sobota, 1 stycznia 2022

Sztuka wojny i nie tylko - "Wojna Makowa" Rebecca F. Kuang

Rin jest sierotą wojenną. Oznacza to tyle, że została przydzielona do rodziny zastępczej, ale do niej nie należy. Jest traktowana jak narzędzie, które można wykorzystać do pracy, a w końcu sprzedaż na żonę dla bogatego dostojnika. Zdanie Rin się w tej kwestii nie liczy, jednak dziewczyna nie zamierza cicho i pokornie przyjmować losu, o którym zdecydował ktoś inny. Jej nadzieja jest Akademia Sinegardzka - elitarna szkoła wojskowa, do której dostają się nieliczni, a której ukończenie gwarantuje posadę i wynagrodzenie wystarczające, by Rin mogła sama decydować o swoim życiu. Jednak kiedy wielkim nakładem pracy udaje jej się wstąpić w szeregi studentów Akademii, okazuje się, kryje ona wielkie tajemnice. Co więcej, tajemnicę, której nie jest świadoma, skrywa również Rin...

 
"Wojno Makowa", ach, "Wojno Makowa"... Chciałam Cię przeczytać odkąd po raz pierwszy o tobie usłyszałam na zagranicznych Booktubach. Prawie dwa lata później wreszcie doczekałam się tłumaczenia, wreszcie trafiłaś na Legimi i wreszcie mogłam zacząć czytać (a raczej słuchać - wybrałam audiobooka) i... Cóż, czekałam aż mnie wciągniesz. Czekałam cierpliwie Czekałam tak cierpliwie, że wreszcie audiobook się skończył, a ja wciąż czekałam. Nie wciągnęłaś mnie. Chyba po prostu do siebie nie pasujemy. Tak czasem bywa. A może po prostu oczekiwałam zbyt wiele. Tak to się właśnie kończy. Czas spędzony razem pozostanie tylko miłym, ale szybko blaknącym wspomnieniem.

No tak. Trochę się zawiodłam. To nie tak, że to zła książka, ale spodziewałam się czegoś więcej. A dokładniej - spodziewałam się czegoś innego. Po opisie wyobrażałam sobie fabułę zupełnie inaczej - bez tylu elementów fantasy i idącą w zupełnie innym kierunku, tymczasem dostałam coś, na co się nie pisałam. byłoby ok, gdyby to była świetna pozycja, która by mnie zachwyciła - wtedy nie miałabym nic przeciwko. Ale tutaj zbyt wiele było elementów, które oceniłam na minus - chociażby główna bohaterka. Rin, jako postać, miała ogromny potencjał, który został koncertowo zmarnowany poprzez obdarzenie jej skłonnością do zachowań godnych przedszkolaka. Bezsensowny upór, fochy, wybuchy złości - nie, nie polubiłam Rin. Irytowała mnie swoim szczeniackim zachowaniem, a momentami wręcz budziła obrzydzenie. No bo serio, kto normalny przypala sobie ręce świecami, żeby nie zasnąć podczas całonocnej nauki? To ma być heroiczne, czy coś? Bo dla mnie nie jest. Dla mnie to jest chore.

Z resztą postaci mam podobny problem. Konkretniej: z relacjami między nimi. Nie ogarniam jakim cudem najwięksi wrogowie w 5 minut mogą stać się najlepszymi przyjaciółmi. Nie rozumiem relacji Rin z jej mistrzem, a potem jej dowódcą. Nic tu nie ma sensu. Fabuła też miejscami skacze, miota się i zawraca bez ładu i składu. Sama wojna również jest... co najmniej dziwna. Jak na powieść, która całą swoją filozofię opiera na "Sztuce Wojny" Sun Zi, ta wojna jest prowadzona wyjątkowo nieudolnie.

Na plus natomiast należy zaliczyć sposób prowadzenia opowieści. Dobry balans pomiędzy akcją i strategią, do tego naprawdę dopracowany styl. Bardzo podobał mi się również pomysł na... nie wiem nawet jak to nazwać. Supermoce? Magia? Pomysł na czerpanie nadprzyrodzonej mocy od bogów jest oryginalny i tą oryginalnością wzbudził moje zainteresowanie. Tych właśnie fragmentów słuchałam z największą uwagą - opisów bogów i zdolności, którymi obdarzali zwracających się do nich o pomoc szamanów. Jeśli opowiedziana pokrótce historia początków szamanizmu zostanie rozwinięta i wzbogacona o szczegóły w kolejnych tomach będzie to małe arcydzieło.

Tak jak mówiłam wcześniej, ogólnie nie było tragicznie. To niezła powieść, ma jednak zbyt wiele niedociągnięć, bym mogła naprawdę cieszyć się lekturą. Mimo to rozumiem skąd te wszystkie zachwyty - po prostu ich nie podzielam. Na pewno część czytelników machnie ręką na elementy, które mnie irytowały i będzie tą książką oczarowana. I bardzo dobrze, jeśli tego właśnie szukają, to szczerze życzę im miłej lektury. Ja jednak raczej szybko o "Wojnie Makowej" zapomnę. Raczej też nie przeczytam kontynuacji. Ogólnie, moim zdaniem, przeciętniak. Nie polecam, ani nie odradzam. Tyle.

Moja ocena: 7/10

4 komentarze:

  1. Od jakiegoś czasu bardzo zastanawiałam się nad tą serią i w końcu zdecydowałam się kupić pierwszy tom, który do mnie "idzie". Mam nadzieję, że mi się spodoba.

    OdpowiedzUsuń
  2. SZkoda, że nie przypadła c do gustu, ja ją lubię, no ale cóż, czasem tak bywa.
    Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie planuję czytać tej książki.

    OdpowiedzUsuń
  4. Niestety odpuszczam. Nie mój klimat.

    OdpowiedzUsuń

Jeśli możesz, zostaw komentarz. Zajmie Ci to nie więcej niż 2 minuty, a dla mnie będzie wspaniałym prezentem i dużą motywacją. Dziękuję!