Każdy z nas wie, że prędkość światła jest granicą nie do przekroczenia - nic nie może poruszać się szybciej, gdyż prawa fizyki obowiązujące w naszym wszechświecie na to nie pozwalają. Nie każdy jednak ma świadomość, że dla kogoś, kto poruszałby się z prędkością światła, czas płynąłby inaczej. Znacznie wolniej. Dzięki temu zjawisku możliwe jest dotarcie do odległych rejonów galaktyki za jednego ludzkiego życia i to właśnie ono umożliwia realizację pomysłu głównego bohatera by odnaleźć legendarną kolebkę ludzkości - Ziemię.
Nasz główny bohater żyje w świecie kolonizacji kosmosu i zajmuje się handlem. Jest to o tyle ryzykowne, że choć dla niego podróż z towarem trwa kilka tygodni tzw. "czasu relatywnego", o tyle dla wszystkich innych mija kilka tysięcy lat. Nigdy więc nie wiadomo czy towar wciąż będzie przedstawiał jakąś wartość w miejscu przeznaczenia. Wiadomo za to, że nasz główny bohater nie spotka nikogo znajomego, gdyż wszyscy oni umierają w czasie jego wypraw. Samotność wypełnia sobie na swym supernowoczesnym statku kosmicznym ogromną biblioteką memów a także skomplikowanym grami w systemie VR, na myśl o którym współcześni gracze z pewnością dostaliby z zachwytu palpitacji serca.
Nie jest to książka długa - nie ma nawet 100 stron, czego głęboko żałuję, więc i recenzja długa nie będzie. Chciałabym się dłużej porozwodzić nad warsztatem autora, ale nie daje mi on takiej możliwości kończąc tę powieść zbyt szybko. Dobrze jednak możemy przez ten czas poznać jego niesamowite, nieco - mam wrażenie - Pratchettowe poczucie humoru. W zręczny sposób wyciąga ze współczesnego świata jego absurdy a także kluczowe elementy popkultury, po czym obraca je w żart tak dobry, że człowiek nie ma serca się gniewać.
Najlepsze przychodzi jednak na sam koniec. Być może coś budziło naszą podejrzliwość już kilka stron wcześniej, ale z pewnością takiego finału nikt się nie spodziewał. Ja byłam absolutnie zachwycona. To jedno z najprostszych ale i najlepszych zakończeń jakie miałam okazję poznać, a przeczytanych książek mam na koncie już kilka setek. Panie Kulus, szacun!
Nie rozumiem dlaczego ta książka nie jest szerzej znana w czytelniczej społeczności. Czy czytelnikom wydaje się, że nie warto brać się za coś, co ma 90 stron? Błąd! Warto. To świetna książka, którą gorąco polecam wszystkim, niezależnie od ich preferencji gatunkowych.
Moja ocena: 10/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli możesz, zostaw komentarz. Zajmie Ci to nie więcej niż 2 minuty, a dla mnie będzie wspaniałym prezentem i dużą motywacją. Dziękuję!