czwartek, 21 listopada 2019

"Znajdź Mnie" - Andre Aciman

Od szalonego romansu Elio i Olivera minęło 20 lat. Oliver wyjechał za ocean i prowadzi pozornie szczęśliwe życie u boku pięknej żony i dwójki dzieci, wciąż jednak jego myśli wyrywają się ku dawnemu kochankowi. Elio tymczasem rozwija karierę muzyczną. Na co dzień pracuje w konserwatorium dzieląc się swą muzyczną pasją ze studentami i wciąż czeka na kogoś, kto uszczęśliwi go tak, jak kiedyś przez krótki czas uszczęśliwił go Oliver. Tymczasem Samuel, ojciec Elio, podróżując pociągiem w odwiedziny do syna, spotyka kogoś, kto wywraca jego świat do góry nogami.


Jeśli mój krótki opis tej książki wydał Wam się chaotyczny i trochę bezsensowny - macie rację. Cóż, ciężko przedstawić zarys fabuły jeśli po skończonej lekturze człowiek nie ma pojęcia o co chodziło, po co to było, jaki jest morał i co się właściwie wydarzyło. Nie bardzo wiem nawet, co napisać. Trochę ponad rok temu recenzowałam "Tamte Dni, Tamte Noce" - początek historii Elio i Olivera - i książka wypadła co najwyżej przeciętnie, więc nie spodziewałam się po "Znajdź Mnie" zbyt wiele. A i tak się rozczarowałam...

Pierwszej części zarzuciłam dwie rzeczy, które zepsuły mi lekturę: wulgarne opisy dziwacznych zachowań seksualnych i epatowanie homoseksualizmem. I zanim na mnie naskoczycie, chcę podkreślić, że nie mam absolutnie nic do osób o odmiennej orientacji. Przeszkadza mi jedynie i dziwi niepomiernie podkreślanie ich odmienności. Bo dla mnie nie są inni niż ja. Wszyscy kochamy tak samo, niezależnie od tego jakiej płci jesteśmy my i nasz obiekt uczuć. Koniec, kropka. A im częściej podkreślamy te nieistniejące różnice, tym wyraźniej społeczeństwo je widzi. Nie tędy droga. W każdym razie, najwyraźniej nie tylko mnie przeszkadzały te dwa elementy, a autor postanowił posłuchać głosu ludu, bo w tej części te mankamenty zostały wyeliminowane. Całkowicie. Szkoda tylko, że cała reszta, która była dobra, zawaliła się w gruzy...

Od czego zacząć? Może od tego, że najlepszym elementem poprzedniej części był niesamowicie żywy i wyraźny klimat południowych Włoch, który wręcz wypływał ze stron powieści. To było piękne, magiczne wręcz - niestety "Znajdź Mnie" nie posiada nawet ułamka tego klimatu. Ok, zmieniliśmy miejscówkę, teraz bujamy się po Francji, ale atmosfery nie ma żadnej. Szkoda. Chwaliłam też poprzednią część za poruszające rozterki, jakie przeżywał Elio nie potrafiąc sobie poradzić z pierwszym zakochaniem i niespodziewanym uczuciem pożądania innego mężczyzny. To było urocze, wzruszające, zapadające w pamięć. Tym razem ponownie dostajemy porcję rozterek poszczególnych bohaterów, tylko... Tylko tym razem prowadzą one donikąd. To było fajne przez pierwsze 20 stron, potem mój umysł wykazał tendencję do odpływania podczas lektury by bronić się przed zalewem bezsensownego bełkotu. Dostaliśmy wielki gar zupy z powtórzeń, nadmiernie egzaltowanych deklaracji i iście homeryckich opisów nadgarstków czy kostek. Po prostu bełkot, można usnąć z nudów.

No i muszę, po prostu muszę też doczepić się do bohaterów. Chociaż nie wiem czy bohaterów czy bardziej jednak fabuły, ale coś tu jest totalnie niewiarygodne i nierealne. Oceńcie sami: jest sobie laska, która od lat bywa w luźnych związkach, z których ucieka jak tylko jej partner zaczyna się w owym związku czuć stabilnie i powoli, nieśmiało myśleć o przyszłości. Owa kobitka spotyka w pociągu gościa, który mógłby być jej ojcem i 10 godzin później mówi mu, że chce mieć z nim dziecko i spędzić razem resztę życia. Serio? Serio, ja się pytam? Dalej, młody człowiek idzie na koncert do kościoła, w kolejce po bilet zauważa obcego starszego pana i nagle trafia go takie pożądanie, że gotów wcisnąć mu język do ust tu i teraz. No naprawdę, czy tylko w moich uszach to brzmi zwyczajnie głupio?

Ale największym moim zarzutem pod adresem tej książki jest to, że nie wiem po co ona jest. Bo zazwyczaj powieść pisze się żeby opowiedzieć jakąś historię - historię, która ma początek, rozwinięcie i punkt kulminacyjny. A tu... nie ma nic. Tu są trzy właściwie osobne opowieści o tym, że ktoś spotyka kogoś zupełnie mu obcego i kilka godzin później lądują w łóżku. I koniec historii, jedziemy z następną. Poza tym nie dzieje się nic, nie ma właściwie żadnych innych wątków, poza sprawą odziedziczonego zapisu nutowego, który wprowadził dobrze zapowiadającą się tajemnicę, tylko zapomniał ją rozwiązać i wyjaśnić o co chodziło. Nie rozumiem. Po prostu nie rozumiem po co jest ta książka.

Styl Pana Acimana ma w sobie dużo uroku, jednak samym stylem, jak urokliwy by on nie był, nie da się niestety uratować kiepskiej książki. Bo ta książka jest kiepska. Monotematyczna, przegadana, oderwana od rzeczywistości, zwyczajnie nudna. Jeśli 5 minut potrafi się ciągnąć przez 40 stron to nigdy nie jest dobry znak. Nie wiem co gorsze, czy wulgarność pierwszej części czy nuda drugiej, wiem za to, że bliskie zera są szanse na to, że kiedykolwiek spojrzę jeszcze w kierunku jakiejkolwiek powieści autora. Dla mnie niewypał. Nie polecam.

Moja ocena: 4/10

Książka dostępna na portalu Czytam Pierwszy.

33 komentarze:

  1. Nie czytałam tej książki. Wydaje się być bliska mojemu sercu, jeśli chodzi o muzykę :D W ogóle ostatnio mało czytam.. cóż.. studia- wszystko nowe... ;)

    https://www.youtube.com/watch?v=5HOr12-tWZM

    Zapraszam do mnie! od dawna o tym marzyłam i nadszedł czas, kiedy się odwarzyłam coś nagrać. Wszystko bardzo średnie ale z biegim czasu mam nadzieję, że będzie lepsze;) Jeśli możesz, to prosze o suba- bardzo doceniam:>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z przyjemnością odwiedzę Twój kanał :) Dzięki za odwiedziny w moich skromnych progach!

      Usuń
  2. Mam niemalże identyczne odczucia co do tej książki. Ja w pierwszej części nie odczułam tej wulgarności, ale muszę się zgodzić, że dziwne zachowania seksualne mnie tam odrzuciły (np. scena z brzoskwinią). Za to tutaj mnie odrzuciło, gdy Miranda opowiedziała swój największy sekret. To było okropne... Nic mnie tak nie obrzydziło w obu częściach to. "Znajdź mnie" to naprawdę niewypał. Strasznie nie lubię, gdy kontynuacja nic nie wnosi do pierwszej części, nie rozbudowuje historii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że nic więcej nie trzeba mówić o książce, jeśli pierwszą rzeczą, jaką ludzie sobie z niej przypominają to scena, która wywołała w nich obrzydzenie i przywołują ją na przykład jak nie pisać książek. W tej części taką sceną będzie scena z wyznaniem Mirandy i znowu to chyba wystarczy za ocenę...

      Usuń
  3. Nie czytałam pierwszego tomu, bo umknęła mi ta seria. Muszę przyznać, że po Twojej recenzji nawet nie będę się rozglądać za nią.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję Ci za tę recenzję, oszczędziłaś sporo mojego czasu. Na pewno po te książkę nie sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Rzadko sięgam po tego typu historie. Zwykle muszą mnie do siebie czymś przyciągnąć. Po Twoim tekście tym bardziej nie zamierzam sięgać po tą książkę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie czytałam poprzedniej części. I nie przeszkadza mi homoseksualizm. Ale czuje się totalnie odrzucona od tej części. I na pierwszą też się nie skuszę.

    OdpowiedzUsuń
  7. Dzięki za przestrogę.... i nie sięgnę. pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Ksiązki nie czytałam, ani tej ani poprzedniej, ale oglądałąm film,który bardzo mi się podobał - miał w sobie coś.
    Szkoda ,ze ta książka Cię rozczarowała- bo miałąm w planie bo obie z nich sięgnąć...
    Cieplutko pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słyszałam, że film jest naprawdę piękny i dużo lepszy. Cóż, sama historia jest w porządku, tylko wykonanie beznadziejne...

      Usuń
  9. Uffff ... nie przeczytam na pewno. Szkoda czasu na słabe powieści ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Podaruje sobię - dzięki że przestrzegasz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze z przyjemnością zmieszam słabą książkę z błotem xD

      Usuń
  11. Dzięki za recenzję, będę książkę omijać ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetnie że poparłaś swoje zastrzeżenia co do książki solidnymi argumentami. Dzięki za ostrzeżenie.

    OdpowiedzUsuń
  13. Ojej, właśnie skończyłam czytać "Tamte dni, tamte noce" i nie wiem teraz czy zabierać się za tę pozycję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zależy jak Ci się podobała pierwsza część. Jest jesteś zachwycona, to pewnie tą też będziesz, ale jeśli podobało Ci się tak sobie, to nie marnuj czasu na drugi tom.

      Usuń
    2. W sumie byłam bliżej zachwytu niż zniechęcenia. Ale przyznam, że nie przepadam za kontynuacjami pisanymi na siłę. Wydawało mi się, że pierwsza część kończy się w idealny sposób. Zostawia dużo do dopowiedzenia sobie przez czytelnika.

      Usuń
  14. Nie czytałam zadnej ze wspomnianych książek. Nie wydawaly mi sie ciekawe

    OdpowiedzUsuń
  15. Przeczytałam kilka dni temu "tante dni..." najpierw wpadłam w TV na film potem oglądałam go kilka razy i strasznie mnie ta historia poruszyła. Zamówiłam ksoazkeni to, co teraz czuję, to smutek. Żadna książka mnie tak nie poruszyła...bardzo szkoda mi Elio. Mam wrażenie, że Oliver ułożył sobie życie ma żonę dzieci, a Elio wydaje mi się ma smutne życie ciągle pamięta dawnego kochanka i mam wrażenie, że przez to nie ułożył sobie życia z kimś inny. Zaluje, że tak historia się tak skończyła i cały czas o tym myślę. Elio dalej go kocha, a mam wrażenie Oliver jakoś poszedł dalej i jego nie dręczą wspomnienia nie teskni za dawnym kochankiem...czemu nie mogli być razem ehh
    Chciałabym aby była kontynuacja tej historii i to taka z happy endem, ale po Twojej recenzji widzę, że "Znajdź mnie" nie będzie dla mnie satysfakcjonująca kontynuacja...szkoda... piękna była książka "tamte dni..." ale trochę żałuję że ją przeczytałam nie wiem czemu ale ciągle czuje smutek myśląc o tej historii, o Elio...

    OdpowiedzUsuń

Jeśli możesz, zostaw komentarz. Zajmie Ci to nie więcej niż 2 minuty, a dla mnie będzie wspaniałym prezentem i dużą motywacją. Dziękuję!