środa, 5 czerwca 2019

"Sprzedawca Marzeń" - Richard Paul Evans

Charles James nie miał lekkiego życia. Jego najwcześniejszymi wspomnieniami są ojcowskie pięści i grzebanie w śmietnikach w poszukiwaniu jedzenia. Domieszka meksykańskiej krwi również okazała się obciążeniem i doskonałym powodem, by stał się ofiarą dyskryminacji. Charles żyje tak przez 17 lat aż czara goryczy się przelewa i opuszcza dom. Wyjeżdża do Los Angeles w poszukiwaniu lepszego życia i szybko je znajduje - wspaniała kobieta i uczciwa praca zdają się spełnieniem marzeń. Wkrótce jednak okazuje się, że dążenie do bogactwa uzależnia jak narkotyk - i jest równie jak narkotyk niszczycielskie i niebezpieczne...


Wszyscy znamy powiedzenie, że pieniądze szczęścia nie dają. Niektórzy dodają, że mimo to woleliby być nieszczęśliwi w BMW niż w PKSie. Zadajmy więc sobie pytanie jak to jest z tymi pieniędzmi. Czy naprawdę nie dają szczęścia? Czy nie jest szczęściem mieszkać w wypasionym apartamencie zamiast co miesiąc ciułać na czynsz wynajmowanej kawalerki? Czy nie jest szczęściem móc spędzić na wakacje w ekskluzywnym hotelu na Bali zamiast całe lato spacerować po zapyziałym osiedlu? Czy nie jest szczęściem wejść do sklepu i beztrosko kupić cokolwiek nam się spodoba zamiast ze świadomością ostatnich groszy w portfelu z konieczności zadowolić się oglądaniem wystawy? Oczywiście, że jest. W czym więc problem? Ano w tym, że wszystko w nadmiarze szkodzi. Nawet szczęście.

Rozważmy modny ostatnio temat odżywiania. Obżarstwo grozi otyłością i związanymi z nią chorobami, dlatego z oczywistych powodów w mediach promowany jest zdrowy styl życia i zgrabne sylwetki. Ale zastanówmy się do czego może doprowadzić nadmiar w tej dziedzinie - zdrowy styl życia do ortoreksji, dążenie do osiągnięcia zgrabnej sylwetki zaś do bulimii i anoreksji. Promowany jest sport, bo jego brak skutkuje ponownie ryzykiem otyłości, a do tego wieloma schorzeniami. Do czego zaś prowadzi nadmiar? W najlepszym wypadku do kontuzji. W najgorszym? Do przeciążonego 25-letniego serca, które nie wytrzymało trudów meczu i zniczy pod bramami stadionu. A pieniądze? Pieniądze w nadmiarze są tak samo niebezpieczne jak wszystko inne, czego dowodzi w swojej powieści Pan Evans.

Rezygnacja nie zawsze jest zła. Nie powinniśmy trwać w błędzie tylko dlatego, że popełnienie go zajęło nam mnóstwo czasu.

Na rynku wiele jest powieści, o których się mówi, że niosą przesłanie. Jakie to przesłanie? Przeważnie, że prawdziwa miłość przetrwa wszystko, bo z jakichś powodów za powieści z przesłaniem są uznawane głównie romanse, co nie do końca jestem w stanie zrozumieć. Ale spotkałam się też z kilkoma morałami w stylu "każdy, nawet ty, może osiągnąć sukces, jeśli będzie ciężko pracował". Przez większą część lektury "Sprzedawcy Marzeń" można odnieść wrażenie, że i tutaj chodzi o taką właśnie puentę. A jednak. Tutaj chodzi o coś zupełnie przeciwnego. Ta książka uczy nas, że ludzie łatwo wpadają w uzależnienia, wręcz obsesje, które mogą zrujnować im życie. I przestrzega nas, byśmy w pogoni za naszymi marzeniami nie zgubili drogi i nie podążyli omyłkowo za błędnym ognikiem.

Rozciągnął mi się ten wstęp, przyznaję, ale "Sprzedawca Marzeń" zrobił na mnie spore wrażenie. Zarówno jeśli chodzi o to, co ze sobą niesie, jak i o to, w jaki sposób to robi. Pan Evans jest doświadczonym pisarzem i zdecydowanie zna się na swoim fachu. Warsztat jest tu bez zarzutu, niełatwy sposób prowadzenia akcji z zaburzoną chronologią wykonany perfekcyjnie, bohaterowie mają ciekawe i złożone charaktery. Tempo akcji nie jest zawrotne, wręcz przeciwnie, wszystko dzieje się dość powoli, a jednak kolejne strony przewracają się same. Ta historia nie wypuszcza uwagi czytelnika nawet na chwilę, przez co pochłonięcie jej w jeden dzień nie wymaga nawet specjalnego wysiłku.

Fascynujące było patrzenie jak postać Charlesa przechodzi metamorfozę. Zaczynał jako skromny chłopak, który marzy jedynie o zwyczajnym życiu wolnym od przemocy i konieczności grzebania w śmietnikach. Jednak w miarę jak zyskiwał bogactwo, coraz bardziej się zmieniał. Przestała mieć znaczenie rodzina, inni ludzie stali się tylko jeleniami płacącymi za jego piękne słówka. Jedyne co się liczyło to pieniądze, pieniądze i jeszcze więcej pieniędzy. W końcu, co łatwo przewidzieć, stracił wszystko, o co walczył. Stracił szczęście, za którym według swojego mniemania cały czas gonił.

To czego się kurczowo trzymamy, ściąga nas do przepaści. Jesteśmy najsilniejsi, gdy nie mamy nic do stracenia.

Co mogę zaliczyć na minus, to akcja, o której już pisałam. Owszem, książkę czyta się łatwo i przez cały czas ciekawiło mnie co będzie dalej, ale wciągnięcie w opowieść trochę mi zajęło, a powolna akcja miejscami... może nie tyle nużyła, co trochę mi brakowało wydarzeń. Jednak z drugiej strony nie jest to powieść przygodowa, nie mogę więc być zbyt surowa. Także zakończenie, choć spektakularne, wydało mi się dziwne. Mimo niezwykłych okoliczności, w jakich znalazł się bohater, nie potrafię sobie wyobrazić, że ktoś podejmuje taką decyzję, jaką podjął on. Ale to moje subiektywne odczucie. Największym zaś minusem, jednak już nie pod adresem samej książki jest fakt, że "zajawka" na okładce zdradza praktycznie całą jej treść, łącznie z zakończeniem. Wydarzeń, o których z niej nie wiemy są trzy strony. Nie rozumiem i nigdy nie zrozumiem po co wydawnictwa decydują się na drukowanie takich opisów. Nie czytajcie!

Podsumowując, to bardzo dobra powieść z głębokim morałem. Jeśli tylko jej na to pozwolicie, nauczy Was kilku ważnych rzeczy o życiu i poszukiwaniu szczęścia. Bardzo się cieszę, że miałam okazję ją przeczytać i z mogę z czystym sumieniem obiecać, że nie była to ostatnia powieść Pana Evansa, jaką przeczytałam. Z przyjemnością poznam dalsze losy Charlesa, Was zaś gorąco zachęcam do ich poznania od początku. Zdecydowanie polecam!

Moja ocena: 8/10

29 komentarzy:

  1. Tytuł od razu skojarzył mi się z powieścią Kinga :) Też nie rozumiem tych zajawek-streszczeń. Czemu puszczają takie rzeczy, nie ogarniam :/

    Zdjęcie cudne, zakochałam się w kotele!:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba dalej od Kinga ta książka upaść już nie mogła, ale fakt, tytuł Kingowy :D

      Usuń
  2. R. P. Evans to pewniak. Tak jak napisałaś: Doświadczony w swoim fachu. Jego powieści same się czytają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurcze, a ja pierwszy raz o nim słyszałam :D Chyba coś mnie ominęło...

      Usuń
  3. Zapisałam sobie tytuł ^^ jak trafie to na pewno przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super, że Cię zachęciłam! Mam nadzieję, że spodoba Ci się tak jak mnie :)

      Usuń
  4. Książki tego autora, zawsze biorę w ciemno. 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wychodzi na to, że znają go wszyscy i tylko ja jedna na świecie dopiero co o nim usłyszałam :D

      Usuń
  5. Twojego kota pokochałam - niestety nie polubię twórczości tego pana ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jesteś w mniejszości, widzę po komentarzach. Ja jeszcze nie wiem, po jednej książce ciężko mówić za całą twórczość :)

      Usuń
    2. Jako czytelnik dość często odstaje od reszty :P

      Usuń
  6. Chętnie przeczytam, jeśli wpadnie kiedyś w moje ręce ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. My z Evansem tak średnio średnio za sobą przepadamy ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba nie istnieje autor, którego kochają wszyscy bez wyjątku :) Ja spotkałam się z nim po raz pierwszy, więc jeszcze całej twórczości oceniać nie będę :)

      Usuń
  8. Pieniądze same w sobie szczescia nie dają-gdy nie ma się nic poza nimi. Bardzo dobrze się czytało recenzje. Evansa nie znam, chętnie to zmienię :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z drugiej strony jak się ma pieniądze, to można kupić wszystko. Niby miłości nie, ale jaka jest tak właściwie różnica między kochającą żoną, a zachowującą się identycznie fanka luksusowego życia? Ale coś tu już za bardzo na filozofię schodzimy :D

      Usuń
  9. Chętnie przeczytam, bo mnie zaciekawiła :D
    Pozdrawiam! wy-stardoll.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Lubię książki tego autora, więc chętnie przeczytam również tę pozycję. Brzmi naprawdę ciekawie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszyscy znają autora, tylko ja taka ciemna byłam. Musze przeczytać coś jeszcze jego pióra...

      Usuń
  11. Uwielbiam takie książki z morałem. Muszę przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli lubisz morały, to z pewnością jest to książka dla Ciebie :)

      Usuń
  12. Ja znam tylko jedną (świąteczną) książkę autora i niekoniecznie przypadła mi ona do gustu. Dużo ludzi jednak go czyta i może ja dam mu drugą szansę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja o nim wcześniej nie słyszałam, ale faktycznie, wydaje się, że ludzie chętnie czytają jego powieści. Też muszę się zapoznać z innymi jego książkami.

      Usuń
  13. znam kilka książek tego autora całkiem spoko klimat buduje

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszyscy znają tego autora, tylko ja nie :D Cóż za niedopatrzenie, biegnę zaraz do biblioteki i wypożyczam wszystko jego pióra :D

      Usuń

Jeśli możesz, zostaw komentarz. Zajmie Ci to nie więcej niż 2 minuty, a dla mnie będzie wspaniałym prezentem i dużą motywacją. Dziękuję!