wtorek, 9 stycznia 2018

"Roland" - Stephen King

Przyznaję, że mam problem ze Stephenem Kingiem. Czytałam kilka jego dzieł i niestety żadne mnie nie zachwyciło. Więcej, po lekturze "Bastionu", który znudził mnie i rozczarował (recenzja niżej) postanowiłam, że więcej książek autorstwa mistrza grozy nie przeczytam. I zapewne tak właśnie by się stało gdyby nie fakt, że w momencie podejmowania tej decyzji na mojej półce czekał już wypożyczony wcześniej "Roland". Fakt ten, wraz z pozytywną oceną mojego partnera, który zdążył się do niego dobrać przede mną, spowodowały zmianę mojego postanowienia. Dałam "Rolandowi" szansę i teraz wiem, że była to najlepsza decyzja, jaką mogłam podjąć.


Główny bohater, tytułowy Roland, jest ostatnim członkiem zakonu Rewolwerowców. Przemierza on spustoszony świat zamieszkany przez potwory i demony w pogoni za tajemniczym Człowiekiem w Czerni, który zdaje się mieć informacje o Mrocznej Wieży - celu podróży Rolanda. Tyle wiemy na pewno, całej reszty King każe nam się domyślać. Nie tłumaczy niczego - ani kim byli Rewolwerowcy, ani czym tak naprawdę jest Mroczna Wieża. Świat wygląda niczym po straszliwej katastrofie, ale jedynym wyjaśnieniem, jest stwierdzenie, że "poszedł naprzód". Autor wymaga od nas wykazania się inteligencją, za co ma u mnie dużego plusa, bo nudzą mnie książki, w których wszystko podane jest na tacy.

Jeśli chodzi o akcję, to Roland idzie. Koniec, straciłam całą fabułę. Mogłoby się wydawać, że z książki wieje nudą, że nic się nie dzieje, skoro niemal trzysta stron można podsumować w dwóch słowach. Nic bardziej mylnego. Mimo, że wydarzenia mające miejsce w "Rolandzie" można policzyć na palcach jednej ręki, nie ma tu miejsca na nudę. Powieść trzyma w napięciu od pierwszej strony, a są też w niej fragmenty, gdzie z pewnością każdemu czytelnikowi przyspieszy tętno.

Świat w powieści Kinga jest niezwykle intrygujący. Być może jest to zasługa tajemnicy, którą każe nam rozwikłać, a do czego wciąż mamy za mało informacji. W odróżnieniu od innych swoich dzieł, tym razem mistrz grozy zdecydował się zmierzyć z typową fantastyką, co zdecydowanie wyszło mu na zdrowie. Świetny również jest główny bohater, pełen sprzeczności.  I goryczy. Zdaje się wierzyć, że jego los jest już zapisany i nic nie może go zmienić. Cały świat przedstawiony zbudowany został na gruncie fatalizmu, który działa z bezwzględną determinacją, co jest ciekawym pomysłem w dobie bohaterów walczących ze swym przeznaczeniem i je pokonujących.

Podsumowując, "Roland" - pierwsza część cyklu "Mroczna Wieża" - odstaje stylem od pozostałych dzieł Stephena Kinga. Ja po lekturze jestem nią zachwycona i zdecydowanie rezygnuję z planów omijania dzieł autora szerokim łukiem. Już zdążyłam zarezerwować kolejną część w pobliskiej bibliotece i Wam radzę zrobić to samo z pierwszą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli możesz, zostaw komentarz. Zajmie Ci to nie więcej niż 2 minuty, a dla mnie będzie wspaniałym prezentem i dużą motywacją. Dziękuję!