środa, 4 kwietnia 2018

"Noc Kupały" - Katarzyna Berenika Miszczuk

 Uwaga: recenzja kolejnego tomu serii zdradza zakończenie poprzedniego!

Gosia zawarła potajemne pakty z dwoma rywalizującymi bóstwami zapewniając sobie chwilę spokoju. Dopóki jej oszustwo nie wyjdzie na jaw, żaden z bogów nie będzie na nią polował - nie tyczy się to jednak innych istot nadprzyrodzonych. Kłopoty zaczną się gdy na scenę wkroczy strzyga, której przeszłość spleciona jest z przeszłością Mieszka. A Noc Kupały zbliża się wielkimi krokami...


"Noc Kupały" to kontynuacja głośnej "Szeptuchy". Tym razem jednak wszystko jest bardziej. Mam wrażenie, że autorka uznała swoją poprzednią powieść za zbyt nijaką i postanowiła tym razem nieco całą historię podrasować. Niestety, nie jestem pewna czy książce wyszło to na dobre.

Mam nadzieję, że nie zaspojleruję za bardzo jeśli stwierdzę, że drugi tom cyklu "Kwiat Paproci" to właściwie zapętlona opowieść o tym jak Gosia raz po raz ogiera się o śmierć myśląc przy tym głównie o szczepionce na tężec i dopasowaniu koloru ubrania do koloru krwi. Raz było ciekawie, dwa już nie tak bardzo. Za każdym kolejnym razem gdy czytałam o zakrwawionych sukienkach to już robiło mi się niedobrze. Co za dużo to niezdrowo, w końcu zamiast dramatycznie robi się karykaturalnie i nieszczęście gotowe. Nie tędy droga.

Drugi zarzut to postać Ote. Jeszcze tysiącletniego Mieszka I jakoś przełknęłam, ale Ote poważnie zgrzytała mi między zębami. Powtórzę hasło przewodnie tej recenzji: co za dużo to niezdrowo. Cała ta historia wydaje mi się mocno naciągana i jakby wymyślona na siłę. Tylko patrzeć kiedy mityczny Popiel we własnej osobie wyskoczy w postaci domowika i oznajmi, że biedna Gosława jest jego pra-pra-prawnuczką. Ja lubię fantastykę, naprawdę, ale sensowną.

Ponarzekam, teraz mogę coś pochwalić. Po pierwsze akcja toczyła się szybko i była ciekawa. Po drugie w dalszym ciągu plus za lekki język i sympatyczne poczucie humoru autorki. Po trzecie, zaskakujące zakończenie. I to zakończenie, w którym naprawdę dużo się działo. Tak jak "Szeptuchę", tak i "Noc Kupały" przeczytałam w dwa dni i bardzo dobrze się przy tym bawiłam, tego im odmówić nie mogę i nie zamierzam.

Podsumowując, "Noc Kupały" niesie ze sobą wrażenie kotleta tyle odgrzewanego, co mocno doprawionego. O ile to pierwsze jeszcze jestem w stanie zrozumieć, bo dobrego schematu nie zmienia się ot tak dla zabawy, o tyle fakt przekolorowania już mnie drażnił. Długo zastanawiałam się jak ocenić tę książkę i w końcu zdecydowałam, że sprawiedliwie będzie ocenić ją jednak niżej niż "Szeptuchę". Mimo to, wciąż warto przeczytać i wciąż polecam.

Moja ocena: 6/10

1 komentarz:

  1. No i po Twoich recenzjach stwierdzam, że coraz bardziej mnie do tych książek ciągnie :D
    6/10 to nie jest zła ocena. Wydaje mi się, że Szeptucha oberwała od Ciebie troszeczkę bardziej;)

    OdpowiedzUsuń

Jeśli możesz, zostaw komentarz. Zajmie Ci to nie więcej niż 2 minuty, a dla mnie będzie wspaniałym prezentem i dużą motywacją. Dziękuję!