wtorek, 21 grudnia 2021

Niepełnosprawna Piękna i dekadencka Bestia - "A Curse so Dark and Lonely" Brigid Kemmerer

Harper nie miała łatwego życia. Urodziła się z porażeniem mózgowym, przez co jej ciało nie zawsze chce jej słuchać, jej matka umiera na raka, a ojciec opuścił rodzinę gdy zaciągnął zbyt wiele długów, by można było je spłacić - a co gorsza, zaciągnął je u niewłaściwych ludzi. Teraz gangsterzy zmuszają Harper i jej brata do wykonywania dla nich brudnej roboty. Podczas jednej z takich akcji Harper mimowolnie wtrąca się w nieswoją sprawę, i w efekcie zostaje zabrana do innego świata jako kobieta dla rządzącego fantastycznym królestwem księcia. Problem w tym, że na księciu ciąży klątwa - co trzy miesiące zamienia się on w bezmyślną, krwiożerczą bestię, szalejącą po królestwie i zabijającą swych poddanych. Klątwę może przełamać tylko jedna rzecz - miłość jednej ze sprowadzanych co sezon dziewcząt. Niestety Harper ma głowę tak zajętą strachem o matkę i brata, że nie ma już w niej miejsca na baśniowe miłostki. Tymczasem dla księcia Rhena to ostatnia szansa na przełamanie klątwy - gdy aktualny sezon się skończy zanim to nastąpi, Rhen albo umrze, albo już na zawsze pozostanie potworem siejącym spustoszenie w swym własnym królestwie...

Nie miałam okazji czytać wielu retellingów. Wydaje mi się, że przeczytałam jak dotąd tylko jeden - "Alyssę i Czary", czyli retelling "Alicji w Krainie Czarów", jednak oceniłam go bardzo wysoko i do tej pory miło wspominam.Dlatego gdy usłyszałam o retellingu "Pięknej i Bestii", który zbierał całkiem niezłe recenzje, Po prostu musiałam go przeczytać. Przyznam szczerze, że oryginalną historię pamiętałam jedynie szczątkowo, ale nie przeszkadzało mi to w lekturze. A to... cóż, powiem tak: w życiu bym nie pomyślała, że prosta historyjka dla nastolatek tak bardzo mi się spodoba.

Było w tej książce coś, co nie pozwalało mi o niej zapomnieć. Czytałam ją praktycznie tylko w autobusie, jadąc do i z pracy, i bardzo często łapałam się na tym, że zamiast pracować, gapię się w okno i myślę o przeczytanym wcześniej fragmencie. Nie wiem czy bardziej działała na mnie sama historia, czy też wyraźnie wyczuwalna atmosfera opowieści, ale coś mnie do tej książki przyciągało. Nie ważne jak bardzo byłam zaspana rano i jak bardzo zmęczona wieczorem, nie było opcji, żebym zaraz po wejściu do autobusu nie sięgnęła do torebki po czytnik. Mówiąc krótko: "A Curse so Dark and Lonely" jest cholernie wciągające. Dodajmy do tego bardzo solidny warsztat pisarski, który nijak nie pasował do młodzieżówki, ale raczej do powieści dla dojrzałego czytelnika - i mamy już pół przepisu na świetną lekturę.

Do zalet zaliczyłabym też dość wyrazistych bohaterów. Nie jestem pewna, czy do którego naprawdę się przywiązałam, ale z pewnością ich spójne charaktery, tak różne od siebie nawzajem, umilały mi lekturę. Podobały mi się też fragmenty, gdzie akcja zwalniała, bo wprowadzić elementy taktyki, i podobało mi się, że nie było takich momentów zbyt dużo, co mogłoby znudzić czytelnika. W każdym z tych aspektów książce należą się pochwały.

To jednak nie tak, że powieść nie ma wad. Po pierwsze, brak chemii między bohaterami. Nie mam pojęcia na czym opierało się uczucie Harper i księcia, bo nijak nie było widać na jakiej podstawie się zrodziło. Po drugie, odnośnie tych fragmentów taktycznych - plan obmyślony przez Rhena miejscami miał tyle sensu, co opalanie na Antarktydzie. Podczas nocy polarnej. Ale zawsze powtarzam, że książki powinniśmy oceniać przez pryzmat tego, do jakiej grupy odbiorców są skierowane i do jakiego gatunku należą. I wydaje mi się, że zwykłej młodzieżówce można te braki wybaczyć - dokładnie z tego samego powodu, dla którego nikt nie czepia się jeśli książka dla dzieci trochę fantazjuje zamiast przedstawiać strategię rodem ze "Sztuki Wojny" Sun Zi, czy też ukazuje bohaterów prostych, a nie skomplikowanych jak Raskolnikov ze "Zbrodni i Kary". Jedyne nad czym się zastanawiam, to po co wymyślać bohaterkę z niepełnosprawnością, skoro zamierza się o tym wspomnieć ze trzy razy i uczynić ją tak lekką, że właściwie nie wpływa ona na codzienne życie? Dla samej etykietki bohaterki niepełnosprawnej? Bez sensu.

"A Curse so Dark and Lonely" zdecydowanie ma swoje słabe strony, jednak wydaje mi się, że w czytaniu chodzi o przyjemność przyjemność płynącą z lektury - i pod tym względem się nie zawiodłam. To wciągająca opowieść, nawet jeśli zwroty akcji są nieco przewidywalne - ale czegoż innego oczekiwać po retellingu, gdy wszyscy wiemy jak opowieść się skończy? Jednak to atmosfera tej opowieści najdłużej zostanie mi w pamięci. Z chęcią sięgnę po kontynuację i szczerze polecę tę książkę każdemu fanowi fantasy.

Moja ocena: 8/10

3 komentarze:

  1. Nie gustuję w tego typu książkach.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak to nie ma chemii?! Ja tę książkę chciałam przeczytać dla chemii właśnie! To teraz się 3 razy zastanowię zanim po nią sięgnę :/

    OdpowiedzUsuń

Jeśli możesz, zostaw komentarz. Zajmie Ci to nie więcej niż 2 minuty, a dla mnie będzie wspaniałym prezentem i dużą motywacją. Dziękuję!