Premiera: 09.02.2022
Damaris zawsze marzyła o dużej rodzinie. Razem z mężem już dawno ustalili, że chcą mieć dwie córki i dwóch synów i starali się o nich entuzjastycznie. Jednak lata mijały, a okres Damaris przychodził z irytującą regularnością. W małej kolumbijskiej wiosce w środku dżungli życie nie jest łatwe, Damaris również ledwie wiąże koniec z końcem, jednak bez wahania wydawała każdy zaoszczędzony grosz na kolejne terapie i kolejnych uzdrowicieli, mających naprawić jej jałowe łono. Bez skutku. W wieku 40 lat pogodziła się już z myślą, że upragnionego dziecka nigdy mieć nie będzie, ale sytuacja nie stała się przez to mniej bolesna. Gdy pewnego dnia sąsiadka ofiarowuje jej nowo narodzoną suczkę, w Damaris budzi się instynkt macierzyński. Nadaje jej imię, które zawsze chciała nadać córce - Chirli, i traktuje ją jak własne dziecko. Ta chwiejna iluzja macierzyństwa rozpada się jednak w gruzy, gdy suczka ucieka.
Użyłam określenia mikropowieść, bo tym w istocie jest - za długa na nowelkę, za krótka by nazwać ją powieścią, liczy sobie jedynie 119 stron. Jednak te 119 stron to doskonałe studium kobiecej psychiki, które z całą brutalnością pokazuje co może się stać, gdy przez długie lata w duszy zieje niezabliźniona rana. Od samego początku lektury czułam dla Damaris przejmujące współczucie. Ta kobieta ma w sobie ogromne pokłady miłości, którą chce kogoś obdarować, ale nie ma kogo. Taka nieużywana miłość nie tylko dusi człowieka od środka, ale wywołuje uczucie przerażającej pustki w miejscu, w którym powinna znajdować się bratnia dusza. W takim stanie bardzo łatwo jest przenieść tę marnującą się miłość na jakiś przedmiot lub zwierzę i stworzyć w ten sposób niezdrową relację. Tak się właśnie dzieje w przypadku Damaris i suczki Chirli.
Niestety to, co robi Damaris obdarzając niewłaściwym uczuciem zwierzę, nie jest rozwiązaniem, a jedynie prostą drogą do tragedii. Nie będę opisywała tego, co dzieje się w jej psychice w dalszej części tej historii, bo o tym należy przeczytać samemu. Zakończenie jest mocne, być może dla niektórych zbyt mocne, ale zmuszające do refleksji. To krótka opowieść, więc i w recenzji nie ma się za bardzo jak rozpisać. Z resztą ujawnienie czegoś więcej mogłoby zniszczyć radość z późniejszej lektury. Powiem więc tylko jeszcze, że narracja jest tak skonstruowana, by ułatwić nam lekturę, mimo jej trudnego tematu. I na tym zakończę.
Choć krótka, "Suka" jest zdecydowanie pozycją wartą przeczytania. Trzeba jednak wygospodarować dwie godziny czasu i czytać ją w ciszy i skupieniu. To nie jest łatwa lektura, nie polecam jej na relaks po pracy. Jeśli jednak będziecie gotowi poświęcić nieco wysiłku na jej przeczytanie, odpłaci Wam niesamowitymi przeżyciami. Naprawdę warto.
Moja ocena: 9/10
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu MOVA.
Już mam tę książkę na swojej liście tych do przeczytania.
OdpowiedzUsuńIntrygujące :D skusze sie z całą pewnością
OdpowiedzUsuńBędę musiała się za nią rozejrzeć
OdpowiedzUsuńDługo zastanawiałam się, czy sięgać po tę książkę i ostatecznie zrezygnowałam. Zobaczymy, może za jakiś czas się skuszę
OdpowiedzUsuńOstatnio w Internetach dużo recenzji tej książki. Pewnie prędzej czy później i ja się na nią skuszę ;)
OdpowiedzUsuń