poniedziałek, 14 stycznia 2019

"Tusz" - Alice Broadway

Leora żyje w świecie, w którym każde wydarzenie jest dokumentowane tatuażem. Każdy dobry uczynek, każde przewinienie, nawet wiek i wykonywany zawód - wszystko to można odczytać z tatuaży dowolnego mieszkańca Saintstone. Po śmierci dobrego, uczciwego człowieka, zdejmuje się ozdobioną tuszem skórę i tworzy z niej księgę przechowywaną przez kolejne pokolenia, co według wierzeń zapewnia życie wieczne. Leora jest przekonana, że jej niedawno zmarły ojciec wkrótce wróci do domu pod postacią księgi, jednak wspomnienie z wczesnego dzieciństwa zasiewa w niej ziarno niepewności. Im głębiej zagląda w życie ojca, tym więcej znajduje tajemnic...


Nie będę pierwsza, ani z pewnością nie ostania, jeśli przyznam, że skusiła mnie ta okładka. W tej kwestii cała czytelnicza społeczność jest chyba zgodna - to jedna z najpiękniejszych okładek w historii. Przyciąga wzrok tak bardzo, że choć znaczna część recenzji określa tę książkę jako przeciętniaka, to i tak po nią sięgnęłam. I co? Cóż, prawdę głosi stare powiedzenie - nie wszystko złoto, co się świeci...

Lepiej nikogo nie kochać. Ludzie i tak cię zdradzą.

"Tusz" się świeci i to pięknie, jednak próżno szukać w środku złota. Nie jest zły, ale w porównaniu z innymi młodzieżówkami - jak choćby "Czas Żniw", "Igrzyska Śmierci" czy nawet "Niezgodna" - zostaje daleko w tyle. Najlepszym określeniem, jakie przychodzi mi do głowy, jest "nijaki". Główna bohaterka jest bezbarwna, akcja powolna, zaskakujących momentów tyle, co kot napłakał. Styl pisania prosty, dialogi również. To wszystko jest jak najbardziej poprawne, ale niestety niczym się nie wyróżnia.

Muszę jednak podnieść ocenę o jedno oczko ze względu na świetny i oryginalny pomysł. Nie mówię tutaj o samym fakcie tatuowania wydarzeń, lecz o przechowywaniu zmarłych w postaci księgi ich tatuaży. Nigdzie do tej pory nie spotkałam się z czymś podobnym. Pomysł może wydawać się makabryczny - bo kto tak naprawdę chciałby trzymać w domu skórę zdartą z ukochanej osoby, która odeszła - ale przyznajcie, że to pewien powiew świeżości. Tak więc moja ocena tej książki rośnie.

Serce powinno trzymać się w środku. Nie można go chronić, jeśli komuś je oddajesz.

Jeśli chodzi o samo zakończenie i wyjaśnienie tajemnicy, to było ciekawe, choć nie porwało mnie jak choćby zakończenie "Zakonu Mimów", który czytałam zaraz po "Tuszu" (recenzja wkrótce). Niemniej zasiało we mnie pewną ciekawość dalszych losów opisanej społeczności - społeczności, bo do głównej bohaterki jakoś nie potrafiłam się przywiązać - i zapewne sięgnę po "Iskrę", kolejną część, kiedy się ukaże i zakupi ją któraś z filii mojej biblioteki. Bo sama z pewnością jej nie kupię, aż tak dobrze nie było.

Słowem podsumowania, to poprawna książka, ale nie nazwałbym jej świetną. Miło spędziłam przy niej czas i czytanie sprawiło mi przyjemność, ale raczej do niej nie wrócę ani też nie zostanie na dłużej w mojej pamięci. Fanom gatunku jak najbardziej polecam, reszcie z Was - niekoniecznie.

Moja ocena: 7/10

14 komentarzy:

  1. Też się skusiłam ze względu na okładkę, ale chyba trochę jeszcze poleży, zanim ją przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba nie ma się za bardzo do czego spieszyć. Ale ozdoba biblioteczki wyborna :)

      Usuń
  2. Szkoda, że taka płytka ta książka. Okładka cudna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda? Tym bardziej boli, że kolejnej części nie kupię, a z tego co widziałam, to okładka chyba jeszcze lepsza...

      Usuń
  3. Okładka rzeczywiście jest świetna. Szkoda jednak, że nie okazała się lepsza. Mimo wszystko i tak pewnie ją przeczytam, bo pomysł na fabułę intryguje. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno przyjemnie spędzisz czas, nawet jeśli nie zaliczysz tej książki w poczet swoich ulubionych :)

      Usuń
  4. To jest właśnie najgorsze co może być. Kiedy treść została daleko w tyle za okładką :( Noe lubię ,, nijakości" więc się jeszcze zastanowię, czy ją przeczytać czy nie ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli tak jak ja masz stosik hańby, który czeka na przeczytanie, to chyba na razie nie warto tracić czasu na "Tusz"...

      Usuń
  5. poprawna czyli bez szału:) nie dla mnie

    OdpowiedzUsuń
  6. czyli ja z tej grupy 'niekoniecznie', chyba by mnie nie porwała ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem czy ona kogokolwiek by porwała, chyba najwyżej by się podobała, ale szału nie ma i raczej nie będzie...

      Usuń
  7. Okładka cudowna, opis tez całkiem ciekawy, ale zniechęca mnie Twoja opinia, która swoją drogą, jest bardzo dobra! :)

    OdpowiedzUsuń

Jeśli możesz, zostaw komentarz. Zajmie Ci to nie więcej niż 2 minuty, a dla mnie będzie wspaniałym prezentem i dużą motywacją. Dziękuję!