niedziela, 26 sierpnia 2018

"Fullmetal Alchemist" vol. 1 - Hiromu Arakawa

Bracia Alphonse i Edward Elric są alchemikami. Podróżują po świecie w poszukiwaniu kamienia filozoficznego, za pomocą którego chcą naprawić błąd popełniony za młodu - próbę wskrzeszenia swojej matki. Porwanie się na zakazaną gałąź alchemii, jaką jest ludzka transmutacja, kosztowało Edwarda stratę nogi oraz ręki, a jego młodszego brata stratę całego ciała. Utracone części ciała chłopcy zastąpili metalowymi protezami, lecz od tego czasu nieustannie podążają za wiedzą, która pozwoli im odzyskać dawny wygląd...
 

"Fullmetal Alchemist" to pierwsza manga, którą przeczytałam i pierwsza, którą recenzuję, nie pretenduję więc do tytułu znawcy. Nie mogę oceniać jakości kreski czy dialogów nie mając porównania z innymi mangami i praktycznie żadnego doświadczenia z tym konkretnym gatunkiem. Nie da się też w tym przypadku powiedzieć nic o warsztacie pisarskim autora. Z tego powodu miałam poważny problem jak ocenić i jak zrecenzować moją pierwszą w karierze mangę. Po długim zastanowieniu wyodrębniłam 3 elementy, które posłużą mi do wszystkich przyszłych recenzji tego gatunku.

Po pierwsze, fabuła. Przez długi czas nie bardzo w ogóle wiedziałam o co chodzi. Nie ma tu opisów, z których mogłabym poznać historię czy chociażby świat przedstawiony, więc trochę mi zajęło zanim poskładałam razem wszystkie wskazówki. Mimo to pierwszy tom nie posiada jednolitej fabuły, to raczej kilka odrębnych historii, praktycznie ze sobą niezwiązanych. Jednak te osobne historie naprawdę przykuły moją uwagę i z zaciekawieniem śledziłam akcję. Może nie było jakichś wyjątkowych fajerwerków, ale jak na tom wprowadzający w serię chyba było całkiem nieźle.

Po drugie, bohaterowie. Tych polubiłam już od pierwszych stron. Trochę zabawni, trochę sarkastyczni, o wielkim sercu i ogromnych pokładach braterskiej miłości. Na razie śledzimy tylko dwójkę braci Elric, ale mam wrażenie, że wkrótce pula postaci się powiększy i będę mogła napisać coś więcej.

Po trzecie wreszcie, ogólne odczucia. Moim pierwszym odczuciem był totalny chaos. Jako osoba przyzwyczajona do tego, że narrator podaje mi wszystko na tacy, nie mogłam sobie poradzić z ogarnięciem wydarzeń bez żadnych opisów. Wydawało mi się, że wszystko dzieje się za szybko, że nic z tego nie wiadomo, że jak ja mam coś z tego zrozumieć? Jednak pod koniec tego tomu przyzwyczaiłam się wystarczająco, by ogarnąć wydarzenia. Poza tym bardzo przypadł mi do gustu świat przedstawiony. Generalnie nie jestem zwolenniczką wymysłów w stylu urban fantasy, dla mnie jak magia, to koniecznie miecze a nie pistolety i konie a nie samochody. A tu i magia i pociągi, radia i inne zdobycze cywilizacji. Ale o dziwno nie przeszkadzało mi to i to zupełnie. Podoba mi się koncepcja alchemii i podoba mi się jak zgrabnie łączy się ona z resztą świata.

Podsumowując, pierwsze wrażenia mam bardzo pozytywne. Lektura - choć krótka - była świetną rozrywką i z pewnością szybko sięgnę po kolejne tomy "Fullmetal Alchemist". Polecam, nie tylko fanom gatunku!

Moja ocena: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli możesz, zostaw komentarz. Zajmie Ci to nie więcej niż 2 minuty, a dla mnie będzie wspaniałym prezentem i dużą motywacją. Dziękuję!