środa, 3 kwietnia 2019

"Dwór Skrzydeł i Zguby" - Sarah J. Maas

Uwaga: recenzja kolejnego tomu serii zdradza zakończenie poprzedniego!

Feyra wbrew swej woli trafia z powrotem na Dwór Wiosny. Tamlin wierzy, że król Hybernii zerwał łączącą ją z Rhysem więź godową, Feyra zaś korzysta z jego naiwności zbierając informacje i dyskretnie podburzając jego podwładnych przeciwko swojemu księciu. Marzy tylko o tym by wrócić do swojej rodziny na Dworze Nocy, a gdy to marzenie się spełnia, gdy zostawia Dwór Wiosny w rozsypce, może się wreszcie skupić na planowaniu wojny z Hybernią. A także na próbach naprawienia krzywd wyrządzonych swoim - teraz nieśmiertelnym - siostrom.


Serii popularnych "Dworów" nie trzeba chyba nikomu przedstawiać. "Dwór Skrzydeł i Zguby" to trzeci tom zamykający opowieść o wojnie z Hybernią. Tak, tutaj wszystko się kończy. I jest to koniec zaiste spektakularny. Wiele osób twierdzi, że najlepszym tomem trylogii jest drugi - ośmielam się z nimi nie zgodzić. Dopiero tutaj znalazłam wszystko, czego szukałam sięgając po tę serię. Panie i Panowie, pisząc te słowa kilka dni i kilka przeczytanych książek po zakończeniu lektury, pozwolę sobie zaprosić na pierwszą recenzję z niezwykle przyjemnej serii pt. "strzał w dziesiątkę"!

No i mam problem - zabrakło mi skali. Poprzedni tom oceniłam na 10/10, bo nie wyobrażałam sobie, że coś jeszcze lepszego może wyjść spod pióra Pani Mass. A jednak udało jej się mnie zaskoczyć. Jak mam ocenić ten tom, skoro podobał mi się jeszcze bardziej niż poprzedni? Mogę oszukać i wystawić 11/10? Chyba nie bardzo. W takim razie chcę jeszcze raz bardzo wyraźnie podkreślić, że w "Dworze Skrzydeł i Zguby" odnalazłam wszystko, czego tylko mogłam zapragnąć. Wciągająca akcja, plot-twisty, przez które musiałam gonić swoją szczękę po podłodze, wspaniali bohaterowie i naprawdę epicki wielki finał. Pani Maas, składam na Pani ręce gorące podziękowania, bo nie sądziłam, że jeszcze kiedyś przeżyję coś takiego na kartach powieści.

(...) rodziną są ci, których wybierasz, a nie ci, wśród których się rodzisz.

Od czego zacząć? Mamusiu, nie mam pojęcia. Jak mam opisać to wszystko, co mi się podobało i zrobić to sensownie? Ok, zacznijmy od elementu, który najbardziej utkwił mi w pamięci. Feyra. Zawsze ją lubiłam, nie mogę zaprzeczyć. Uważałam, że ewolucja, jaką przeszła w drugim tomie dobrze jej zrobiła. Ale to, jaka jest w trzecim... To prawdziwa petarda. Trzymając się symboliki jej dworu - to nie gwiazda, to prawdziwa supernowa. Właśnie taką bohaterkę chciałam oglądać. Z pazurem, pewną siebie, odważną, trochę szaloną i bezwzględną. Bez wahania sięgającą po to, co jej się należy. Nie potrafię wyrazić jak wielką przyjemność sprawiło mi śledzenie jej posunięć. Feyra stała się dokładnie taka, jaką chciałabym ją widzieć. Wcześniej ją lubiłam. Teraz pokochałam. I chcę więcej.

Po drugie - akcja. O rany, co tu się działo! (Tak, ta recenzja będzie się składać z wielu wykrzyknień, pogódźcie się z tym) Już od samego początku zostajemy wciągnięci w wir akcji. I nie ważne, że Feyra operuje raczej tonem głosu i dyskretnymi gestami, my i tak mamy wrażenie, że nad naszymi głowami szaleje istny huragan wydarzeń. A potem jest tylko lepiej. Wraz z kolejnymi stronami autorka zgrabnie wprowadza kolejne wątki i tajemnice, które spotykają się w punkcie kulminacyjnym podczas wielkiego finału. Wtedy wszystko staje się jasne i wszyscy aktorzy drugoplanowi stają wreszcie w świetle reflektorów. To co się wtedy dzieje... to trzeba przeczytać samemu.

Mała dygresja. Mam już 30 lat (stara panna) i odbieram tę książkę zapewne zupełnie inaczej niż osoby w wieku 17-19 lat. Być może dla nich bardziej liczy się jedynie galopująca akcja, ja doceniłam również posunięcia polityczne i liczne zagrywki taktyczne Dworu Nocy i ich sojuszników. Z całym szacunkiem dla młodszych czytelników, odnoszę wrażenie, że nie zagłębiają się oni w lekturę tak bardzo jak osoby nieco starsze. A tam właśnie, na samym dnie, czekają na odkrycie prawdziwe skarby, które tylko dodają lekturze wartości.

Jeśli jesteście ze mną już od kilku recenzji to zapewne wiecie, że bardzo cenię w książkach kilka rzeczy, Po pierwsze logikę i przygotowanie merytoryczne, po drugie zgodność z obecną wiedzą naukową, po trzecie elementy mitologiczne, a po czwarte... bardzo lubię być zaskakiwana. Uwielbiam gdy dzieje się coś, czego nie przewidziałam, a tu niespodzianki czają się na każdej stronie. I nie mówię tutaj tylko o zakończeniu - w tym tomie bez przerwy autorka serwuje nam naprawdę nieprzewidywalne wydarzenia. To właśnie ten element sprawił, że pochłonęłam tę książkę w kilka dni, chociaż zwykle lektura podobnych "cegieł" zajmuje mi około miesiąca.

To, co jest naszą słabością, może stać się naszą największą siłą. I (...) właśnie osoba, po której by się tego najmniej spodziewać, może odmienić bieg historii.

Gdybym miała się czegoś przyczepić, mogłaby to być jedynie dziwna telepatia pomiędzy bohaterami. Niezwykle często natykałam się na stwierdzenia w stylu "zobaczyła w jego wzroku aprobatę" albo "dyskretnym pochyleniem głowy przekazał jej, że się zgadza/jest zły/smutny/ma wszystko gdzieś". To bardzo poetyckie stwierdzenia, ale serio, tutaj to wszystko ocierało się o przesadę. Jednak w ostatecznym rozrachunku, nie ma to dla mnie znaczenia, bo wszystkie pozostałe elementy są na najwyższym poziomie.

Podsumowując ten wielki chaos jakim jest ta recenzja, to naprawdę świetna powieść. Pani Maas nie tylko nie straciła swojego baśniowego stylu pisania, ale dodała kilka elementów, które sprawiają, że nie sposób się od tej książki oderwać. Akcją pędząca ja łeb na szyję, Feyra - wreszcie dojrzała i na swój sposób przerażająca, niesamowite niespodzianki czyhające na czytelnika - nie wiem czego jeszcze mogłabym sobie zażyczyć. Jest tutaj wszystko, na co mogłam liczyć. Moim zdaniem najlepsza część serii. Gorąco polecam, ten tom, jak i całą trylogię!

Moja ocena: 10/10

30 komentarzy:

  1. "Z pazurem, pewną siebie, odważną, trochę szaloną i bezwzględną" - zainteresowałam się, a potem złapałam na sceptycyzmie ;) To przez te wszystkie Blanki i inne niby waleczne bohaterki, a w rzeczywistości po prostu mameje, którym majtki spadają przy przystojnym facecie. Zdecydowanie moja definicja walecznych kobiet jest inna ;) Ale jesteś tak zachwycona (stara panno Ty ;)), że aż mnie to zaciekawiło. Zanotuję ten tytuł, mając oczywiście na uwadze, że to seria :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też nie cierpię pseudo-silnych bohaterek i w tej kwestii w dwóch pierwszych tomach Feyra nieco mnie zawiodła, ale tutaj to jest to, co tygryski lubią najbardziej :)

      Usuń
  2. Jak już zapewne wiesz (a moze nie pamiętasz) nie jest to cykl, który spotkał się z moim uznaniem. Nie zaciekawił, nie zainteresował a bohaterka okazała się irytująca - czytałam jeden tom a właściwie to go męczyłam (lub on mnie męczył) To nie to co moje tygryski lubią najbardziej ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwszy w perspektywie kolejnych był dość słaby :) Ale masz rację, nie jest to opowieść dla wszystkich.

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Nadchodzą 3 kolejne recenzje z "dyszkami", mam wspaniała passę ;)

      Usuń
  4. kurcze nie wiem czy byłąbym skłonna zrobić podejście i czy to aby dla mnie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli nie czytujesz fantastyki na co dzień to pewnie nie :)

      Usuń
  5. O tej serii słyszałam sporo dobrego. Mam ją w planach i gdy tylko znajdę więcej czasu to na pewno się za nią zabiorę. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że Ci się spodoba, chociaż rzadko widuję u Ciebie fantastykę :)

      Usuń
  6. Nie do końca mój cykl książkowy, ale cieszę się,ze Tobie sie podobałi lektura dostarczyła Ci tylu poztywnych wrażeń

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to najważniejsze. Każdy lubi czytać coś innego, ale grunt, żeby się dobrze przy tym bawić :)

      Usuń
  7. O serii wcześniej nie słyszałam, ale zastanowię się nad jej przeczytaniem ;) Pozdrawiam! wy-stardoll.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie czytałam jeszcze książek tego autora, ciekawa tematyka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaczęło się od retellingu Pięknej i Bestii, ale potem opowieść zaczęła żyć własnym życiem :)

      Usuń
  9. A ja jeszcze tego tomu nie przeczytałam. Stoi na półce i się na mnie lampi i krzyczy : czytaj mnie. Skandal wiem 😂 muszę jeszcze dokupić sobie te nowelki ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Odpowiedzi
    1. Swego czasu była po prostu wszędzie, ja się nie załapałam na ten hype, teraz nadrabiam :D

      Usuń
  11. Oj, mam tę serię od dawna na liście... Może w tym roku poproszę Mikołaja, bo jestem naprawdę ciekawa pióra autorki! :-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poproś jak najbardziej! Zima to wspaniała pora na tego typu baśniowe lektury :)

      Usuń
  12. Dwa tomy za mną - ten jeszcze przede mną :) zapowiada się naprawdę ciekawie :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ciesze się i bardzo Ci ją polecam :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Jestem fanką i wielbicielką Dworów i samej autorki! :) Czytałaś może "Szklany tron" jej autorstwa? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze nie, ale będę czytać. Najpierw chciałam skończyć Dwory, został mi jeszcze Dwór Szronu i tak dalej, potem lecę ze Szklanym Tronem :)

      Usuń
  15. O!Już jakiś czas temu chciałam zabrać się za tę serię, ale miałam obawy, że to podła młodzieżówka. Twój wpis bardzo mnie zachęcił, tym bardziej, że mi też do trzydzieski zdecydowanie bliżej, niż dalej ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż, to JEST młodzieżówka, ale są młodzieżówki i młodzieżówki. Jedne lepsze, inne gorsze, ale to zależy co kto lubi. Ja uwielbiam fantastykę i od zawsze oczarowana byłam wielkimi wyprawami i epickimi bitwami, to w mój gust trafiło doskonale :)

      Usuń

Jeśli możesz, zostaw komentarz. Zajmie Ci to nie więcej niż 2 minuty, a dla mnie będzie wspaniałym prezentem i dużą motywacją. Dziękuję!