piątek, 31 sierpnia 2018

"Cud" - Emma Donoghue

Irlandia, rok 1850. Lib, angielska pielęgniarka, przyjeżdża do jednej z mniejszych wiosek by zbadać cud. Cudem tym jest 11-letnia Anna O'Donnell, która od czterech miesięcy prowadzi post i wedle wszelkich praw natury powinna już dawno umrzeć z głodu. Tymczasem dziewczynka nie tylko żyje, ale wydaje się być w dobrym zdrowiu. Żywi się jedynie - jak sama twierdzi - manną z nieba. Lib rozpoczyna obserwację Anny chcąc jednoznacznie zdemaskować oszustwo, nie spodziewa się jednak jak mroczne będą tajemnice, które odkryje.


"Cud" to moje pierwsze spotkanie z Panią Donoghue, choć wydaje się, że jestem jedyną, która nie sięgnęła po tę powieść pod wpływem poprzedniej zatytułowanej "Pokój". Nieskrępowana porównaniami do starszego brata tej książki, mogę ocenić ją nieco bardziej obiektywnie. I ocena ta będzie bardzo wysoka.

Zacznę od tego, że przeczytałam "Cud" w piątkowy wieczór. Po powrocie z pracy odebrałam maila, że w poniedziałek mija termin zwrotu dwóch książek do biblioteki. Żadnej z nich nawet nie zaczęłam, jedynym wyjściem była więc prolongata terminu. A tu niespodzianka - na powieść Pani Donoghue ktoś czekał i opcja prolongaty została zablokowana. No żesz. Jedynym wyjściem było zabrać się do czytania. I w ten sposób 7 godzin później, o 2 w nocy, zakończyłam lekturę. Już sam ten fakt dobrze świadczy o tej powieści, bo utrzymanie uwagi czytelnika przez tyle godzin nieprzerwanego czytania jest nie lada sztuką.

Co było w "Cudzie" takiego wyjątkowego? Właściwie nie wiem. Z pewnością nie jest to książka napakowana akcją, wydarzenia płynęły raczej w spacerowym tempie, a pewne nuty dramatyzmu pojawiły dopiero pod koniec. A jednak przez 7 godzin nie mogłam się oderwać od lektury. Nie było tu tajemnicy na miarę "Morderstwa w Orient Expressie", jednak te wszystkie niejasności i niedopowiedzenia zadziałały o wiele lepiej. Jak to mówią, "cicha woda brzegi rwie". Ani się obejrzałam, a historia wciągnęła mnie bezpowrotnie i nie mogłam się już doczekać aby przeczytać jak to wszystko się skończy.

Jednym z bardziej fascynujących elementów lektury było przedstawienie pokrętnych ścieżek, którymi chadza dziecięca psychika i druzgoczącego wpływu, jaki ma na nią przeżyta trauma. Dobrze też w tej opowieści widać jak ów wrażliwy dziecięcy umysł może zatruć religijna indoktrynacja prowadzona od najmłodszych lat, choć nie jestem pewna czy wysnucie akurat takich wniosków było celem autorki. Dokładając do tego jeszcze jeden dorosły umysł, dźwigający brzemię tragicznej przeszłości, otrzymujemy zakończenie, którego chyba nikt się nie spodziewał.

Mimo sennej atmosfery książki, oceniam ją bardzo wysoko. Jedynym mankamentem, jaki udało mi się dostrzec, był nie do końca dopracowany warsztat - często pojawiały się niezręczne sformułowania, choć być może jest to wina tłumaczenia. Generalnie uważam, że to powieść jak najbardziej godna polecenia, co niniejszym czynię.

Moja ocena: 8/10

1 komentarz:

  1. Nie znam tej aktorki ale książka wydaje się ciekawa. Bardzo lubię takie powieści z tłem historycznym. Polecam tez Obcą Diany Gabaldon jeśli nie czytałaś. Książka to niezła cegła, ale mnie pochłonęła. Pozdrawiam serdecznie z Krakowa 😃

    OdpowiedzUsuń

Jeśli możesz, zostaw komentarz. Zajmie Ci to nie więcej niż 2 minuty, a dla mnie będzie wspaniałym prezentem i dużą motywacją. Dziękuję!