Wpadła w moje ręce ostatnio niezwykła książka. "Sand" to opowieść o trójce młodych ludzi z problemami, których los łączy ze sobą. Jenny jest niestabilną emocjonalnie niedoszłą samobójczynią, Ethan zamkniętym w sobie, nieszczęśliwym nastolatkiem, Amy zgorzkniałą starą panną uwięzioną w ciele młodej dziewczyny. Ale czy na pewno istnieją naprawdę? Czy nie są tylko wytworem wyobraźni Alice, młodej pisarki, która zmaga się ze swoimi własnymi demonami?
"Sand" złapało mnie natychmiast. Autorka już na pierwszych stronach obarcza czytelnika ogromnym bagażem emocjonalnym. Depresja i samobójstwo wciąż są w pewnym stopniu tematem tabu i mówienie o nich u wielu ludzi nadal powoduje dyskomfort, dlatego tym większy szacunek należy się autorce za ten odważny wstęp, jaki nam serwuje. Potrzeba wielkiej pewności siebie by debiutancką powieść opleść wokół tak ciężkich tematów. Z tej ryzykownej zagrywki Pani Trojanowska na szczęście wychodzi zwycięsko.
Na początku muszę się zająć bohaterami. Bardzo podobało mi się jak starannie zostali skonstruowani i jak bardzo różnią się od siebie mimo podobnych historii. Najciekawszą moim zdaniem postacią jest Amy i ubolewam, że było jej stosunkowo niewiele, bardzo chciałabym zobaczyć rozwinięcie jej historii. Być może moje cieple uczucia względem Amy są w jakimś stopniu spowodowane faktem, że z całej czwórki bohaterów jest mi najbliższa wiekiem i charakterem. Jenny z kolei co chwilę doprowadzała mnie do szewskiej pasji swoim dziecinnym i egoistycznym zachowaniem. Jej przesadne, wręcz teatralne napady to szału to radości, powodowały u mnie zgrzytanie zębów. Przynajmniej z początku. Potem pomyślałam, że przecież tak właśnie mogłaby się zachowywać osoba z zaburzeniami psychicznymi i spojrzałam na nią w zupełnie nowy sposób - z zaciekawieniem, a nie jak dotąd z irytacją.
Do patrzenia na tę historię w nowy sposób autorka zmuszała mnie z resztą regularnie. Z początku drażniło mnie i dziwiło, że bohaterowie co chwilę wtrącają słowa po angielsku w sposób, wydawałoby się, zupełnie losowy. Długo zastanawiałam się dlaczego w dialogach regularnie pojawiają się te bezsensowne, obcojęzyczne wtrącenia, aż w końcu zrozumiałam, że to nie z powieścią jest coś nie tak, tylko ze mną. Jestem zwyczajnie za stara, żeby nadążać za młodzieżowymi trendami. Dotarło to mnie gdy przypomniałam sobie jak moja 21-letnia siostra w sposób zupełnie naturalny użyła sformułowania "ej, bo ja jestem confused". Młodzież po prostu tak teraz mówi. Podobnie nienaturalne wydawało mi się wysyłanie setek maili z wyznaniami miłosnymi, ale w końcu mamy XXI wiek i muszę przyznać, że sama również utrzymuję stały kontakt internetowy z moim partnerem. Tak, "Sand" w pełni uświadomiła mi, że zbliżając się do trzydziestki powoli przestaje się ogarniać świat nastolatków i na zawsze opuszcza grono ludzi młodych.
Od strony technicznej powieść jest jak najbardziej poprawna, choć raz czy dwa natknęłam się na niezręczne sformułowania. Jedyne, do czego mogę się przyczepić, to powtórzenia. Kilka razy zdarzyło się tak, że jedną sytuację oglądaliśmy najpierw z perspektywy Ethana, a potem z perspektywy Jenny, lub na odwrót. Rozumiem, co autorka chciała osiągnąć tym zabiegiem - pokazać dane zdarzenie z perspektywy różnych postaci, którym towarzyszą odmienne emocje i przemyślenia. I taki zabieg jest w porządku, jednak czytanie po raz kolejny tego samego dialogu ciągnącego się przez dwie-trzy strony czasem mnie nużyło. Dużego plusa daję za zakończenie. Kilka stron wczesniej już myślałam, że ta historia zakończy się standardowo i przewidywalnie, a tu niespodzianka. Bardzo lubię takie niespodzianki.
Podsumowując, jest to udany debiut i jeśli kolejne dzieła Pani Trojanowskiej będą równie mocne, to z przyjemnością po nie sięgnę. "Sand" ma w sobie coś, co przyciąga uwagę. Ja po skończeniu lektury spędziłam na kanapie w ciszy dobre pół godziny dumając nad przeczytaną historią (obawiam się, że również nieświadomie przygryzając róg okładki - shame, jakby skwitowali to bohaterowie) a nie często mi się to zdarza. Nie umiem powiedzieć w czym konkretnie tkwi siła tej powieści, ale ja jestem na tak. Zdecydowanie polecam.
Ciebie bombarduje Kształt Wody, a mnie właśnie Sand :D To jest ten tytuł, który ostatnio najbardziej rzuca mi się w oczy obok Woła mnie ciemność. I po tym, co o niej piszesz, widać, że to książka, która czymś się pośród innych młodzieżówek wyróżnia, więc mój apetyt na nią rośnie :D
OdpowiedzUsuńTak, zdecydowanie jest to książka inna niż wszystkie młodzieżówki, jakie dotąd czytałam. Może też trochę mój zachwyt wziął się stąd, że sama przeżywałam niektóre problemy, z którymi zmagają się bohaterowie, ale tak czy siak myślę, że warto przeczytać :)
UsuńSięgnę po nią na sto procent. To są klimaty, które nigdy mi się chyba nie znudzą.
Usuń