Uwaga: recenzja kolejnego tomu serii zdradza zakończenie poprzedniego!
Bob miał jedno proste zadanie - wyruszył w kosmos, by znaleźć planety nadające się do kolonizacji. Jednak jak to w życiu bywa, nie wszystko poszło tak, jak zakładali twórcy programu kosmicznej eksploracji. Po pierwsze, na Ziemi wybuchła wojna atomowa, którą przetrwał zaledwie 1% populacji, ale oczywiście wśród tych szczęśliwców musiało znaleźć się kilku idiotów, którzy dążą do całkowitego unicestwienia ludzkości. Co i tak stanie się prędzej czy później, bo planetę ogarnęła nuklearna zima. I kto musi ich ratować? Bob, oczywiście. Inna z jego wersji nie całkiem przypadkiem staje się czymś w rodzaju boga dla prymitywnego gatunku obcych, zaś kilka kolejnych kopii goni się po galaktyce z brazylijskimi sondami, które wciąż próbują wyeliminować konkurencję. Jakby tego było mało, na drodze jednego z Bobów pojawia się rasa inteligentnych i niezwykle zaawansowanych technologicznie istot, które unicestwiają życie w każdym układzie, do którego dotrą...
Pierwszą różnicą, jaka mi się nasuwa między tym tomem a poprzednim, jest większa "gęstość" fabuły. W pierwszej części przez większość czasu śledziliśmy tylko jednego Boba i musieliśmy razem z nim przejść cały proces ewolucji - a także przebyć całą drogę z Ziemi do Delta Eridani za rozrywkę mając tylko przemyślenia głównego bohatera, tutaj natomiast Bobów, jak zdradza tytuł, jest już wielu i każdy z nich znalazł sobie jakieś ciekawe zajęcie. Tak więc zamiast słuchać rozkmin pierwszego Boba, skaczemy między jego kopiami wpadając z wizytą akurat tam, gdzie dzieje się coś interesującego. Dzięki temu lektura upływa nam szybciej, a książka wciąga o wiele mocniej. Tym bardziej, że autor naprawdę zaszalał z problemami, jakie stawia przed naszymi drogimi Bobami i jestem niezwykle ciekawa jak uda mu się je wszystkie rozwiązać.
Z drugiej strony ciężko jest śledzić uważnie to, co się dzieje. Na potrzeby opowieści skaczemy nieco w czasie, czasem parę lat do przodu, by potem się trochę cofnąć dla innego Boba, i ponownie przeskoczyć nieco w przyszłość. Już samo zapamiętanie tylu różnych (?) postaci może być problematyczne, a co dopiero gdy nie ma jasno określonej chronologii. Trzeba się tutaj trochę wysilić i zwrócić szczególną uwagę na nazwy rozdziałów podające podstawowe informacje: którego Boba śledzimy, w jakim obecnie jest układzie i który jest rok. Przyznaję, że może to być uciążliwe. Ja sama szybko się poddałam i postanowiłam cieszyć historią bez zwracania szczególnej uwagi na to, które wydarzenie miało miejsce wcześniej, a które później. I tak też można tę książkę czytać, więc bez paniki - jeśli tak jak ja macie problem z zapamiętywaniem imion i układaniem w głowie linii czasu, niewiele na tym stracicie.
Odniosłam też wrażenie, że gdy monologi pierwszego Boba zostały zastąpione o wiele żywszą akcją, straciliśmy spory procent okazji do wtrącania sarkastycznych komentarzy. W drugim tomie nagromadzenie zabawnych wtrąceń jest nieco mniejsze, ale jak już mówiłam, wynagradza nam to ciekawsza fabuła. No i chociaż wspomniałam, że ta książka nie wymaga od czytelnika głębokiej refleksji, to wciąż porusza tematy, które taką refleksję mogą wywołać, i jeśli zechcemy, możemy poświęcić im chwilę czasu - jak fundamentalizm religijny, wpływ człowieka na ekosystem czy granica, która oddziela człowieka od sztucznej inteligencji. Wszystkie bardzo na czasie, a w ostatnim przypadku wręcz wybiegające w przyszłość.
Podsumowując, to idealna lektura na upalne, wakacyjne dni, kiedy temperatura staje się tak absurdalnie wysoka, że mózg zaczyna się człowiekowi gotować i marzy on już tylko o tym, żeby rozerwać się przy czymś lekkim zabawnym i nie wymagającym myślenia - ale wciąż na dobrym poziomie. Jedna fala upałów już za nami, trwa kolejna, kto wie ile jeszcze ich nas czeka do końca lata. Czy lodowata przestrzeń kosmiczna nie brzmi w tej sytuacji wręcz cudownie? Dla mnie brzmi, dlatego trzeci tom serii już czeka na moim czytniku i wkrótce się za niego zabiorę. A tymczasem drugi tom serdecznie polecam wszystkim, którzy skłonni są sięgnąć po science-fiction. Naprawdę warto.
Moja ocena: 9/10
Musiałabym najpierw nadrobić pierwszą część.
OdpowiedzUsuńNie planuję przeczytać.
OdpowiedzUsuń