Uwaga: recenzja kolejnego tomu serii zdradza zakończenie poprzedniego!
Feyra wbrew swej woli trafia z powrotem na Dwór Wiosny. Tamlin wierzy, że król Hybernii zerwał łączącą ją z Rhysem więź godową, Feyra zaś korzysta z jego naiwności zbierając informacje i dyskretnie podburzając jego podwładnych przeciwko swojemu księciu. Marzy tylko o tym by wrócić do swojej rodziny na Dworze Nocy, a gdy to marzenie się spełnia, gdy zostawia Dwór Wiosny w rozsypce, może się wreszcie skupić na planowaniu wojny z Hybernią. A także na próbach naprawienia krzywd wyrządzonych swoim - teraz nieśmiertelnym - siostrom.
Serii popularnych "Dworów" nie trzeba chyba nikomu przedstawiać. "Dwór Skrzydeł i Zguby" to trzeci tom zamykający opowieść o wojnie z Hybernią. Tak, tutaj wszystko się kończy. I jest to koniec zaiste spektakularny. Wiele osób twierdzi, że najlepszym tomem trylogii jest drugi - ośmielam się z nimi nie zgodzić. Dopiero tutaj znalazłam wszystko, czego szukałam sięgając po tę serię. Panie i Panowie, pisząc te słowa kilka dni i kilka przeczytanych książek po zakończeniu lektury, pozwolę sobie zaprosić na pierwszą recenzję z niezwykle przyjemnej serii pt. "strzał w dziesiątkę"!
No i mam problem - zabrakło mi skali. Poprzedni tom oceniłam na 10/10, bo nie wyobrażałam sobie, że coś jeszcze lepszego może wyjść spod pióra Pani Mass. A jednak udało jej się mnie zaskoczyć. Jak mam ocenić ten tom, skoro podobał mi się jeszcze bardziej niż poprzedni? Mogę oszukać i wystawić 11/10? Chyba nie bardzo. W takim razie chcę jeszcze raz bardzo wyraźnie podkreślić, że w "Dworze Skrzydeł i Zguby" odnalazłam wszystko, czego tylko mogłam zapragnąć. Wciągająca akcja, plot-twisty, przez które musiałam gonić swoją szczękę po podłodze, wspaniali bohaterowie i naprawdę epicki wielki finał. Pani Maas, składam na Pani ręce gorące podziękowania, bo nie sądziłam, że jeszcze kiedyś przeżyję coś takiego na kartach powieści.
(...) rodziną są ci, których wybierasz, a nie ci, wśród których się rodzisz.
Od czego zacząć? Mamusiu, nie mam pojęcia. Jak mam opisać to wszystko, co mi się podobało i zrobić to sensownie? Ok, zacznijmy od elementu, który najbardziej utkwił mi w pamięci. Feyra. Zawsze ją lubiłam, nie mogę zaprzeczyć. Uważałam, że ewolucja, jaką przeszła w drugim tomie dobrze jej zrobiła. Ale to, jaka jest w trzecim... To prawdziwa petarda. Trzymając się symboliki jej dworu - to nie gwiazda, to prawdziwa supernowa. Właśnie taką bohaterkę chciałam oglądać. Z pazurem, pewną siebie, odważną, trochę szaloną i bezwzględną. Bez wahania sięgającą po to, co jej się należy. Nie potrafię wyrazić jak wielką przyjemność sprawiło mi śledzenie jej posunięć. Feyra stała się dokładnie taka, jaką chciałabym ją widzieć. Wcześniej ją lubiłam. Teraz pokochałam. I chcę więcej.
Po drugie - akcja. O rany, co tu się działo! (Tak, ta recenzja będzie się składać z wielu wykrzyknień, pogódźcie się z tym) Już od samego początku zostajemy wciągnięci w wir akcji. I nie ważne, że Feyra operuje raczej tonem głosu i dyskretnymi gestami, my i tak mamy wrażenie, że nad naszymi głowami szaleje istny huragan wydarzeń. A potem jest tylko lepiej. Wraz z kolejnymi stronami autorka zgrabnie wprowadza kolejne wątki i tajemnice, które spotykają się w punkcie kulminacyjnym podczas wielkiego finału. Wtedy wszystko staje się jasne i wszyscy aktorzy drugoplanowi stają wreszcie w świetle reflektorów. To co się wtedy dzieje... to trzeba przeczytać samemu.
Mała dygresja. Mam już 30 lat (stara panna) i odbieram tę książkę zapewne zupełnie inaczej niż osoby w wieku 17-19 lat. Być może dla nich bardziej liczy się jedynie galopująca akcja, ja doceniłam również posunięcia polityczne i liczne zagrywki taktyczne Dworu Nocy i ich sojuszników. Z całym szacunkiem dla młodszych czytelników, odnoszę wrażenie, że nie zagłębiają się oni w lekturę tak bardzo jak osoby nieco starsze. A tam właśnie, na samym dnie, czekają na odkrycie prawdziwe skarby, które tylko dodają lekturze wartości.
Jeśli jesteście ze mną już od kilku recenzji to zapewne wiecie, że bardzo cenię w książkach kilka rzeczy, Po pierwsze logikę i przygotowanie merytoryczne, po drugie zgodność z obecną wiedzą naukową, po trzecie elementy mitologiczne, a po czwarte... bardzo lubię być zaskakiwana. Uwielbiam gdy dzieje się coś, czego nie przewidziałam, a tu niespodzianki czają się na każdej stronie. I nie mówię tutaj tylko o zakończeniu - w tym tomie bez przerwy autorka serwuje nam naprawdę nieprzewidywalne wydarzenia. To właśnie ten element sprawił, że pochłonęłam tę książkę w kilka dni, chociaż zwykle lektura podobnych "cegieł" zajmuje mi około miesiąca.
To, co jest naszą słabością, może stać się naszą największą siłą. I (...) właśnie osoba, po której by się tego najmniej spodziewać, może odmienić bieg historii.
Gdybym miała się czegoś przyczepić, mogłaby to być jedynie dziwna telepatia pomiędzy bohaterami. Niezwykle często natykałam się na stwierdzenia w stylu "zobaczyła w jego wzroku aprobatę" albo "dyskretnym pochyleniem głowy przekazał jej, że się zgadza/jest zły/smutny/ma wszystko gdzieś". To bardzo poetyckie stwierdzenia, ale serio, tutaj to wszystko ocierało się o przesadę. Jednak w ostatecznym rozrachunku, nie ma to dla mnie znaczenia, bo wszystkie pozostałe elementy są na najwyższym poziomie.
Podsumowując ten wielki chaos jakim jest ta recenzja, to naprawdę świetna powieść. Pani Maas nie tylko nie straciła swojego baśniowego stylu pisania, ale dodała kilka elementów, które sprawiają, że nie sposób się od tej książki oderwać. Akcją pędząca ja łeb na szyję, Feyra - wreszcie dojrzała i na swój sposób przerażająca, niesamowite niespodzianki czyhające na czytelnika - nie wiem czego jeszcze mogłabym sobie zażyczyć. Jest tutaj wszystko, na co mogłam liczyć. Moim zdaniem najlepsza część serii. Gorąco polecam, ten tom, jak i całą trylogię!
Moja ocena: 10/10
"Z pazurem, pewną siebie, odważną, trochę szaloną i bezwzględną" - zainteresowałam się, a potem złapałam na sceptycyzmie ;) To przez te wszystkie Blanki i inne niby waleczne bohaterki, a w rzeczywistości po prostu mameje, którym majtki spadają przy przystojnym facecie. Zdecydowanie moja definicja walecznych kobiet jest inna ;) Ale jesteś tak zachwycona (stara panno Ty ;)), że aż mnie to zaciekawiło. Zanotuję ten tytuł, mając oczywiście na uwadze, że to seria :)
OdpowiedzUsuńTeż nie cierpię pseudo-silnych bohaterek i w tej kwestii w dwóch pierwszych tomach Feyra nieco mnie zawiodła, ale tutaj to jest to, co tygryski lubią najbardziej :)
UsuńJak już zapewne wiesz (a moze nie pamiętasz) nie jest to cykl, który spotkał się z moim uznaniem. Nie zaciekawił, nie zainteresował a bohaterka okazała się irytująca - czytałam jeden tom a właściwie to go męczyłam (lub on mnie męczył) To nie to co moje tygryski lubią najbardziej ;)
OdpowiedzUsuńPierwszy w perspektywie kolejnych był dość słaby :) Ale masz rację, nie jest to opowieść dla wszystkich.
UsuńDla fanów gatunku :)
Usuń10 super👍
OdpowiedzUsuńNadchodzą 3 kolejne recenzje z "dyszkami", mam wspaniała passę ;)
Usuńkurcze nie wiem czy byłąbym skłonna zrobić podejście i czy to aby dla mnie
OdpowiedzUsuńJeśli nie czytujesz fantastyki na co dzień to pewnie nie :)
UsuńO tej serii słyszałam sporo dobrego. Mam ją w planach i gdy tylko znajdę więcej czasu to na pewno się za nią zabiorę. :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Ci się spodoba, chociaż rzadko widuję u Ciebie fantastykę :)
UsuńNie do końca mój cykl książkowy, ale cieszę się,ze Tobie sie podobałi lektura dostarczyła Ci tylu poztywnych wrażeń
OdpowiedzUsuńA to najważniejsze. Każdy lubi czytać coś innego, ale grunt, żeby się dobrze przy tym bawić :)
UsuńO serii wcześniej nie słyszałam, ale zastanowię się nad jej przeczytaniem ;) Pozdrawiam! wy-stardoll.blogspot.com
OdpowiedzUsuńJeśli lubisz fantasy to warto :)
UsuńNie czytałam jeszcze książek tego autora, ciekawa tematyka :)
OdpowiedzUsuńZaczęło się od retellingu Pięknej i Bestii, ale potem opowieść zaczęła żyć własnym życiem :)
UsuńA ja jeszcze tego tomu nie przeczytałam. Stoi na półce i się na mnie lampi i krzyczy : czytaj mnie. Skandal wiem 😂 muszę jeszcze dokupić sobie te nowelki ;)
OdpowiedzUsuńWstyd :D Bierz się za czytanie jak najszybciej :)
UsuńZnam serię :)
OdpowiedzUsuńSwego czasu była po prostu wszędzie, ja się nie załapałam na ten hype, teraz nadrabiam :D
UsuńOj, mam tę serię od dawna na liście... Może w tym roku poproszę Mikołaja, bo jestem naprawdę ciekawa pióra autorki! :-D
OdpowiedzUsuńPoproś jak najbardziej! Zima to wspaniała pora na tego typu baśniowe lektury :)
UsuńDwa tomy za mną - ten jeszcze przede mną :) zapowiada się naprawdę ciekawie :)
OdpowiedzUsuńOj, jeszcze jak! Czytaj jak najszybciej :)
UsuńCiesze się i bardzo Ci ją polecam :)
OdpowiedzUsuńJestem fanką i wielbicielką Dworów i samej autorki! :) Czytałaś może "Szklany tron" jej autorstwa? :)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie, ale będę czytać. Najpierw chciałam skończyć Dwory, został mi jeszcze Dwór Szronu i tak dalej, potem lecę ze Szklanym Tronem :)
UsuńO!Już jakiś czas temu chciałam zabrać się za tę serię, ale miałam obawy, że to podła młodzieżówka. Twój wpis bardzo mnie zachęcił, tym bardziej, że mi też do trzydzieski zdecydowanie bliżej, niż dalej ;)
OdpowiedzUsuńNo cóż, to JEST młodzieżówka, ale są młodzieżówki i młodzieżówki. Jedne lepsze, inne gorsze, ale to zależy co kto lubi. Ja uwielbiam fantastykę i od zawsze oczarowana byłam wielkimi wyprawami i epickimi bitwami, to w mój gust trafiło doskonale :)
Usuń