wtorek, 14 stycznia 2020

"Astrofizyka dla Zabieganych" - Neil deGrasse Tyson

Nie jest żadną tajemnicą, że tempo życia rośnie. Ciągle się gdzieś spieszymy, gonią nas terminy, brakuje nam czasu na coraz więcej rzeczy. Brakuje nam czasu by na chwilę przystanąć i zastanowić się nad czymś innym niż kolejna pozycja na naszej liście zadań. I tutaj wkracza Neil deGrasse Tyson ze swoją książką, która w sposób prosty i zwięzły opowie nam o... wszystkim. O tym, skąd się wzięliśmy, dokąd zmierzamy, jakie niebezpieczeństwa czekają na nas po drodze i co z tym wszystkim wspólnego mają czarne dziury. Nawet najbardziej zabiegani dzięki tej książce na chwile przystaną i spojrzą w gwiazdy. I być może dostrzegą tam coś wspaniałego...


Nie określiłabym się raczej mianem osoby zabieganej. Nie mam dzieci ani żadnych innych obowiązków poza pracą, zakupami i pracami domowymi. Owszem, bywają dni, gdy nie wiem w co ręce włożyć, ale zwykle potrafię wygospodarować dziennie 2-3 godziny tylko dla siebie, gdy mogę w spokoju usiąść na kanapie, z kubkiem herbaty w jednej ręce i książką w drugiej. Być może dlatego ta lektura niezupełnie do mnie trafiła. Z pewnością wpływ na to miał również fakt, że książek traktujących o astronomii i astrofizyce mam już na koncie dziesiątki i ciężko mnie w tym temacie czymś zaskoczyć. Tak czy inaczej, Pan deGrasse Tyson mnie nie przekonał - co jednak nie znaczy, że jego książka jest zła. Po prostu nie jest dla wszystkich.

Pozwólcie mi na początek spojrzeć na tę książkę obiektywnie, a dopiero potem przedstawić moje subiektywne odczucia. To bardzo ciekawa pozycja, obejmująca szeroki wachlarz tematów, o których traktuje językiem na tyle prostym, że największy laik bez trudu zrozumie wszystkie zagadnienia. A zagadnienia te bywają zarówno podstawowe (Księżyc powodujący pływy), jak i dość zaawansowane (rola ciemnej materii w rozszerzaniu się wszechświata). O tych pozornie nudnych rzeczach autor opowiada z wyraźnie słyszalną pasją, którą zaraża czytelnika i porywa go w świat komet, mgławic i czarnych dziur. Nie jest to jednak podróż bezcelowa - książka niesie ważne przesłanie: jesteśmy tu, gdzie jesteśmy, dzięki nauce. To nauka dała nam elektryczność, internet, skuteczne leki na wiele dawniej śmiertelnych chorób. Nie odwracajmy się od niej ku ciemnocie i zabobonom, bo stracimy wszystko. Obiektywnie rzecz biorąc, to świetna książka.

Problem w tym, że recenzja musi być przynajmniej w pewnym stopniu subiektywna, bo muszę dokonać w niej oceny danego tekstu, a oceniać mogę tylko w oparciu o posiadaną wiedzę i doświadczenie, które są inne u każdego z nas. Mówiąc nieco prościej - moim celem jest powiedzieć Wam czy książka mi się podobała. A odpowiedź brzmi: no dupy mi nie urwało.

Jak już wspomniałam, mam na koncie wiele książek na temat astronomii, a kilka poważniejszych prac, jakie czytałam, schodziło również na zagadnienia z kręgu fizyki teoretycznej. Myślę, że jestem uprawniona do tego, by bez fałszywej skromności stwierdzić: tak, mam sporą wiedzę na ten temat i niewiele jest już rzeczy, których mogę się jeszcze na tym polu nauczyć, nie wkraczając na poziom zaawansowania zastrzeżony dla naukowców po odpowiednich studiach. I dlatego z przykrością stwierdzam, że z książki Pana deGrasse Tysona dowiedziałam się... jednej nowej rzeczy. I to drobnej, bo chodziło o nieznaną mi wcześniej właściwość tytanu, która to wiedza tak właściwie zalicza się do chemii, a nie astronomii. Całą resztę wiedziałam już dawno, dlatego poczułam się bardzo zawiedziona.

Drugim moim problemem z tą książką jest to całe zabieganie. Autor wykonał naprawdę kupę dobrej roboty, by przedstawić sporą ilość tematów w sposób jasny, a przede wszystkim zwięzły. Rozumiem tego cel - książka skierowana jest do kompletnych laików, których łatwo znudzić. Musi być zwięzła. Ja jednak odniosłam wrażenie, że poruszone zagadnienia zostały omówione "po łepkach" i żałowałam, że nie zostały zaprezentowane dokładniej. Zamiast tego autor rzuca metaforami i anegdotami, które owszem, są ciekawe a czasem zabawne, ale w moim odczuciu zbędne. Może komuś jest potrzebna metafora z rozrzucaniem nawozu po polu uprawnym, żeby zrozumieć co mają wspólnego supernowe z atomami, które budują nasze ciała, ale ja jej nie potrzebuję. Dla mnie to tłumaczenie jak półidiocie łopatą.

Moja ocena to średnia wyciągnięta z obiektywnej oceny tej książki (świetna pozycja dla zabieganych laików) i subiektywnych odczuć (spory zawód). Nie polecam jej osobom, które mają już jakąś wiedzę na temat wszechświata, jednak uważam, że to doskonała pozycja wprowadzająca do tematu. Jeśli chcecie zobaczyć z czym się je ten cały kosmos i o co w ogóle chodzi, jak najbardziej zacznijcie od dzieła Pana deGrasse Tysona. On będzie dla Was doskonałym nauczycielem. Mnie niestety nie powiedział niczego nowego, nad czym ubolewam, chociaż doceniam wysiłek popularyzowania nauki wśród mas. Wysiłek, który zasługuje na tym większy szacunek w dobie antyszczepionkowców i płaskoziemców. To dobra, wartościowa i potrzebna książka. Po prostu nieodpowiednia dla mnie.

Moja ocena: 7/10

41 komentarzy:

  1. Fizyka, kosmos... tematy o których mogę podczytywać od czasu do czasu kiedy najdzie mnie ochota... na takie poważniejsze tytuły nie mam ochoty ;)

    Jestem ciekawa czy jakaś książka w tym temacie Ciebie zaskoczy ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaskoczyłaś mnie;)
    Sama tematyka książki tak średnio do mnie przemawia, ale skoro piszesz, że dla laików jest w sam raz, na dodatek sprawnie napisana to może się przekonam, czy nie odkryję w sobie nowej miłości ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tym bardziej, że książeczka króciutka, to i czasu zbyt dużo nie stracisz, nawet jeśli Cię nie nie usatysfakcjonuje :)

      Usuń
  3. Nie skusiłabym się na nią ;) dziękuje za recenzję!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam świadomość, że to nie jest wybitnie popularny temat :)

      Usuń
  4. Oj, tym razem chyba nie dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Myślę, że to by była lektura dla takiej osoby jak ja, bowiem jestem kompletnym laikiem w dziedzinie fizyki i astronomii oraz szeroko pojętej nauki, a na dodatek nudzą mnie publikacje naukowe i niektóre popularnonaukowe. Nie miałam w planach tej książki, ale przyznam szczerze, że mnie zaciekawiła - skoro wszystko jest opisane krótko i zwięźle, a na dodatek bardzo prostym językiem, to chyba się skuszę na jej poznanie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i całość też jest raczej... kompaktowa, więc naprawdę zachęcam, żeby spróbować czy to coś dla Ciebie :)

      Usuń
  6. Mignęła mi gdzieś ta książka w internecie, ale jakoś nie przykuła mojej uwagi. 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie dziwię się, to jedna z tych, co to tylko fanatycy danego tematu czytają :D

      Usuń
  7. Boję się, że nie odnalazłabym się w temacie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli temat Cię niespecjalnie interesuje, to nie ma sensu brać się za tę książkę :)

      Usuń
  8. mój narzeczony mógłby się tym zainteresować;p

    OdpowiedzUsuń
  9. Gdzieś tam już o niej słyszałam ale podoba mi się więc z chęcią bym poczytała :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jakoś nie jestem przekonana do niej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To raczej dla osób zainteresowanych tematem. Jeśli do nich nie należysz, to bez sensu czytać :)

      Usuń
    2. Hej.
      Zapraszam Cię na kolejną odsłonę WSPÓLNEGO CZYTANIA. Będzie mi miło jeżeli ponownie weźmiesz w nim udział. ;)

      https://nacpana-ksiazkami.blogspot.com/2020/01/zajmijmy-sie-czytaniem.html

      Usuń
  11. To ja odpadam, bo jednak już kilka ksiązek na ten temat przeczytałam, ufam Ci :)
    Swoją drogą bardzo przyjemna recenzja, więc obserwuję!
    Pozdrawiam ciepło :)
    Kasia z niekulturalnie.pl

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja bardzo dobrze bawiłam się w trakcie tej książki. Spodobała mi się i na pewno sięgnę również po inne twory tego autora :D

    www.kulturalnameduza.pl

    OdpowiedzUsuń
  13. Temt mnie nie interesuje. Poczekam na następne recenzje

    OdpowiedzUsuń
  14. uuu nie wiem czy by mi się chciało to czytać :D jakoś tak dziwnie, imo nże sam temat mnie dość iekwi ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. A ja chyba po ten tytuł sięgnę, bo czasem mam takie dni lub takie tygodnie, że rzeczywiście trudno mi znaleźć chwilę dla siebie. A z astrofizyką nie jest mi po drodze, więc zawsze dowiem się czegoś nowego!

    OdpowiedzUsuń
  16. Chyba nie moje klimaty, chociaż mojemu facetowi na pewno wpadłaby w gusta. Podrzucę mu tytuł :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Na pewno jest to książka wartościowa, ale ja na chwilę obecną nie mam ochoty na taką pozycję. Jednak myślę, że kiedyś mogłabym dać jej szansę. ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. "no dupy nie urwało" :D Świetna recenzja! Mam wszystkie części tego cyklu w planie, w tym roku trzecią część dostałam nawet w prezencie, więc wręcz czuję się zobowiązana w końcu spędzić z nią nieco czasu. Ale, ale odnosząc się do Twojej recenzji - totalnie Cię rozumiem. Wydaje mi się jednak, że po prostu tak naprawdę nie jesteś grupą docelową tej książki. Jesteś zbyt zaawansowana! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, jestem za mądra na książkę cenionego naukowca xD

      Usuń

Jeśli możesz, zostaw komentarz. Zajmie Ci to nie więcej niż 2 minuty, a dla mnie będzie wspaniałym prezentem i dużą motywacją. Dziękuję!