sobota, 27 listopada 2021

Czasami od przeszłości nie da się uciec... - "Zjazd Absolwentów" Guillaume Musso

Rok 1992. Pewnej zimowej nocy Vinca Rockwell, uczennica elitarnego liceum, znika. Według nielicznych świadków uciekła w towarzystwie Alexisa Clementa, profesora filozofii, z którym miała romans, jednak dokąd? Tego nie jest w stanie ustalić ani policja, ani prywatni detektywi. 25 lat później Thomas i Maxime, niegdyś najlepsi przyjaciele Vinki, spotykają się po raz pierwszy od długiego czasu na zjeździe absolwentów ich dawnego liceum. Wydarzenie zostało zorganizowane z okazji rozpoczynającej się przebudowy kampusu, planowane jest między innymi wyburzenie sali gimnastycznej. Problem w tym, że w jej ścianach zamurowane są zwłoki Alexisa Clementa, którego Thomas i Maxime zabili w noc zniknięcia Vinki. Na domiar złego ktoś wie o ich zbrodni i podrzuca im wiadomości zapowiadające zemstę...


To nie jest moje pierwsze spotkanie z twórczością Guillaume Musso. Jakiś czas temu czytałam "Apartament w Paryżu" i byłam zadowolona z tej lektury, dlatego chętnie sięgnęłam po kolejną jego książkę nie bacząc na dość niskie oceny na portalach czytelniczych. Historia zaczęła się dobrze - ciekawy pomysł na intrygę, naprawdę dobry warsztat pisarski, ciekawy sposób narracji... Niestety był to klasyczny przykład obrazujący powiedzenie "dobre złego początki".

Lubię skomplikowane intrygi i lubię być robiona w balona przez autorów, którzy podsuwają mi perfekcyjnego kandydata na mordercę a potem wybuchają śmiechem pokazują kogoś, kogo zupełnie nie podejrzewałam. Problem w tym, że jeśli tak się dzieje po raz drugi, trzeci i czwarty, to przestaje być zabawne i zaczyna być męczące. To samo tyczy się skomplikowanych intryg. Dobrze jest czasem wysilić mózgownicę, ale kiedy fabuła robi się tak zagmatwana, że nie sposób jej ogarnąć nawet po rozrysowaniu na kartce, staje się wadą. I nie pomogą wtedy ani ciekawi bohaterowie, ani piękny styl.

Styl muszę pochwalić, bo w to, że Pan Musso pisać umie, nie wątpi chyba nikt. Jednak co do tych bohaterów... Nie, nie byli kiepscy. Byli... doskonale przeciętni. Nie było w tej powieści nikogo, kogo obdarzyłabym jakimkolwiek uczuciem, czy to pozytywnym, czy negatywnym. Ich charaktery były do siebie bardzo podobne i dosyć płytkie, przez co pewne decyzje, które łatwo można by wytłumaczyć nadając im bardziej wyraziste cechy, wydawały się tutaj wzięte z kosmosu i kompletnie niepasujące do osób, które je podejmowały. Wyglądało to trochę tak, jakby Pan Musso był tak zafascynowany swoim pomysłem na intrygę, że w jej przypadku przedobrzył, zaś bohaterów zaniedbał.

Ostatni problem, który raził mnie najbardziej - brak logiki. Często tak się dzieje, gdy autor przekombinuje z intrygą i ma do udźwignięcia tyle wydarzeń i poszlak, że nie jest w stanie ich sensownie połączyć, albo najzwyczajniej w świecie część jego własnych pomysłów mu umyka i nie zostaje logicznie wytłumaczona. Mogło również zdarzyć się tak, że w głowie Pana Musso wszystko miało sens, ale w ferworze pisania, próbując wepchnąć zbyt skomplikowaną fabułę między okładki jednego tomu, zapomniał, że czytelnik nigdy nie widział tej historii od wewnątrz, tak jak autor, więc potrzebuje nieco bardziej dokładnego wytłumaczenia. Cokolwiek się stało, działa to niestety na niekorzyść tej powieści.

Siedzę i krytykuję, ale to nie jest zła książka. Jest po prostu przeciętna. W jej opisie czytamy, że zachwyci fanów Harlana Cobena - z całym szacunkiem dla Pana Musso, "Zjazd Absolwentów" nie umywa się do "Nie Mów Nikomu". Skończyłam czytać tę powieść jakieś dwa tygodnie temu i już czuję, że sporą część zapomniałam, bo po prostu nie było w niej nic, co mogłoby mi zapaść w pamięć. Ot, zapychacz czasu. Można sobie posłuchać audiobooka w drodze do pracy i po miesiącu o nim zapomnieć, ale jeśli szukacie naprawdę dobrego, wciągającego kryminału, to musicie szukać dalej.

Moja ocena: 6/10

4 komentarze:

  1. Wiele lat temu jeszcze sięgałam po książki tego autora. Aktualnie już mnie do niego nie ciągnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam tę książkę i nawet dobrze ja wspominam. Choć, rzeczywiście nie była najlepsza.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam ją z rok temu i uważam, że starsze książki autora są lepsze. Nie jest to książka zła jak piszesz, ale daleko jej do najlepszych powieści autora.
    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiesz, że mam podobne odczucia, zwłaszcza w kwestii bohaterów - żaden mi nie został w pamięci. A szkoda, bo faktycznie pan Musso potrafi pisać, ale tu być może za dużo miał w głowie. Niemniej i tak z przyjemnością sięgam po jego książki ;).
    Swoją drogą, wiesz, że ta książka będzie miała filmową (albo serialową) adaptację? Obserwuję autora na Instragramie i jakiś czas temu widziałam informacje na ten temat.

    OdpowiedzUsuń

Jeśli możesz, zostaw komentarz. Zajmie Ci to nie więcej niż 2 minuty, a dla mnie będzie wspaniałym prezentem i dużą motywacją. Dziękuję!