czwartek, 17 stycznia 2019

"Hot Mess" - Lucy Vine

Ellie Knight ma 29 lat, za sobą wieloletni związek, wokół siebie zaś ludzi, którzy współczującym tonem komentują jej życie singielki. A jest co komentować, bo jej życie to chaos w czystej postaci. Tinder, randki, alkohol, a do tego nieciekawa praca pełna wariatów, ojciec z aspiracjami pisarskimi, dwie szalone "ciocie" i wredna siostra w USA. A w tym wszystkim Ellie, która z jednej strony rozpaczliwie szuka "tego jedynego", a z drugiej zaciekle broni życia singielki. Co może pójść nie tak?


"Hot Mess" miałam okazję przeczytać w ramach booktouru organizowanego na Instagramie przez @daria_czytaa, za co chciałabym w tym miejscu podziękować. Genialny pomysł organizatorki by ustawić kolejność czytania datami urodzin uczestniczek sprawił, że książka trafiła do mnie na cztery dni przed moimi 30 urodzinami, co pozwoliło mi z niezwykłą łatwością wskoczyć w buty głównej bohaterki. Ona sama pod koniec powieści wkracza w ten jakże szacowny wiek i muszę przyznać, że kilka jej przemyśleń ukazało mi życie w nieco innych barwach i złagodziło w pewnym stopniu stres związany z wskoczeniem trójki na pierwsze miejsce na "liczniku".

Ale do rzeczy. "Hot Mess" to powieść typowo kobieca, której głównym zadaniem jest dostarczenie rozrywki przedstawicielkom pokolenia tak zwanych millenialsów. Nigdy nie aspirowała do miana literatury ambitnej, nie mogę więc ocenić jej wedle tej samej miary co chociażby "Futu.re". Samo nasuwa się z kolei porównanie do kultowego "Dziennika Bridget Jones", którego nie zamierzam tutaj unikać.

Zacznijmy od głównej bohaterki. Ellie jest naprawdę sympatyczną osobą, ale niekiedy jej zachowanie było dla mnie kompletnie niezrozumiałe. Nie miała w sobie ani krzty asertywności, często miałam ochotę nią potrząsnąć i krzyknąć, żeby powiedziała głośno co myśli, nawet za cenę bycia nieuprzejmą, bo jej rozmówcy ewidentnie się należało kilka gorzkich słów. Niewymownie mnie też irytowało to chodzenie do łóżka z każdym napotkanym facetem a potem jęczenie jak mogła to zrobić z kimś takim. Dziewczyno, a mózg masz? To użyj go następnym razem i powiedz mu, żeby spadał na drzewo zamiast wskakiwać mu do łóżka! O jej przedziwnej obsesji na punkcie opowiadania wszystkim wokół dokładnego przebiegu wizyty w toalecie nawet nie wspomnę. To było trochę przerażające i zwyczajnie niesmaczne.

Jeśli chodzi o akcję, to toczyła się wartko, praktycznie cały czas coś się działo. Nie wiem czy do końca pasuje mi poczucie humoru autorki, ale kilka razy się roześmiałam, wiec nie jest źle. Razi mnie tylko pewna niekonsekwencja w tej opowieści. Dla przykładu - siostrzenica Ellie zachowuje się jakby miała lat 14, a nie 6; sama Ellie niby taka biedna, że dzieli mieszkanie ze współlokatorami, ale na bilet lotniczy o podwyższonym standardzie znalazła pieniądze bez problemu. To są drobnostki, ale dość irytujące.

Bridget Jones zarzucałam, że jest skończoną idiotką a fabuła wydaje się nierealna, ale mimo to wypada ona nieco lepiej w porównaniu z Ellie Knight. W jej przypadku wszystko było bardziej spójne, humor lepszy a sama Bridget wykreowana tak, że utożsamić się z nią mogła praktycznie każda kobieta. Niemniej dobrze się bawiłam z Ellie i lektura sprawiła mi przyjemność.

Brałam udział w trzeci booktourach tej zimy i z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że "Hot Mess" podobało mi się z nich wszystkich najbardziej. Porzućcie nadzieję na ambitne arcydzieło, ale jeśli macie ochotę na lekką lekturę, która poprawi Wam humor i umili zimowy wieczór, to bierzcie tę książkę w ciemno. Mimo kilku irytujących elementów jest to fajna opowieść o współczesnej kobiecie, cieszę się, że miałam okazję ją przeczytać i Was też do tego zachęcam.

Moja ocena: 7/10

16 komentarzy:

  1. Różne opinie o tej książce słyszałam, ale chciałabym sama wyrobić sobie zdanie. Kiedyś pewnie po nią sięgnę. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, nie zwlekaj zbyt długo - Bridget Jones już się nieco przeterminowała, kto wie jak długo będziemy pamiętać o Tinderze zanim coś go zastąpi i "Hot Mess" przestanie być aktualne? :)

      Usuń
  2. Pamiętam, że swego czasu chciałam ją bardzo przeczytać. Potem mój entuzjazm jakoś opadł wręcz o niej zapomniałam. Teraz kiedy przeczytałam Twoją recenzję to przypomniałam sobie, że hej ja ją chciałam ! Może kiedy będę miała ochotę na coś lekkiego to po nią sięgnę :) Na obecną chwilę mam ochotę na inne smaki/ gatunki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jak ja jesteś czytelnikiem raczej humorzastym? :D U mnie może być najlepsze science-fiction, ale jak mam nastrój na literaturę dla dzieci, to będę czytać książki dla dzieci i koniec :D

      Usuń
  3. Fabuła brzmi ciekawie, ale chyba nie interesuje mnie na tyle, żeby sięgnąć po ten tytuł.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo fajna okładka i książka też wydaje się być fajna :)
    !Pola z www.czytamytu.blogspot.com
    Zapraszam serdecznie! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po Twoich (Waszych?) recenzjach na blogu wydaje mi się, że by się spodobało ;)

      Usuń
    2. Naszych, prowadzimy blog wspólnie z siostrą :)
      Zapiszę sobie ten tytuł :)
      pozdrawiam, Pola

      Usuń
  5. jeszcze tego nie czytałam:) ale może w wolnej chwili się skuszę;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli lubisz takie klimaty to jak najbardziej się skuś :)

      Usuń
  6. Super booktour :D Książka zapowiada się interesująco ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tego co wiem wciąż można się do booktouru dopisać ;)

      Usuń
  7. Lubię booktoury. Fajna sprawa.

    OdpowiedzUsuń

Jeśli możesz, zostaw komentarz. Zajmie Ci to nie więcej niż 2 minuty, a dla mnie będzie wspaniałym prezentem i dużą motywacją. Dziękuję!