Pewnej nocy z okien jednego z krakowskich bloków skacze młody mężczyzna, Jakub. Zostawia po sobie pożegnalny list oraz zdjęcie pięknej dziewczyny. Jego dawny przyjaciel, Kris, zawodowy żołnierz, przyjeżdża do Krakowa, rozwikłać zagadkę śmierci Jakuba. Szybko okazuje się, że za samobójstwem jego przyjaciela kryje się o wiele więcej niż przypuszczał. Kris, z pomocą dwójki wygadanych nastolatków, usiłuje odszukać dziewczynę ze zdjęcia i nieświadomie wplątuje się w aferę, która go przerasta. Tymczasem Kraków mierzy się z największą powodzą od dziesięcioleci, a los miasta wisi na włosku...
Chciałam przeczytać tę książkę odkąd usłyszałam o niej po raz pierwszy. Niewiele autorów umieszcza akcję swoich powieści w moim mieście, więc za każdym razem, gdy tak się dzieje, chętnie sięgam po ich dzieła. Z jednej strony zawsze bardzo się cieszę na możliwość śledzenia kroków bohaterów, którzy przemierzają ulice, którymi ja poruszam się na co dzień, z drugiej jednak zawsze boję się czy autor aby na pewno wie co robi i czy przedstawi moje miasto takim, jakie jest w istocie. Podobne nadzieje i obawy miałam i w tym przypadku, jednak szybko okazało się, że Pan Fleszar jeśli nie jest rodowitym Krakowianinem (nie mogłam znaleźć tej informacji w internecie), to z pewnością zna to miasto jak własną kieszeń. Jedynie typowa krakowska gwara nieco się tu rozjechała, co - jeśli autor rzeczywiście jest Krakowianinem - składam na karb jego pracy dziennikarskiej, w której musiał się niestety gwary pozbyć. Dlatego nie zamierzam się czepiać.
Powieść ma bardzo ciekawą konstrukcję - każdy rozdział zaczyna się kilkoma wycinkami z gazet, które przedstawiają aktualną sytuację powodziową w mieście lub zapewniają nam dawkę wiedzy przydatnej w dalszej części lektury. Po tych kilku wycinkach wracamy do Krisa, naszego głównego bohatera, którego szczerze przyznaję bardzo polubiłam. To nie tak, że jest jakimś superkomandosem i wszystko przychodzi mu z łatwością. Kris ma najlepsze lata już za sobą a w talii zaczyna mu się rodzić męski brzuszek. Jest ludzki, rzeczywisty. Lubimy takich bohaterów. Chciałabym to samo powiedzieć o jego nastoletnich pomocnikach, ale nie mogę. Nie znaczy to jednak, że uważam ich za złe postacie. Po prostu chciałabym, żeby byli tak dopracowani jak Kris.
Akcja toczy się szybko i wiedzie nas pewnie przez przyjemnie skomplikowaną intrygę. Bardzo podobały mi się odniesienia do Indian (wybaczcie, ale nie wskaże konkretnego plemienia bo zwyczajnie zapomniałam) - to był fajny, oryginalny dodatek. A z ilości informacji, jakie dostajemy (spokojnie, w bardzo przystępnej formie) widać wyraźnie, że Pan Fleszar wykonał naprawdę ogromną pracę zbierając materiały do swojej książki i porządnie zgłębił temat, który postanowił poruszyć. Za to wielkie brawa. Na tym blogu nie lubimy badawczego lenistwa prowadzącego do opowiadania bujd. Styl pisania autor ma bardzo przyjemny. Nie za prosty, nie zbyt skomplikowany. Czyta się to łatwo a jednocześnie dobrze pasuje do klimatu książki. Jedyne, czego mogłabym się przyczepić, to zbyt kwiecisty, poetycki język fikcyjnych wycinków z gazet. Ja, zaledwie absolwentka klasy dziennikarskiej i fakultetów tematycznych, nie śmiałabym mówić zawodowemu dziennikarzowi jak się pisze tego typu teksty, jednak muszę powiedzieć, że w życiu nie widziałam artykułu napisanego tak typowo "powieściowym" językiem.
Mój właściwie jedyny poważny zarzut pod adresem tej książki to nastoletni pomocnicy Krisa. Rozumiem zamysł autora, że miało być inaczej, ciekawie, oryginalnie, ale nie potrafię sobie wyobrazić, że w realnym świecie były żołnierz wciąga w taką kabałę na dobrą sprawę wciąż jeszcze dzieci. Że traktuje je tak poważnie. Że pozwala im robić takie rzeczy. Dla mnie to było kompletnie niewiarygodne. Ja lubię jak jest niewiarygodnie i nie do pomyślenia - ale w fantastyce. Nie lubię za to fantastyki w moich kryminałach. Nie przeszkadzało mi to na tyle, żeby zepsuć odbiór tej książki, jednak nieco drażniło. No i tej tytułowej powodzi w najbardziej podstawowym znaczeniu trochę mi zabrakło. Jestem oburzona, że Wisła nie przelała się przez bulwary i nie zalała mojego od-tygodnia-byłego biura, bardzo chciałabym o tym przeczytać (dla jasności: zdanie na pół serio).
Ogólnie uważam "Powódź" za porządny kryminał, zdecydowanie warty przeczytania. Ja jestem z lektury bardzo zadowolona, a nawet życzyłabym sobie, żeby ta książka była dłuższa. Z pewnością będę śledzić rozwój kariery pisarskiej Pana Fleszara i z przyjemnością sięgnę po kolejne jego książki. Wam tymczasem "Powódź" z radością polecam.
Moja ocena: 7/10
Nie czytam, nie czytam, nie czytam! Recenzji, bo książkę teraz mam na tapecie. Być może skończę ją dziś, a być może jutro, w każdym razie później porównam wrażenia :)
OdpowiedzUsuńDobra lektura :)
OdpowiedzUsuńCzytałam i stwierdzam, ze calkiem ok kryminal. Fajny temat, ktory mnie zaskoczyl. Z punktu widzenia osoby, ktora Krakowa nie zna powiem, ze rozmyl sie w książce. Szczerze to akcja moglaby sie dziac gdziekolwiek.
OdpowiedzUsuńJestem już po lekturze tej książki i również ją polecam. 😊
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawi mnie ta książka, a jednocześnie czytałam tyle pozytywnych opinii, że boję się, czy sprosta moim wymaganiom. Ale przeczytam. Kiedyś, na pewno :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
subjektiv-buch.blogspot.com/
Też ją polecam. :D Ja się nie mogłam w nią wczuć, więc za jakiś czas chcę do niej powrócić i spróbować znowu, bo miałam trochę mieszane uczucie i ciężko mi się czytało, mimo że mnie to bardzo ciekawiło i intrygowało. Nie umiałam się też polubić z bohaterami, ale nie umiem tej książki skreślić. Nie jest w pełni w moim guście, ale na pewno jest dobra.
OdpowiedzUsuńOdniesienia do Indian? Lubię takie wstawki i to bardzo :)
OdpowiedzUsuńBardzo interesująca recenzja
OdpowiedzUsuńMój blog
Niestety, jeszcze nie czytałam ale słyszałam o niej bardzo dużo dobrego, więc jest na mojej liście! :) Wspaniała recenzja.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Zwróciłam uwagę na ten kryminał, a Twoja recenzja utwierdziła mnie, że warto po niego sięgnąć.
OdpowiedzUsuńCzytałam juz recenzje tej książki a teraz sie utwierdzialam w przekonaniu ze warto ja przeczytać :)
OdpowiedzUsuńTy musisz czytać chyba z 20 książek miesięcznie! :)
OdpowiedzUsuńNa kryminały muszę mieć ochotę, ale jakoś ostatnio rzadko po nie sięgam. Ostatnio wyjątkiem są tylko książki Galińskiego, które właściwie bardziej są komedią niż kryminałem;).
OdpowiedzUsuńGdzieś juz czytałam opinię o tej książce, ale wtedy pomyslałam, że może mi się nie spodobać. Twoja trochę zmienia to wrażenie ;)
OdpowiedzUsuńTeż chciałabym przeczytaj ksiażkę, której akcja dzieje się na ulicach moje miasteczka. Musiałabym ją chyba sama napisać :P. O mojej mieścinie powstała chyba tylko jakaś historyczna. Zawsze coś.
OdpowiedzUsuńW sumie w gazetach mogłoby być artykuły pisane powieściowym językiem, chętniej bym je czytała ;p
A co do samej książki jakoś tak bardzo szczególnie mnie nie przekonuje. Mogłabym przeczytać ale chyba mam za dużo innych ;p
Gdyby nie Twoja recenzja pewnie przeszłabym obojętnie obok tej książki :)
OdpowiedzUsuńciekawi mnie ta książka od momentu gdy ją zobaczyłam :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytam na 100% :)
OdpowiedzUsuńKiedyś też przeczytam :)
OdpowiedzUsuńto moje klimaty:) chcę czytnąć oj tak:)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam i już mogę się ustosunkować ;) Tak a propos tych małolatów, pomyślałam sobie, że gdyby książka była mniej ponura (bez snuffów i handlu ludźmi), to właściwie można by było ją skierować do młodszego czytelnika. No i gdyby usunąć wątek romansowy (seksowy) ;) Tak mi to teraz przyszło do głowy.
OdpowiedzUsuńTaaak, czuję się skuszona! :) Krakowianka z Ciebie? :D
OdpowiedzUsuńChyba coś dla mnie. Krysia
OdpowiedzUsuńSkoro wciąga i trzyma w napięciu, nie pozostaje nic innego, jak tylko ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuń