Uwaga: recenzja kolejnego tomu serii zdradza zakończenie poprzedniego!
Loki, pełnoetatowy kłamca, bóg oszustwa i podstępu, ma pełne ręce roboty. Polowanie na pomniejsze demony i zajmowanie się niedoszłymi samobójcami to już przeszłość - zlecenia od skrzydlatych zwierzchników stają się coraz bardziej skomplikowane. Tym razem nasz nordycki bóg marnotrawny rozwiązuje zagadkę nielegalnego handlu relikwiami świętych, werbuje pomocników z innych panteonów, spotyka najpotężniejszego z upadłych, a nawet... zakochuje się w nie całkiem zwyczajnej śmiertelniczce...
2: Bóg Marnotrawny
2.5: Machinomachia
2.8: Papież Sztuk
3: Ochłap Sztandaru
Niedawno recenzowałam pierwszy tom cyklu "Kłamca". Być może pamiętacie, że spędziłam z nim przyjemne chwile, ale nie znalazłam w nim nic, co by mnie naprawdę zachwyciło. Jednak jako że był to debiut autora, liczyłam, że w kolejnych tomach Pan Ćwiek się rozkręci, pojawią się fajerwerki, będzie wielkie "wow" i w ogóle wszystko pięknie. Dziś, parę dni po lekturze drugiego tomu, mam już pewne wyobrażenie na temat kierunku, w jakim zmierza autor. I powiem tak: idziemy bardzo powoli, ale w kierunku najlepszym z możliwych.
Od czego zacząć? Chyba od tego, że widzę wyraźny progres. Pierwszą rzeczą, jaka rzuca się w tej kwestii w oczy, jest długość opowiadań. W tym tomie mamy tylko 6 opowiadań i zaledwie jedno z nich jest krótsze niż 45 stron. Co nam to daje? Ano to, że mamy o wiele więcej miejsca, by zagłębić się w opowieść. Historie są tutaj o wiele bardziej złożone, zdają się być zalążkami pełnoprawnych powieści - i chyba przy każdej z nich żałowałam, że w te pełnoprawne powieści się nie rozwinęły. Pierwszy tom to krótkie historyjki - bądźmy szczerzy - nie wymagające większego przemyślenia przy ich tworzeniu. Tutaj mamy już małe opowieści, nad którymi Pan Ćwiek niewątpliwie spędził sporo czasu. Wyłania nam się z nich pewna wizja świata przedstawionego, a ja jestem coraz bardziej podekscytowana perspektywą lektury kolejnych tomów.
- Tak naprawdę nazywa się chyba Eraamel. (...) Przybył tu jako homoseksualny demon pożądania. Ale to naprawdę konserwatywne małe miasteczko. (...) Błąkał się więc Łajzasz jak smród po gaciach - podjął po chwili - aż trafił na Malcolma, jedynego, który dał się opętać. Z tym że Malcom to się na homoseksualne amory nadaje jak ja na archanioła. To weteran, inwalida wojenny. Mina urwała mu... no sam wiesz co. I teraz biedak załatwia się wprost z jelit do woreczka, że o innych rzeczach już nie wspomnę. Nie ma co, pedał pierwsza klasa. Jedyne, co go za przeproszeniem rucha, to rząd demokratów, o!
Kolejna rzecz to powiązanie poszczególnych opowiadań ciągiem przyczynowo-skutkowym. W przypadku pierwszego tomu tylko jedno opowiadanie było wyraźnie "początkowe" - to o początkach współpracy Lokiego z aniołami. Całą resztę można było ułożyć w dowolnej kolejności. Tutaj jest na odwrót. Tylko jedno opowiadanie (pierwsze i najkrótsze) można by włożyć w dowolne miejsce, reszta sprawia wrażenie jednej opowieści podzielonej na rozdziały. Bohaterowie, których poznajemy w jednym opowiadaniu pojawiają się w każdym kolejnym, często wspominane są wydarzenia z poprzednich opowiadań, a nawet z poprzedniego tomu. Choć jest to zbiór opowiadań, sprawia wrażenie całości i wyraźnie zmierza w stronę przekształcenia się w powieść.
Na razie odpowiadacie przede mną i słuchacie każdego mojego polecenia. To, mam nadzieję, jest jasne? I chociaż jedno słowo na temat wynagrodzeń, a będziecie żałować, że nie jesteście chińskimi dziećmi w fabryce elektroniki, zrozumiano?
Ale, ale. Moim największym zarzutem pod adresem poprzedniego tomu była postać Lokiego, której moim zdaniem nieco brakowało pazura. Czy tutaj jest lepiej. Trochę. Troszeczkę. Nie całkiem, ale z pewnością idziemy w dobrym kierunku. Pozostał za to bardzo przyjemny humor, który jednak nie odbiera powagi akcji w momentach, które zwyczajowo określa się mianem "epickie". I pojawia się nowy element, którego nie spodziewałam się tu ujrzeć, ale który sprawił mi taką radość, że w notatkach do recenzji odpowiadający mu zapisek opatrzyłam trzema wykrzyknikami. Mówię tu o totalnej, bezczelnej niepoprawności politycznej. Tak. Uważam, że umiejętność śmiania się z samego siebie to bardzo zdrowa cecha i wszystkim nam na dobre wyszłoby, gdybyśmy potrafili śmiać się ze wszystkiego, a nie obrażać za najniewinniejszy żart. I kompletnie nie rozumiem dlaczego z pewnych grup społecznych śmiać się nie wolno. Dlatego niniejszym padam na kolana i biję pokłony Panu Ćwiekowi za to, że obśmiewa wszystkich równo i sprawiedliwie, nie dając się stłamsić przedstawicielom rozmaitych grup, którzy całkowicie wyzbyli się poczucia humoru a kije wepchnęli w d**y tak głęboko, że niemal wyszły im gardłem.
Drugi tom cyklu "Kłamca" pod wieloma względami jest znacznie lepszy niż pierwszy. Opowiadania zyskały głębię, postać Lokiego jeśli nie pazur, to przynajmniej błysk w oku, humor się wyostrzył. Jeśli Pan Ćwiek będzie w kolejnych tomach szedł dalej w tym kierunku, to ma szansę dojść w moim systemie ocen do najwyższej noty. Niezmiernie cieszę się, że na mojej półce czekają już pozostałe tomy tej serii, bo z pewnością nie minie wiele czasu zanim zapragnę powrócić do świata, który wykreował autor. Tymczasem zaś gorąco Wam polecam spotkanie z Lokim i życzę przyjemnej lektury tym, którzy się na nie zdecydują.
Moja ocena: 8/10
Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi Czytam Pierwszy.
W kolejnych tomach Loki zyskuje :)
OdpowiedzUsuńTak? To biorę się za kolejny tom jak tylko skończę obecne czytadło!
UsuńPrzyznam szczerze, że na ten moment nie ciągnie mnie do tej serii, ale skoro z kolejnym tonem jest lepiej, to może kiedyś nadrobię.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Podobno później jest jeszcze lepiej, więc chyba naprawdę warto :)
UsuńPoznawanie twórczości tego autora jeszcze przede mną, ale chyba raczej zaczyna od jednotomowej historii. 😊
OdpowiedzUsuńNa myśl przyszedł mi "Szwindel" - nie czytałam, ale podobno nie jest wybitny, delikatnie mówiąc...
UsuńCzytałam jedną lub dwie książki tego autora i jak na razie nie przypadliśmy sobie do gustu z Jego twórczością. Ale może kiedyś do niego jeszcze wrócę i dam mu szansę, bo mimo wszystko dużo dobrego słyszę o książkach Ćwieka.
OdpowiedzUsuńCóż, każdy ma swój gust. Ja na przykład nie mogę się przekonać do Jo Nesbo, którego wszyscy wychwalają, więc rozumiem Twoją niechęć do autora. Nic na siłę, czasem duet autor-czytelnik po prostu się nie zgrywa.
UsuńSuper,że Loki nabiera pazura - no choć trochę - jestem ciekawa tej serii
OdpowiedzUsuńZachęcam do lektury, zaspokój ciekawość ;)
UsuńOj koniecznei musze :-)
UsuńAle cudne zdjęcie z taką kolekcją w tle 😍
OdpowiedzUsuńPodziękujmy czytampierwszy.pl za bycie wspaniałym portalem ze wspaniałymi książkami, dzięki czemu mogłam tę kolekcję zgromadzić ;)
UsuńHmmm, ta okładka jakoś skutecznie mnie zniechęca. Chyba nie mam ochoty poznawać tej historii :)
OdpowiedzUsuńTo raczej nie Twoje klimaty, jestem tego prawie pewna :)
UsuńWidziałam dzisiaj w empiku, ale jakoś okładka mnie nie przyciągnęła.
OdpowiedzUsuńJa wciąż nie wiem czy okładka mi się bardzo podoba czy mi się bardzo nie podoba :D
UsuńZdecydowanie muszę sięgnąć po te książki
OdpowiedzUsuńZdecydowanie, spodobałyby Ci się :)
UsuńJuż nie mogę się doczekać, kiedy do mnie dojdzie druga część Kłamcy! Faktycznie pierwszy tom nie był jakoś bardzo wymagający ani nie było w nim takiego wow. Cieszę się, że druga część jest lepsza od poprzedniej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Pssst, słyszałam, że kolejne są jeszcze lepsze ;)
UsuńNA ten moment nie mam je jw planach :)
OdpowiedzUsuńNie, racja, nie widzę Cię czytającej Kłamcę :)
UsuńJestem ciekawa tej serii, aczkolwiek w niektórych książkach zdolności pisarskie Jakuba Ćwieka nie do konca do mnie przemawiają.
OdpowiedzUsuńTo chyba kwestia gustu. Może i gatunku, bo Kłamca zbiera niezłe recenzje, ale już nowy Szwindel nie bardzo...
UsuńMój karnet z empiku poświęciłam na cały cykl. Jeszcze się za niego nie zabrałam ale czuję, że to będzie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńZresztą już Ci to pisałam, przez chwilę myślałam, że na innym blogu o tym wspominałam :D. Musze się w końcu zabrać za to czytanie ale jeszcze mi Booktoury przyszły i nie wyrabiam z ilością książek hehe
OdpowiedzUsuńJejku, znam to. Kiedyś się wpakowałam w 3 booktoury, które przyszły w ciągu dwóch dni! I na każdą książkę był tydzień, a ja miałam jeszcze dwie z biblioteki, którym kończył się termin. Nigdy nie czytałam tak szybko :D
Usuń