niedziela, 26 listopada 2017

"Igrzyska Śmierci" - Suzanne Collins

Pierwsza część niezwykle popularnej serii ksiązek dla młodzieży, rozsławionej przez adaptację filmową. Muszę się szczerze przyznać, że gdybym nie oglądnęła filmów, nigdy nie wzięłabym się za książki. W jakiś sposób odrzcuają mnie pozycje z etykietką "młodzieżowe", ale adaptacje na tyle mi się spodobały, że postanowiłam dać szansę dziełu Suzanne Collins.


Główną bohaterką "Igrzysk Śmierci" jest Katniss Everdeen - szesnastoletnia dziewczyna, która od śmierci ojca 5 lat wcześniej, pełni rolę głowy rodziny i głównego jej żywiciela. Świat, w którym żyje, nie można określić innym słowem niż "spaczony". Stolica, Kapitol, opływa w dostatek i nieodparcie kojarzy się ze światem celebrytów, w którym największym problemem jest dobór koloru włosów do kreacji a operacje plastyczne są na porządku dziennym. W 12 dystryktach otaczających stolicę panuje bieda a ludzie często przymierają głodem. Co gorsze, raz w roku, jako kara za powstanie mające miejsce 74 lata wcześniej, z każdego dystryktu wybiera się dwoje dzieci - trybutów, którzy rywalizują na śmierć i życie w kapitolińskich Głodowych Igrzyskach. Jak łatwo się domyślić, Katniss zostaje jednym z trybutów.

Cóż mogę rzec o tej książce? Trochę mnie rozczarowała. Byłam świadoma, że jest to "młodzieżówka", więc nie należy się po niej spodziewać wrażeń na miarę Shakespeara, jednak całkiem przyzwoita adaptacja rozbudziła mój apetyt. Mały zgrzyt następuje już w pierwszym zdaniu - narracja pierwszoosobowa, za którą nie przepadam, a w dodatku w czasie teraźniejszym, co brzmi dość nienaturalnie. Dla mnie to ogromny minus, źle mi się to czytało z początku, choć później jakoś się przyzwyczaiłam i przestałam zwracać na to uwagę. Po drugie - główna bohaterka. Katniss ma 16 lat, ale zachowuje się jak 12-latka. Odniosłam wrażenie, że sama nie wie czego chce, zmienia zdanie kilka razy na minutę, a jej po młodzieżowemu mówiąc "rozkminy" na tematy takie jak "czy podobał mi się ten pocałunek" miejscami są żenujące. Nie mogę też pominąć faktu, że część dialogów jest okropnie płytka.

ALE. Jest jedno "ale". Świat wykreowany przez Suzanne Collins zrobił na mnie wrażenie. Częściowo dzięki skojarzeniom z rzeczywistością, a częściowo dzięki jego oryginalności. Od pierwszych stron jest jasne, że autorka przemyślała wszystko w najdrobiejszych szczegółach. Nie mogę zaprzeczyć również, że historia jest wciągająca i bywały momenty, gdy nie mogłam oderwać się od lektury, mimo iż znałam całą historię z oglądanego wcześniej filmu. Język, którym książka jest napisana, jest bardziej niż przystępny, przez co czyta się ją naprawdę gładko i z przyjemnością. Opowieść płynie wartko, zwroty akcji nie pozwalają uwadze odpłynąć.

Biorąc pod uwagę wszystko powyższe, nie jest to książka dla osób poszukujących poważnych przeżyć literackich lub ambitnej lektury. Jednak jako książka czytana dla czystej rozrywki sprawdzi się idealnie i zapewni kilka godzin dobrej zabawy - dzięki niej droga autobusem minie w oka mgnieniu, a czasu spędzonego w poczekalni u lekarza nawet nie zauważymy. I na takie okazje książkę tę z czystym sumieniem polecam.

1 komentarz:

  1. Pamiętam, jak czytałam tę powieść, lata temu, jeszcze wtedy nie była aż tak popularna, wywarła na mnie ogromny wpływ, a zakończenie pamiętam do dziś.

    Pozdrawiam!

    Z e-BOOKIEM POD RĘKĘ

    OdpowiedzUsuń

Jeśli możesz, zostaw komentarz. Zajmie Ci to nie więcej niż 2 minuty, a dla mnie będzie wspaniałym prezentem i dużą motywacją. Dziękuję!