Jake Epping jest zwykłym człowiekiem. Pracuje jako nauczyciel, żyje skromnie dorabiając sobie dzięki kursom przygotowującym do matury dla dorosłych. Jego spokojne życie zmienia się ostatniego dnia roku szkolnego, gdy odbiera telefon od swojego przyjaciela i właściciela pobliskiego baru, w którym - jak się okazuje - znajduje się przejście do roku 1958. Al - ów przyjaciel - powierza Jake'owi misję, której on sam sam nie był w stanie doprowadzić do końca: powstrzymanie Lee Oswalda przed zamordowaniem Johna F. Kennedy'ego. Jake, z początku nieufny, w końcu zgadza się spróbować, nie wie jednak jak zaciętą walkę będzie musiał stoczyć z oporną przeszłością, która bardzo nie chce być zmieniona...
Moje relacje z Panem Kingiem można określić słowami "to skomplikowane". Doceniam jego doskonały warsztat pisarski i podziwiam ogromną wyobraźnię, jednak często drażni mnie rozwlekłość jego historii, a jeszcze częściej rozczarowują zakończenia. Do "Dallas '63" podchodziłam jak do jeża jeszcze z jednego powodu - temat tak kompletnie mnie nie interesuje, że aż odrzuca, wręcz mdli mnie z nudów na samą myśl o tej historii. Po jakie licho więc czytałam tę książkę, zapytacie. Cóż, uległam namowom narzeczonego, który gorąco mi ją polecał i chciał oglądnąć ekranizację jak już oboje uporamy się z czytaniem. No i tak jakoś się złożyło, że ściągnęłam audiobooka na komórkę i zaczęłam słuchać...
I cóż mogę rzec? King to King, wiadomo, że umie pisać. Ten człowiek po prostu ma dar opowiadania historii i sądzę, że nie zaprzeczą temu nawet ludzie, którzy nie lubią jego książek. Cechą charakterystyczną tych opowieści jest to, że zawsze umieszcza w nich element fantasy/science-fiction i zwykle ten motyw jej totalnie pokręcony. Nie inaczej było i tym razem, w przypadku - zdawałoby się - historii tak mocno osadzonej w naszej rzeczywistości, że już bardziej się nie da. Mamy tu nie tylko rzecz oczywistą, czyli podróż w czasie, ale też motyw człowieka z żółtą kartką, który nadaje całej opowieści tajemniczości i pobudza ciekawość czytelnika. I muszę przyznać, że im więcej książek Kinga mam na koncie, tym bardziej te wstawki doceniam.
Ale przejdźmy do książki jako takiej. Napisałam wcześniej, że według mnie autor ma tendencję do nadmiernego rozwlekania swoich historii (koszmar 300 stron bez żadnej akcji w "Bastionie" wciąż do mnie powraca nocami) i przyznam, że waham się nad oceną tego elementu w przypadku "Dallas '63". Słuchałam audiobooka, więc ciężko było mnie znudzić gdy przyjemny głos lektora snuł opowieść podczas gdy ja robiłam zakupy, jednak mam poczucie, że gdybym siedziała z tą książką na kanapie i skupiała się w pełni na tekście trzymanym w rękach, czułabym pewne znużenie fragmentem o życiu Jake'a podczas etapu małomiasteczkowego nauczyciela w latach 1960-1962. Powiem tak: tym razem było raczej ok, ale książka nie straciłaby wiele, gdyby zmniejszyć ją o 200 stron.
Co do samego Jake'a i pozostałych bohaterów, nie mam zastrzeżeń. Postacie są wyraziste, spójne i dynamiczne, wyraźnie widać, że nabyte doświadczenia odciskają ślad na ich charakterach i to jest bardzo fajne. King, być może z racji wieku, doskonale również opisuje przeszłość, zwracając uwagę na najdrobniejsze elementy, które łatwo mogłyby umknąć młodszemu autorowi, który słabo pamięta czasy sprzed wszechobecnych komórek i powszechnego dostępu do internetu. Nie jest żadną tajemnicą, że nie przepadam za historią XX wieku, wolę czasy nieco starsze, ale naprawdę fascynowały mnie opisy tej rzeczywistości, którą znam tylko z opowieści rodziców, bo sama pamiętam jedynie jej końcówkę i to z perspektywy dziecka. Jeśli miałabym coś zarzucić tej książce, to pewną przewidywalność. Dla mnie od początku było oczywiste czy Jake'owi się uda powstrzymać zamach na Kennedy'ego i jakie konsekwencje będą miały jego działania w przyszłości. Wolałabym zostać zaskoczona, jednak z drugiej strony nie wyobrażam sobie, by ta opowieść miała jakikolwiek sens, gdyby wszystko potoczyło się inaczej.
Jestem zadowolona z lektury i chętnie skonfrontuję ją z ekranizacją, bo chociaż to nie są moje klimaty, to jednak opowieść wywarła na mnie spore wrażenie. Gdyby nie ta lekka przewidywalność, której jednak nie sposób było przeskoczyć, byłoby to małe arcydzieło. Świetnie opisany świat, dobrze przemyślani bohaterowie, wciągająca historia i doskonały warsztat, czy można sobie życzyć czegoś jeszcze? Do tego walor edukacyjny - dzięki tej książce poznałam dokładnie jeden z ważniejszych momentów XX wieku, o którym wcześniej pojęcie miałam raczej niewielkie. Jeśli nie przepadacie za sciece-fiction, chcę Was uspokoić - poza podróżą w przeszłość, nie ma tutaj więcej fantastyki, jest za to mnóstwo dobrej, historycznej obyczajówki z elementami akcji. Tak więc czytajcie, bo warto!
Moja ocena: 8/10
Moje relacje z Panem Kingiem można określić słowami "to skomplikowane". Doceniam jego doskonały warsztat pisarski i podziwiam ogromną wyobraźnię, jednak często drażni mnie rozwlekłość jego historii, a jeszcze częściej rozczarowują zakończenia. Do "Dallas '63" podchodziłam jak do jeża jeszcze z jednego powodu - temat tak kompletnie mnie nie interesuje, że aż odrzuca, wręcz mdli mnie z nudów na samą myśl o tej historii. Po jakie licho więc czytałam tę książkę, zapytacie. Cóż, uległam namowom narzeczonego, który gorąco mi ją polecał i chciał oglądnąć ekranizację jak już oboje uporamy się z czytaniem. No i tak jakoś się złożyło, że ściągnęłam audiobooka na komórkę i zaczęłam słuchać...
I cóż mogę rzec? King to King, wiadomo, że umie pisać. Ten człowiek po prostu ma dar opowiadania historii i sądzę, że nie zaprzeczą temu nawet ludzie, którzy nie lubią jego książek. Cechą charakterystyczną tych opowieści jest to, że zawsze umieszcza w nich element fantasy/science-fiction i zwykle ten motyw jej totalnie pokręcony. Nie inaczej było i tym razem, w przypadku - zdawałoby się - historii tak mocno osadzonej w naszej rzeczywistości, że już bardziej się nie da. Mamy tu nie tylko rzecz oczywistą, czyli podróż w czasie, ale też motyw człowieka z żółtą kartką, który nadaje całej opowieści tajemniczości i pobudza ciekawość czytelnika. I muszę przyznać, że im więcej książek Kinga mam na koncie, tym bardziej te wstawki doceniam.
Ale przejdźmy do książki jako takiej. Napisałam wcześniej, że według mnie autor ma tendencję do nadmiernego rozwlekania swoich historii (koszmar 300 stron bez żadnej akcji w "Bastionie" wciąż do mnie powraca nocami) i przyznam, że waham się nad oceną tego elementu w przypadku "Dallas '63". Słuchałam audiobooka, więc ciężko było mnie znudzić gdy przyjemny głos lektora snuł opowieść podczas gdy ja robiłam zakupy, jednak mam poczucie, że gdybym siedziała z tą książką na kanapie i skupiała się w pełni na tekście trzymanym w rękach, czułabym pewne znużenie fragmentem o życiu Jake'a podczas etapu małomiasteczkowego nauczyciela w latach 1960-1962. Powiem tak: tym razem było raczej ok, ale książka nie straciłaby wiele, gdyby zmniejszyć ją o 200 stron.
Co do samego Jake'a i pozostałych bohaterów, nie mam zastrzeżeń. Postacie są wyraziste, spójne i dynamiczne, wyraźnie widać, że nabyte doświadczenia odciskają ślad na ich charakterach i to jest bardzo fajne. King, być może z racji wieku, doskonale również opisuje przeszłość, zwracając uwagę na najdrobniejsze elementy, które łatwo mogłyby umknąć młodszemu autorowi, który słabo pamięta czasy sprzed wszechobecnych komórek i powszechnego dostępu do internetu. Nie jest żadną tajemnicą, że nie przepadam za historią XX wieku, wolę czasy nieco starsze, ale naprawdę fascynowały mnie opisy tej rzeczywistości, którą znam tylko z opowieści rodziców, bo sama pamiętam jedynie jej końcówkę i to z perspektywy dziecka. Jeśli miałabym coś zarzucić tej książce, to pewną przewidywalność. Dla mnie od początku było oczywiste czy Jake'owi się uda powstrzymać zamach na Kennedy'ego i jakie konsekwencje będą miały jego działania w przyszłości. Wolałabym zostać zaskoczona, jednak z drugiej strony nie wyobrażam sobie, by ta opowieść miała jakikolwiek sens, gdyby wszystko potoczyło się inaczej.
Jestem zadowolona z lektury i chętnie skonfrontuję ją z ekranizacją, bo chociaż to nie są moje klimaty, to jednak opowieść wywarła na mnie spore wrażenie. Gdyby nie ta lekka przewidywalność, której jednak nie sposób było przeskoczyć, byłoby to małe arcydzieło. Świetnie opisany świat, dobrze przemyślani bohaterowie, wciągająca historia i doskonały warsztat, czy można sobie życzyć czegoś jeszcze? Do tego walor edukacyjny - dzięki tej książce poznałam dokładnie jeden z ważniejszych momentów XX wieku, o którym wcześniej pojęcie miałam raczej niewielkie. Jeśli nie przepadacie za sciece-fiction, chcę Was uspokoić - poza podróżą w przeszłość, nie ma tutaj więcej fantastyki, jest za to mnóstwo dobrej, historycznej obyczajówki z elementami akcji. Tak więc czytajcie, bo warto!
Moja ocena: 8/10
Jakoś nigdy nie mogę się przełamać, żeby przeczytać jakąkolwiek książkę tego autora.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że odpowiedni moment na Wasze zapoznanie kiedyś jednak nadejdzie :)
UsuńTwórczość tego autora jeszcze przede mną.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że również w planach :)
UsuńLubie jego twórczosć, choć nie wszystko tez mi pasuje na 100%
OdpowiedzUsuńZgadzam się, nie wszystko jest dobre. Ale zdecydowana większość :)
UsuńZ tej strony #teamgawędziarstwoKingazawszenapropsie :) Uwielbiam go i biorę wszystko, a wszelkie dygresje (nawet najbardziej długaśne) łykam jak pelikan. Tej książki nie czytałam. Właśnie zdałam sobie sprawę, że mam dość spore zaległości z jego nowszymi tytułami, mniej więcej od czasu studiów. Pora to zmienić.
OdpowiedzUsuńKoteł cudowny! <3
Dziękuję w imieniu koteła :D
UsuńAaaa, poczytałam i przypomniało mi się, że oglądałam serial! :D I nawet mi się podobał, ale kto wie, jak bym go oceniła, gdybym wcześniej przeczytała książkę. Może surowiej.
OdpowiedzUsuńMy z narzeczonym jesteśmy po 6 z 8 odcinków i powiem tak... W serialu jest o wiele więcej taniej dramy niż w książce. Ma też mniej sensu, wszystko jest zrobione "na szybkości". Książka była dużo spokojniejsza i bardziej logiczna. Ale zobaczymy jeszcze jak końcówka...
UsuńJakoś nie za bardzo lubię Kinga, więc mimo Twojej namowy raczej nie sięgnę po tę powieść.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Bo Kinga albo się kocha albo nienawidzi i jak już raz staniesz po jeden stronie barykady, to tam zostajesz :D
UsuńKsiazke zdecydowanie mozna skrócić o 200 str. Ja myslalm, ze sie wścieknę jak bohater siedzial i czekakal na dzień zamachu na Kennediego.
OdpowiedzUsuńAlbo jak urządzał przedstawienia dla uczniów. Co to miało do rzeczy w ogóle?
UsuńTej książki Kinga nie czytałam. Zapewne kiedyś ją przeczytam. Jak inne jego powieści. Z tym, że w swoich książka umieszcza zawsze fantasy / scienca-fiction dyskutowałabym. Jak chcesz mogę Ci polecić jego powieści, w których tych elementów nie ma.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
No ok, pospieszyłam się. W "Skazanych na Shawshank" o ile mnie pamięć nie myli nie ma elementów fantasy. Ale we wszystkich innych, jakie czytałam są. A innych czytałam... liczę... 13. I czytam właśnie numer 14. Ale nie narzekam. Ja bardzo te elementy lubię :)
UsuńCzytam Kinga "Instytut" i nie potrafię przez nią przebrnąć. Już Ci kiedyś pisałam, że ten autor niestety nie jest dla mnie.
OdpowiedzUsuńPotrafię to zrozumieć. Mnie akurat taki styl pasuje, ale mam świadomość, że innym nie. No cóż, w takim razie nie trać czasu, rzuć Kinga i czytaj coś, co sprawi Ci prawdziwą przyjemność :)
UsuńNie mój gust czytelniczy :) Przyznaję się też, że nic jeszcze nie czytałam tego autora :)
OdpowiedzUsuńJak nie Twój gust to nie ma co czytać na siłę ;)
UsuńDobrze ze dopisalas ze mało tu science fiction ;p bo nie przepadam za tym gatunkiem
OdpowiedzUsuńTutaj science-fiction prawie w ogóle nie ma, więc jeśli masz ochotę to czytaj śmiało ;)
UsuńSłyszałam o niej.... moja mama próbowała czytać ale poległa ;)
OdpowiedzUsuńKing ewidentnie nie jest dla wszystkich. Mnie też nie zawsze pasuje. Każdy musi sprawdzić na sobie czy to jego klimaty :)
UsuńMnie jakoś nie ciągnie do Kinga. Coś kiedyś przeczytałam, ale miłości a nawet zauroczenia nie odnotowałam.
OdpowiedzUsuńA powiem Ci, że ja z początku też. Ale po kilku książkach zaczęła się rodzić pewna sympatia i z każdą kolejną pozycją czytam go coraz chętniej :)
UsuńOjej jak ja dawno już nie czytałam nic Kinga, koniecznie muszę to nadrobić :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie! :D
UsuńJakby to napisać...to będzie trudne do wyobrażenia ale nie czytałam żadnej książki Kinga i w sumie nawet nie wiem dlaczego. W mojej bibliotece jest sporo jego książek ale zawsze sięgam po coś innego. Muszę nadrobić ale nie wiem od której książki zacząć. Co proponujesz?
OdpowiedzUsuńA toś mi pytanie zadała. Zależy co lubisz. Jeśli fantastykę - polecam cykl "Mroczna Wieża". Jeśli obyczajówki, to nie widzę przeciwwskazań, żeby zacząć od "Dallas '63" właśnie :) Jeśli typowe horrory to może "To"?
Usuńja go szanuję :) ale właśnie jakoś jego pozycje do mnie nie przemawiają, a anwet mnie torchę przerażają ;D
OdpowiedzUsuńNie cały King to horrory. Chyba, że przeraża Cię wielkość tych pozycji, to w pełni zrozumiałe :D
UsuńMam jakieś opory względem tego autora. Mam na półce jedną jego książkę i chyba już troszkę dłużej leży niż rok i mimo, że serio chciałam ją bardzo przeczytać, to jakoś zawsze przegrywa z inną pozycją. Ale kiedyś w końcu się za nią zabiorę... mam nadzieję ;)
OdpowiedzUsuńA jaka to pozycja czeka na Twojej półce? :D
UsuńCzytałam kilka powieści Kinga( ale akurat tej nie) - sam pomysł na fabułę za powiada się całkiem ciekawie i jak widać po ocenie jesteś z lektury bądź co bądź zadowolona :-)
OdpowiedzUsuńJestem bardzo zadowolona, biorąc pod uwagę fakt jak bardzo nieinteresująco temat się zapowiadał w moich oczach ;)
UsuńO tej książce słyszałam same dobre rzeczy, i Ty też zachęcasz. Z Kingiem to my się tak rozmaicie lubimy... raz bardziej, raz wcale.
OdpowiedzUsuńA to tak jak ja ;) Ale jak już się z którąś książka polubię to bardzo, więc ryzykuję :)
UsuńOj tak, Kinga zawsze warto czytać, szczególnie te jego dawne powieści :)
OdpowiedzUsuńKinga w ogóle warto czytać :D
UsuńOd dawna noszę się z tym, żeby sięgnąć po jakąś powieść Kinga. Na razie ciągle to odwlekam, sama nie wiem czemu :)
OdpowiedzUsuńTo normalne, że King trochę człowieka peszy i przeraża ;)
UsuńZa sobą mam jedną książkę Kinga, a było nią "Lśnienie", natomiast na ten rok zaplanowaną mam "Carrie". Nie wiem, czy dobrze, czy źle, ale ta książka mnie najbardziej interesuje, zwłaszcza, że nie oglądałam filmu (horrory to nie moja bajka, nie umiem po nich normalnie funkcjonować przez kilka dni, taką słabą mam psychikę, czy coś), więc nie wiem do końca co się dzieje w tym kultowym tytule :) a jeśli mi się spodoba, to mozliwe, że regularnie będę sięgać po Kinga. Co do "Lśnienia" to było takie seee... rozwlekłe za bardzo :)
OdpowiedzUsuń