinniej niż ja, pewna siebie, trochę pyskata, chłopczyca pełną gębą. Coś wspaniałego. I Igor, cichy nerd, czytający do snu średniowieczne kroniki (bo jego ojciec jest dobrym archeologiem ale kiepskim rodzicem), oczytany i inteligentny, stroniący od nowinek technicznych i kompletnie nie orientujący się w młodzieżowym języku, co prowadzi do zabawnych nieporozumień między nim i Hanką. Ten duet to czyste złoto. Ale w pakiecie dostajemy też grupę barwnych, zabawnych postaci drugoplanowych - 14-letniego Leszka ogarniętego obsesją na punkcie teorii, zgodnie z którą Słowianie rządzili antycznym światem, wieszcza-rapera, pradawnego woja zamienionego w gryzonia, wyrażającego się językiem "Krzyżaków", przekupne licho prowadzące korporację - mogę wymieniać bez końca. Jestem absolutnie zachwycona bohaterami tej opowieści.
Akcja toczy się szybko - jak to w książce dla dzieci, których uwaga ulega rozproszeniu dużo łatwiej niż w przypadku osób dorosłych. Co mi się podobało, to że jest to akcja odpowiednia dla bohaterów 12-letnich. To nie tak, że dostajemy dzieciaka, który z dziecka ma tylko wygląd, a wiedzę, odwagę i rozsądek to już jak u dorosłego. Nie. Hanka i Igor ratują świat trochę nieporadnie, trochę przez przypadek, trochę dzięki szczęściu i z ogromną ilością pomyłek. A przy tym robią to tak zabawnie, że czytałam tę książkę z ciągłym uśmiechem na ustach i teraz mam zakwasy na twarzy, bo na co dzień zazwyczaj jestem jak grumpy cat. Ze stylem narracji autorki również trafiły w dziesiątkę, znajdując złoty środek pomiędzy narracją typowo dziecięcą i typowo dorosłą - w tym przypadku usatysfakcjonowani będą czytelnicy w każdym wieku. Dostajemy też rozsądną dawkę wiedzy na temat wierzeń słowiańskich - akurat tyle, żeby czegoś nauczyć i rozpalić zainteresowanie tematem, ale nie przedobrzyć i nie napisać książki, która agresywnie i w nadmiarze wpycha nam do głów pojęcia i postacie z naszej rodzimej mitologii.
Bardzo się cieszę, że takie książki powstają przede wszystkim dlatego, że mamy piękne tradycje, piękne mity i legendy, o których z powodów dla mnie kompletnie niezrozumiałych nie uczy się w szkole. A szkoda, bo to część naszego dziedzictwa. Wszystkie nasze obecne "katolickie" święta wywodzą się z kultury słowiańskiej, dlaczego więc nie chwalimy się nią jak inne narody? Spójrzcie na Greków, z jaką dumą prezentują ruiny swoich świątyń ku czci Ateny, Zeusa, Apolla. Spójrzcie jacy Brytyjczycy są dumni z Newgrange i Stonehenge. A Egipt? To zupełnie inny poziom, ludzie na całym świecie znają ich święte symbole sprzed 5000 lat. Dlaczego my niczym się chwalimy? Mamy przecież takie piękne słowiańskie korzenie. To bardzo smutne.
Ale zboczyłam z tematu, poprzedni akapit miał być ostatnim, podsumowującym tę recenzję. Spróbujmy jeszcze raz. Bardzo się cieszę, że takie książki powstają. W przypadku literatury dla dzieci zawsze najmocniej przyklasnę pozycji, która łączy doskonałą rozrywkę z solidnym wykonaniem i jakąś dawką wiedzy. Świetna książka dla młodego czytelnika, ale nie tylko - ja też bawiłam się przy niej doskonale. Bardzo się cieszę, że drugi tom już czeka na mojej półce i z pewnością niebawem się za niego zabiorę. Sobie i Wam życzę więcej takich książek. Gorąco polecam.
Moja ocena: 8/10
Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi Czytam Pierwszy.
Też bardzo lubię książki dla dzieci, które nie tylko zapewniają fajną rozrywką, ale dostarczają przy tym trochę wiedzy. Myślę, że ta mogłaby mi się spodobać, więc chętnie dam jej szansę. ;)
OdpowiedzUsuńKsiążka dla mojego synka:)
OdpowiedzUsuńCzytałam i też jestem zdecydowanie za tym, by w książkach dla młodzieży promować nasze rodzime legendy :)
OdpowiedzUsuńDla młodszych i starszych czytelników :)
OdpowiedzUsuńNie wiem czy się sięgnę po tę książkę. Aktualnie jestem zawalona innymi powieściami. Muszę jednak przyznać, że trochę mnie ciekawi.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Mam wielki zamiar przeczytać Wiedźmina ale nie wiemdokladnie kiedy hehe
OdpowiedzUsuńMój blog
W dzisiejszych czasach ciężko, żeby licealista lub dorosły ogarniał ballady Mickiewicza, nie wspominając już o dwunastolatkach :)
OdpowiedzUsuńfajna się wydaje ;)!
OdpowiedzUsuńCoś dla mojego kuzyna. 😊
OdpowiedzUsuńJa ostatnio też czytałam bardzo dobrą książkę skierowaną do podobnej, o ile nie tej samej grupy wiekowej "Różdżka z Fershey"... zauważyłam, że całkiem dobrze odnajduję się w tych klimatach. Jeszcze jak dołożysz do tego legendę o Popielu... no cóż, ja za legendami przepadam.
OdpowiedzUsuńBrzmi świetnie i w sumie czemu nie? Ale nie tak dawno miałam spotkanie z literaturą dziecięcą i jakoś przeszła mi ochota. Ale kiedyś do tego wrócę. Tylko najpierw zapoznam się z Gwiezdnymi Wojnami i Odyseją (coś tam niby wiem, ale wypada odświeżyć wiedzę).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Pozdrawiam ;)
Nie dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńHmmm klimaty mojego brata, nie wiem teraz którą książkę mu kupić.
OdpowiedzUsuńNo tak zapominamy o tym ze tradycje z Wielkanocy są pogańskie, podonie jak wiele tych ze Świąt BN ale i kościół zaczyna o tym mówić. Lubię książki z takimi motywami ale podchodzę do nich sceptycznie i z rezerwą - nie napalam się a jestem trzeźwa :)
OdpowiedzUsuńPS Mieszanka Mickiewicza z HP, Słowianami itp? xD
Strasznie duzo tych odniesień do popkultury, az mi sie w glowie zakręciło
OdpowiedzUsuńMnie dopiero czeka cała biblioteczka powieści dla dzieci, nie możemy się już doczekać, ,kiedy będziemy czytać przed snem, naszemu Skarbowi :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że to coś dla mnie i z przyjemnością ją schrupię jak tylko się znajdzie okazja :)
OdpowiedzUsuńGopło. To jedno słowo wystarczyło by mnie przekonać! Jestem łatwa w obsłudze. :D Jak jeszcze widzę słowiańskość, legendę o Popielu i o Panu Twardowskim to totalnie wpadłam po uszy. ;)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o tak wiele nawiązań... Może ta różnorodność była bardziej po to by każdy znalazł coś dla siebie..?