Uwaga: recenzja kolejnego tomu serii zdradza zakończenie poprzedniego!
Od spektakularnego zwycięstwa Paula Muad'Diba i jego Fremenów nad Harkonennami minęło kilkanaście lat. Leżąca na peryferiach Arrakis stała się centrum wszechświata i cywilizacji a religia Muad'Diba rozlała się na całą galaktykę wraz z kolejnym dżihadem. Pozbawione dawnej władzy Bene Gesserit, Gildia Kosmiczna oraz Bene Tleilax zawiązują spisek mający na celu obalenie nowego imperatora i przywrócenie im wpływów. Nie jest to łatwe ze względu na prorocze wizje Paula, który bez trudu mógłby dzięki nim przejrzeć spiskowców. Jednak wizje dają mu jasny wybór - poświęci siebie i wszystko, co kocha, albo miliony innych istnień. Nie ma trzeciej drogi.
I: Diuna
II: Mesjasz Diuny
III: Dzieci Diuny
IV: Bóg Imperator Diuny
V: Heretycy Diuny
VI: Kapitularz Diuną
Odkąd odłożyłam na półkę pierwszy tom tej serii, niecierpliwie wyczekiwałam powrotu na pustynną Arrakis. Nie ulega wątpliwości, że to jedna z najlepszych serii science-fiction w historii - jej pierwszy tom całkowicie zasłużenie zaliczany jest powszechnie do klasyki nie tylko gatunku, ale i literatury jako takiej. Jednak o ile tworzy on pewną całość, która może być postrzegana jako zakończona opowieść, o tyle jej kontynuacja odsłania przed nami prawdziwą głębię geniuszu autora. Tak czy inaczej, fanowi fantastyki naukowej zwyczajnie nie wypada zadowolić się pierwszym tomem, oto więc przybywam z recenzją "Mesjasza Diuny", godnej kontynuacji arcydzieła.
Drugi tom "Kronik Diuny" ma zaledwie 280 stron. Gdy mój partner wręczył mi tę książkę w ramach walentynkowego prezentu, aż zaniepokojona sprawdziłam czy to naprawdę ten "Mesjasz Diuny". Kompletnie mi ta grubość nie pasowała do pozostałych tomów (które zgodnie mają ponad 600 stron), jednak nie ma tutaj mowy o pomyłce. Druga część jest pod wieloma względami skrajnie różna od pierwszej. Największą różnicę zauważyłam w prowadzeniu akcji. Siłą rzeczy - przez grubość książki - tutaj tej akcji musi być mniej. Ale jest jej o wiele mniej niż wskazywałaby na to objętość książki. Tu nie akcja jest najważniejsza, a polityka i filozofia.
Tak, polityka i filozofia. Już na samym początku dostajemy ich potężną dawkę. Być może zbyt potężną. Przyznam szczerze, że sama miałam problem z przebrnięciem przez przydługie wywody spiskowców i bez trudu mogę sobie wyobrazić jak mniej wytrwały czytelnik po prostu rzuca tę książkę w kąt. Przez wiele stron nie dzieje się zupełnie nic i to chyba najsłabszy punkt tej powieści. Owszem, odkrywanie Arrakis rządzonej przez Paula jest fascynujące, ale spora część filozoficznych dysput zdaje mi się przekombinowana. Wiem, że bez tego "Diuna" nie byłaby "Diuną", jednak sądzę, że można było nieco się w tej kwestii ograniczyć.
Akcja zaczyna się mniej więcej po 100 stronach, ale tylko w jednym miejscu dzieje się naprawdę dużo, jak w pierwszym tomie. Do tego czasu po prostu śledzimy codzienne życie Paula i Chani i patrzymy jak Muad'Dib podejmuje decyzje z pomocą swoich proroczych wizji. Szczerze mówiąc, nie jest to jakoś specjalnie porywające. Ale jest jedna rzecz, dla której nie potrafiłam tej książki odłożyć - styl. Tutaj każde zdanie jest małym arcydziełem, nie wiem czy kiedykolwiek czytałam coś, co choćby zbliżyło się do genialnego warsztatu Pana Herberta. Być może "Cień Wiatru" Zafóna, ale to wciąż nie jest to. To się po prostu samo czyta. Absolutnie fantastyczne.
Końcówka w pewnym stopniu nam wynagradza to spowolnienie akcji w tym tomie. Jest szybka, dużo się dzieje i zaskakuje nas całkowitym zwrotem akcji. Pamiętam jak czytałam "Mesjasza Diuny" po raz pierwszy - bo to był dla mnie re-reading - zbierałam szczękę z podłogi i nie mogłam uwierzyć co się dzieje. Tym razem wiedziałam czego się spodziewać, a i tak nie byłam na to przygotowana. Zakończenie jest wspaniałe i zdecydowanie podnosi wartość całej powieści.
Słowem podsumowania, oceniam ten tom nieco niżej niż pierwszy. Wspaniała końcówka ze swoim plot-twistem niestety nie wynagradza początkowego ględzenia, gdy czytelnik ma wrażenie, że czyta rozprawę filozoficzną a nie powieść. Jednak wciąż jest to książka bardzo dobra i zachęcająca do sięgnięcia po kontynuację. Powraca w niej to, co najlepsze - dobrze znany nam klimat pustynnej planety i skomplikowane intrygi. Bardzo miło spędziłam czas z "Mesjaszem Diuny" i zachęcam wszystkich fanów science-fiction do sięgnięcia po tę klasykę gatunku!
Moja ocena: 8/10
Ciało się poddaje - pomyślał. - Wieczność odbiera, co do niej należy. Nasze ciała igrały krótko na falach, w upojeniu tańczyły przed miłością życia i miłością własną, zajmowały się kilkoma dziwnymi pomysłami, po czym poddały narzędziom czasu. Cóż możemy o tym powiedzieć? Zdarzyłem się. Nie jestem... ale się zdarzyłem.
Tak, polityka i filozofia. Już na samym początku dostajemy ich potężną dawkę. Być może zbyt potężną. Przyznam szczerze, że sama miałam problem z przebrnięciem przez przydługie wywody spiskowców i bez trudu mogę sobie wyobrazić jak mniej wytrwały czytelnik po prostu rzuca tę książkę w kąt. Przez wiele stron nie dzieje się zupełnie nic i to chyba najsłabszy punkt tej powieści. Owszem, odkrywanie Arrakis rządzonej przez Paula jest fascynujące, ale spora część filozoficznych dysput zdaje mi się przekombinowana. Wiem, że bez tego "Diuna" nie byłaby "Diuną", jednak sądzę, że można było nieco się w tej kwestii ograniczyć.
Akcja zaczyna się mniej więcej po 100 stronach, ale tylko w jednym miejscu dzieje się naprawdę dużo, jak w pierwszym tomie. Do tego czasu po prostu śledzimy codzienne życie Paula i Chani i patrzymy jak Muad'Dib podejmuje decyzje z pomocą swoich proroczych wizji. Szczerze mówiąc, nie jest to jakoś specjalnie porywające. Ale jest jedna rzecz, dla której nie potrafiłam tej książki odłożyć - styl. Tutaj każde zdanie jest małym arcydziełem, nie wiem czy kiedykolwiek czytałam coś, co choćby zbliżyło się do genialnego warsztatu Pana Herberta. Być może "Cień Wiatru" Zafóna, ale to wciąż nie jest to. To się po prostu samo czyta. Absolutnie fantastyczne.
Zastanawiał się czy to możliwe, żeby przepowiednia nie przepowiadała przyszłości. Czy to możliwe, żeby przepowiednia stwarzała przyszłość.
Końcówka w pewnym stopniu nam wynagradza to spowolnienie akcji w tym tomie. Jest szybka, dużo się dzieje i zaskakuje nas całkowitym zwrotem akcji. Pamiętam jak czytałam "Mesjasza Diuny" po raz pierwszy - bo to był dla mnie re-reading - zbierałam szczękę z podłogi i nie mogłam uwierzyć co się dzieje. Tym razem wiedziałam czego się spodziewać, a i tak nie byłam na to przygotowana. Zakończenie jest wspaniałe i zdecydowanie podnosi wartość całej powieści.
Słowem podsumowania, oceniam ten tom nieco niżej niż pierwszy. Wspaniała końcówka ze swoim plot-twistem niestety nie wynagradza początkowego ględzenia, gdy czytelnik ma wrażenie, że czyta rozprawę filozoficzną a nie powieść. Jednak wciąż jest to książka bardzo dobra i zachęcająca do sięgnięcia po kontynuację. Powraca w niej to, co najlepsze - dobrze znany nam klimat pustynnej planety i skomplikowane intrygi. Bardzo miło spędziłam czas z "Mesjaszem Diuny" i zachęcam wszystkich fanów science-fiction do sięgnięcia po tę klasykę gatunku!
Moja ocena: 8/10
hm mimo wysokiej oceny nie wiem czy bym bez akcji rozwinięcia do tej 100 strony wytrzymała;p
OdpowiedzUsuńTak, to bardzo problematyczna kwestia. Sama miałam problem :P
UsuńOj, ta seria jednak nie dla mnie :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńNie namawiam, to dość specyficzna literatura :)
UsuńSeria nie dla mnie, ale kogoś na pewno zainteresuje :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! wy-stardoll.blogspot.com
Może następnym razem uda mi się trafić w Twój gust ;)
UsuńTym razem podziękuję za tą serię. Myślę, że nie odnalazłabym się w niej.
OdpowiedzUsuńNic na siłę, tę książkę naprawdę trzeba czuć, żeby przez nią przebrnąć bez potknięć :)
UsuńNiestety nie dla mnie :/
OdpowiedzUsuńNiestety. Może następnym razem propozycja się spodoba ;)
UsuńObawiam się, że nie jest to seria dla mnie. Wynudziłabym się
OdpowiedzUsuńJa tez się trochę wynudziłam, szczerze mówiąc xD
UsuńOstatnio jakoś stronię od serii...
OdpowiedzUsuńRozumiem, też tak czasem mam. Zwłaszcza jak mnie "reading slump" złapie i na myśl o przedzieraniu się przez 15 tomów robi mi się słabo :D
UsuńOj, czuję, że to niestety nie dla mnie :(
OdpowiedzUsuńMoże następnym razem trafię w gusta :)
UsuńBardzo chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńBardzo polecam, tym bardziej, że naprawdę lubisz science-fiction, o ile dobrze rozumiem twoje recenzje :)
UsuńDużo słyszałam o tej serii i być może po nią kiedyś sięgnę, chociaż pewnie sama wiesz jak to jest z planowaniem jeżeli chodzi o czytanie ;]
OdpowiedzUsuńOj taaak. Nie mogłam się dwóch nowości doczekać w kwietniu, w końcu wyszły, kupiłam i... fajnie, że czerwiec mamy a ja w kolejce mam jeszcze 6 egzemplarzy recenzenckich zanim będę się mogła za tamte dwie wziąć :D
UsuńSłyszałam o tej serii nawet dawno temu zaczełam czytać fragment ale to nie dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńWielka szkoda, ale niestety taka natura tej serii - jak się nie zaweźmiesz, to nie przebrniesz...
UsuńChętnie poznam tę serię :)
OdpowiedzUsuńSuper! Już myślałam, że zostałam ostatnim na świecie fanem sf xD
UsuńRaczej nie moje klimaty ;)
OdpowiedzUsuńMówi się trudno, następnym razem zaproponuję coś z innej bajki :)
UsuńOgladałam film, o tej serii ( mimo ,ze nie przepadam za tym gatunkiem) słyszałm cała masę dobrych słów, więc kusi mnie aby po nia sięgnąć :-)
OdpowiedzUsuńTo ja też dorzucę dobre słowo i bardzo polecę :)
Usuń