poniedziałek, 28 maja 2018

"Krótka Piłka" - Harlan Coben

Podczas jednego z meczów US Open rozlega się wystrzał. Kilka metrów od kortów Flushing Meadows zostaje zastrzelona była gwiazda tenisa, Valerie Simpson. Głównym podejrzanym - mimo alibi w postaci rozgrywanego w tym czasie meczu i milionów świadków - zostaje młody tenisista Duane Richwood. Myron Bolitar, agent Duane'a i niedoszły agent Valerie, postanawia zająć się sprawą. Wszystkie tropy jednak zdają się prowadzić nie do sprawcy, a do morderstwa syna senatora i narzeczonego Valerie popełnionego 6 lat wcześniej...


"Krótka Piłka" to drugi tom cyklu z Myronem Bolitarem, byłym agentem specjalnym, obecnie agentem sportowym, który w wolnym czasie bawi się w prywatnego detektywa. Poprzednia część (recenzja poniżej) była debiutancką powieścią Cobena i, jak to w przypadku debiutów zwykle bywa, wkradło się do niej parę słabych stron. Te słabe strony w kolejnej części zostały wyeliminowane, wyraźnie widać tutaj postęp i ogrom pracy, jaki autor włożył w szlifowanie zarówno warsztatu pisarskiego, jak i wymyślanych przez siebie historii. Ta różnica między "Bez Skrupółów" a "Krótką Piłką" naprawdę rozbudza apetyt na kolejne książki z cyklu.

Co najbardziej rzuciło mi się w oczy, to akcja. Debiutowi Cobena zarzucałam niedawno, że akcja jest ciekawa, ale nie wciska w fotel, nie pędzi na łeb na szyję, a tego właśnie od kryminałów się oczekuje. Tutaj wszystko dzieje się bardziej dynamicznie, mamy nawet kilka momentów mrożących krew w żyłach, i za to duży plus. Próżno szukać tutaj przydługich opisów przyrody czy wewnętrznych monologów targanych rozterkami bohaterów. Tu liczy się tylko akcja.

Poczucie humoru autora również ma się świetnie i pokazuje się z najlepszej strony. Tym razem poza sarkastycznymi komentarzami Myrona poznajemy specyficzny dowcip Wina i to ono jest wisienką na torcie tej powieści. Zabawne dialogi niwelują ciężką atmosferę i sprawiają, że książkę czyta się lekko i szybko, a po zakończeniu lektury zostaje z nami posmak dobrej zabawy.

Sama intryga też jest tutaj głębsza niż w poprzedniej części. Mogłoby się wydawać, że Coben popełnił autoplagiat - dwie zbrodnie, które w jakiś sposób łączą się z innymi zbrodniami z przeszłości - jednak jest to mylne wrażenie. Obie sprawy nie mają ze sobą praktycznie nic wspólnego, czytelnik nie ma po poczucia wtórności podczas lektury. Mylnych tropów jest wiele a prawda tak pokręcona, że rozwiązanie zagadki zanim zrobi to Myron graniczy z niemożliwością. I to jest to, czego większość czytelników szuka w kryminałach.

Podsumowując - jest to świetna książka. Jest w niej akcja, jest w niej dowcip, jest dobra intryga i bardzo dobry warsztat pisarski. Czego chcieć więcej? Ze swojej strony gorąco polecam.

Moja ocena: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli możesz, zostaw komentarz. Zajmie Ci to nie więcej niż 2 minuty, a dla mnie będzie wspaniałym prezentem i dużą motywacją. Dziękuję!