sobota, 6 kwietnia 2019

"Zbrodnia i Kojot" - Kevin Hearne

Uwaga: recenzja kolejnego tomu serii zdradza zakończenie poprzedniego!

Atticus powrócił z wyprawy do Asgardu i teraz ma problem. Bogowie piorunów ze wszystkich panteonów uznali zabójstwo Thora za osobistą zniewagę i polują na naszego druida. Atticus postanawia z pomocą Kojota upozorować swoją śmierć, by móc zaszyć się w jakim spokojnym zakątku i dokończyć szkolenie swojej uczennicy. Jednak Kojot, jak na boga oszustwa przystało, wplątuje druida w nową przygodę, którą ten z dużym prawdopodobieństwem może przypłacić życiem. Jakby tego było mało, pod nieobecność rannego Leifa w okolicy zaroiło się od wampirów, a sam Leif nie jest już tym samym wampirem, którego Atticus zwykł nazywać przyjacielem...


Co tu się porobiło! Odkąd skończyłam czytać trzeci tom "Kronik Żelaznego Druida" nie było dnia, kiedy nie spozierałabym tęsknie na kontynuację, próbując wygospodarować nieco czasu na jej lekturę. Wreszcie się udało i... szok. Wszystko przewróciło się do góry nogami. Wataha wilkołaków już nie jest tą samą watahą, a Leif nie jest starym dobrym Leifem. Do tego Granuaile dostała wreszcie nieco dłuższą rolę i wysunęła się na pierwszy plan. Dobrze znane mi panteony europejskie zastąpiły w tym tomie wierzenia Indian, o których nie mam zielonego pojęcia. Początkowo dziwnie się czułam w tym nowym dla mnie świecie, ale Pan Hearne szybko udowodnił, że kto jak kto, ale on potrafi czytelnika wręcz po mistrzowsku zabawić.

Jest rzeczą powszechnie wiadomą, że mam totalnego hopla na punkcie "Kronik Żelaznego Druida". Jest tutaj wszystko, czego szukam w literaturze - świetna opowieść, genialni bohaterowie, zwroty akcji, doskonały warsztat, a do tego mnóstwo humoru i porządne przygotowanie merytoryczne. Ten tom nieco różni się od poprzednich, nie skaczemy już jak wariaci po wszystkich możliwych krainach i nie odbywamy epickich wypraw. Jednak to nie znaczy, że akcja nie porywa nas niczym rwąca rzeka, z której nie sposób się wydostać. Dzieje się, panie, oj dzieje. Ale tym razem ograniczamy się do rezerwatu Indian, dzięki czemu ma się poczucie, że wszystko jest bardziej spójne i logiczne. A epickie walki i szalone w swym geniuszu pomysły Atticusa wciąż mają się dobrze.

- Przede wszystkim będziemy potrzebowali od chuja gwoździ.
- Od chuja? Ile to dokładnie?
- Yyy...
Tu Granuaile pośpieszyła mi na ratunek w roli znawczyni jednostek miary.
- Upraszczając, to trochę więcej niż od cholery, ale znacznie mniej niż od kurwy.

W ciągu trzech poprzednich tomów nauczyłam się ślepo ufać autorowi w kwestii wiedzy o wierzeniach ludów pogańskich. Do tej pory nie przyłapałam go na ani jednej nieścisłości, dlatego zakładam, że moja nowo nabyta wiedza o wierzeniach Indian ma równie solidne podstawy. Dla mnie jest to bardzo ważne, nienawidzę gdy ktoś coś usłyszał, coś tam przeczytał, dużą część sobie dopowiedział i reklamuje powieść jako opartą na wierzeniach słowiańskich, a potem je totalnie masakruje aż nie mają nic wspólnego z rzeczywistością (patrz: "Szeptucha"). W przypadku pana Hearna mam pewność, że spędził długie godziny nad tekstami historycznymi i dobrze poznał kulturę, o której pisze. Za to wielki szacunek.

W czwartym tomie mamy okazję poznać bliżej Granuaile, która do tej pory dostawała najwyżej kilka akapitów na całą książkę. Teraz towarzyszy Atticusowi niemal bez przerwy i moim zdaniem jest jego doskonałym uzupełnieniem. Przyznam, że trochę się obawiam jaka będzie jako pełnoprawna druidka, ale jak na razie urzeka swoim entuzjazmem i sarkastycznym poczuciem humoru. To właśnie ona sprawiła, że nie czułam tak bardzo tęsknoty za starymi bohaterami, którzy postanowili nie pojawić się w tej części.

Jest prawdziwa poezja w szumiących lasach i łagodnych stokach wzgórz. Jest pieśń w wietrze, błogosławieństwo w pocałunkach słońca. Są całe opowieści w szemraniu wody w strumieniach i epopeje w przypływach oceanu.

Każdy z tomów to oczywiście osobna historia, jednak wszystkie łączą się ze sobą i w każdej części poznajemy efekty działań podejmowanych w częściach wcześniejszych. To wszystko bardzo ładnie, acz dyskretnie łączyło nam ze sobą kolejne tomy, w przypadku tego jednak mam wrażenie, że cała opowieść nabiera rumieńców i wszystko coraz mocniej splata się ze sobą. Tutaj można naprawdę poczuć, że wychodzimy z fazy zapoznawania się ze światem przedstawionym i rozkręcamy zmierzając powoli w stronę jeszcze bardziej epickich wydarzeń i wielkiego punktu kulminacyjnego, którego nie mogę się już doczekać. Wszystko staje się po prostu... bardziej.

"Kroniki Żelaznego Druida" to taki mały, jasny punkcik na mojej półce - a raczej na wirtualnej półce mojego czytnika. To seria, która zawsze przynosi mi świetną zabawę i mnóstwo humoru, która doskonale odrywa mnie od stresów życia codziennego. Nie potrafię wyrazić jak ogromną ekscytację czuję na myśl o sięgnięciu po kolejny tom i jak bardzo czekam na moment, gdy wreszcie sobie na to pozwolę. To jedna z najlepszych serii, jakie miałam przyjemność czytać i zdecydowanie najlepsza seria urban fantasy, jaka wpadła w moje ręce. Czwarty tom trzyma poziom, a muszę zaznaczyć, że poprzednie ustawiły poprzeczkę naprawdę wysoko. Po raz kolejny polecam wszystkim, bez względu na codzienne preferencje gatunkowe!

Moja ocena: 10/10

42 komentarze:

  1. Dzień dobry!
    Pięknie jest w końcu przeczytać wyczekiwaną książkę i do tego dostać takie zwroty akcji, które aż wytrzeszczają oczy;)
    Jeśli chodzi o autentyczność faktów zawartych w książce, to i ja się z Tobą zgadzam, że faktycznie, niezwykle drażniące jest, kiedy autor próbuje zrobić z siebie specjalistę od np. właśnie mitologii słowiańskiej, a tu klopsik, bo jest tyle niedociągnięć, że aż niesympatycznie. :/ Dlatego chwała Hearne'owi za tę wiedzę.
    Baaardzo emocjonalna, a zarazem profesjonalnym językiem napisana recenzja! Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za tyle miłych słów :) Mój beznadziejny dzień w pracy stał się właśnie o wiele lepszy :)

      Usuń
  2. Nie lubię takich recenzji ;)
    Nie przepadam za fantasy, ale jak widzę ile zachwytów wzbudza jakaś książka czy seria to trudno nie chcieć jej przeczytać ;D
    Tak więc istnieje duże prawdopodobieństwo, że oprócz serii Tajemnice Askiru zacznę kolejną ... przez Ciebie ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli nie przepadasz za fantasy to jak najbardziej polecam zacząć od tego - akcja osadzona w Ameryce w XXI wieku na pewno złagodzi dyskomfort gatunkowy :)

      Usuń
  3. Hola me ha encantado tu blog.
    Me ha precido interesante.
    Te envio el mio por si deseas criticar.
    http://anna-historias.blogspot.com/2019/03/tu-palabra.html?m=1.
    Besos

    OdpowiedzUsuń
  4. JA nie o tej książce ale o tej w tle.. strzelam że to jedna z części książek z serii Rzeczpospolita o cywilizacjach - mam kilka tomików kupionych po 4zł w markecie :) Tylko nie wiem jaki pokazałaś tom.. o Słowianach? ;)

    "Szeptucha" irytująca Gośka i... nie powiem jaka była moja pierwsza myśl po zaznajomieniu się z pierwszym tomem bo nie chciałabym zostać źle zrozumianą ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tom o Celtach a na obrazku Cernunnos - jedno z najważniejszych bóstw, opiekujące się dziką przyrodą i polowaniami :) Celtowie to mój konik, kocham ich kulturę, dlatego tym bardziej podoba mi się cykl o Żelaznym Druidzie. Ale Słowian z tej serii tez mam i kilka innych, jednak nie wszystkie do tej pory ubolewam, że nie skompletowałam kolekcji :(

      Usuń
    2. Ja mam Egipt, Aborygenów, Hindusów, Azteków i... jak się okazało Celtów ale dawno do niej zaglądałam i mam ją schowaną w szafie (na półce nie mam miejsca)to zapomniałam i nawet nie mam za bardzo jak się dogrzebać :P A z Egiptu cieszyłam się jak dziecko :) Szkoda, że juz nie ma tych książek zwłaszcza w marketach po takiej cenie ;/ O części Słowianie słyszałam, ze nie jest zbyt rzetelna ale nie mnie oceniać bo nie mam.. ale chciałabym mieć Eskimosów :)
      Celtowie to Twój konik? Masz inne publikacje? :)

      Usuń
    3. Mam mnóstwo :D Chyba z 7 naukowych publikacji pokserowanych z uczelnianej biblioteki, mitologię celtycką kupioną za 1 zł na wyprzedaży w bibliotece, zbiór legend irlandzkich, słownik mitologii celtyckiej i Mabinogion, coś jakby oficjalną mitologię walijską. Mam na tym punkcie prawdziwego hopla ;)

      Usuń
    4. To sporo :) Myślałaś o tym aby napisać o tym oddzielny wpis? :)

      Usuń
  5. Ja nie czytałam, ale wiem, że moja koleżanka czytała i jej sie podobało :) ona lubi tego typu klimaty

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A już myślałam, że jestem jedyną fanką serii w Polsce :D

      Usuń
  6. Mówisz, że "Szeptucha" tak nie bardzo z researchem? ;) Chyba że u niej miała to być swobodna interpretacja mitów i wierzeń, lekkie oparcie o nie (takie, rzekłabym, nonszalanckie), a nie na poważnie ;) Nie wiem, nie czytałam, tak jak zresztą i tej książki. A przeczytałabym obie, bo czemu nie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko wiesz z tą swobodną interpretacją to tak jakby swobodnie interpretując historię z Mieszka zrobiła kobietę bez prawej nogi, która miała 44 córki (w tym Bogusławę Chrobrą, która nigdy nie została królem, bo zmarła na syfilis w wieku 14 lat), Kazimierz Wielki w ogóle nie istniał, za to najważniejszym królem został Leszek I Biały, który występuje jako ten, co to zastał Polskę drewnianą a zostawił murowaną, przy okazji dorzucając elektryczność w XIV wieku, bo dlaczego nie? To mniej więcej ten stopień pokręcenia faktów...

      Usuń
  7. nie czytałam tegoż dzieła... bo nie mam czasu na nic ;p

    OdpowiedzUsuń
  8. Odpowiedzi
    1. Nie zmuszam, sama dopiero przyzwyczajam się do urban fantasy :)

      Usuń
  9. O proszę Nie czytałam tej serii. Wszystko przede mną

    OdpowiedzUsuń
  10. Ta seria jest jeszcze przede mną, a czuję się kochana przez Ciebie bardzo zachęcona, by jak najszybciej po nią sięgnąć ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Tobie moja nadzieja na szerzenie miłości do Atticusa, bo niewiele tu w blogosferze osób tolerujących fantastykę :D

      Usuń
  11. Ja nie miałam okazji słyszeć o tej serii, ale wydaje się naprawdę interesująca. Z chęcią się za nią rozejrzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super :) Mam nadzieję, że znajdziesz, bo naprawdę świetna zabawa gwarantowana :)

      Usuń
  12. Nie słyszałam wcześniej o tej serii! Muszę to koniecznie zmienić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli tylko nie masz nic przeciwko urban fantasy to zmieniaj jak najszybciej :)

      Usuń
  13. Nie czytałam i nie słyszałam o tej serii, ale na pewno w wolnej chwili sięgnę po nią. Bardzo mnie zainteresowałaś swoją recenzją.

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetna recenzja- fanatsy to jednak zdecydowanie nie mój ksiązkowy klimat

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu akurat klimatów jest pełno najróżniejszych, ale przyznaję, że tematyka jest specyficzna :)

      Usuń
  15. Kompletnie nie moja tematyka, niestety. Aczkolwiek widzę, że mamy takie same czytniki, piąteczka :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piąteczka! Nie wiem jak u Ciebie ale u mnie najlepszy zakup życia :)

      Usuń
    2. U mnie tak samo! :D Atutem jest możliwość aplikacji legimi, której jestem wierna od ponad roku :D Korzystasz z tego luksusu? :D

      Usuń
  16. Po takiej recenzji i ocenie mam ochotę na poznanie tej serii. Myślę, że mogłaby mnie wciągnąć. :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Brzmi naprawdę super! :-) Coś czuję, że przepadłabym w tej serii bez pamięci!

    OdpowiedzUsuń
  18. Początek zdradza tylko że chce ją przeczytac. Bardzo dobre recenzje. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń

Jeśli możesz, zostaw komentarz. Zajmie Ci to nie więcej niż 2 minuty, a dla mnie będzie wspaniałym prezentem i dużą motywacją. Dziękuję!