wtorek, 25 grudnia 2018

"Noc Komety" - Ewelina Matuszkiewicz

Marzena, przed laty porzucona przez męża, zmaga się z długami. Pewnego mroźnego dnia na początku grudnia kupuje bilet i rusza przed siebie w nadziei, że zostawi za sobą problemy. Ewa jest kobietą sukcesu, prowadzi własny gabinet weterynaryjny i planuje otwarcie podległego mu laboratorium. W całym tym zabieganiu trudno znaleźć jej czas dla męża i dwójki uroczych bliźniaków. Agata jest żoną burmistrza, od lat stara się być chodzącym ideałem stawiającym potrzeby despotycznego męża ponad własnymi. Te jednak coraz mocniej zaczynają domagać się uwagi. Ada, młoda i roztrzepana, nie potrafi nigdzie zagrzać miejsca. Niezapowiedziana wpada w odwiedziny do Mai i Krzysztofa, młodego małżeństwa, w którym pozornie wszystko układa się wspaniale, ale w rzeczywistości nie do końca. Zbliżają się święta - czas ze wszech miar magiczny. Jak wpłynie na nasze bohaterki?


Akcja "Nocy Komety" rozgrywa się między 1 a 31 grudnia, pomyślałam więc, że będzie to idealna lektura na święta. W przekonaniu tym utwierdził mnie opis, w którym czytamy o rodzinnych spotkaniach i wzruszeniach. Nie mogłam się bardziej zdziwić, gdy okazało się, że nic z tego. "Noc Komety" to słodko-gorzka opowieść o trudach codzienności, która uczy nas, że nie zawsze układa się jakbyśmy tego chcieli, jednak nie wolno się poddawać, trzeba walczyć o swoje szczęście i marzenia. Ciepła, radosna atmosfera świąt jest tutaj zasnuta pewnym cieniem rzucanym przez problemy i rozterki bohaterek. To nie lekka, bezmyślna lekturka, której jedynym zadaniem jest wprowadzenie czytelnika w świąteczny nastrój. To coś o wiele więcej. I - o rany - jakie to dobre!

Już dawno mi się nie zdarzyło, żebym tak przywiązała się do bohaterów. Nie wiem dlaczego tak się stało, być może kobiety w tej powieści były "z życia wzięte", a może w pewnym stopniu się z nimi utożsamiałam. Abstrahując od powodów mojego przywiązania, przeżywałam ich perypetie jak własne. Trzymałam za nie kciuki, doradzałam w myślach najlepsze rozwiązania, jeszcze długo po odłożeniu książki o nich rozmyślałam. Gdybym mogła, weszłabym do książki i potrząsnęła mocno Agatą, a jej męża kopnęła w klejnoty rodowe. Naprawdę nie wiem kiedy ostatni raz czytałam książkę, w którą tak bym się wczuła.

Styl pisania Pani Matuszczak nie pozostawia mi żadnego pola do popisu w kwestii złośliwego czepiania się szczegółów. Powieść jest poprawna pod każdym względem, nie ma tu zbędnych opisów ani przydługich wewnętrznych monologów poszczególnych bohaterów. Jedyny zarzut, jaki mogę tu postawić, to mnogość postaci, które na początku mi się myliły. Nie mogłam zapamiętać kto ma jaką prace i które dzieci, a załączone drzewko genealogiczne niestety zbyt dużą pomocą nie było. Musiało minąć dobre 100 stron, żebym wreszcie poukładała sobie w głowie wszystkich bohaterów. Ale może ktoś bardziej ogarnięty niż ja zrobi to szybciej, więc za bardzo tutaj też się czepiać nie będę.

Tempo powieści jest raczej niespieszne, ale nie można powiedzieć, żeby gdzieś wkradała się nuda. Akcja może nie porywa, ale nie zapominajmy, że to powieść obyczajowa a nie sensacyjna. Dzieje się wystarczająco, by utrzymać zainteresowanie czytelnika losami postaci i rozbudzić zaciekawienie ich finałem. Pani Matuszkiewicz doskonale wie, w którym miejscu skończyć rozdział, by jej powieści nie dało się odłożyć nawet na 5 minut. Wszystko to sprawia, że "Noc Komety" czyta się gładko i z przyjemnością.

To naprawdę piękna opowieść z wieloma wspaniałymi bohaterami, wśród których każdy znajdzie kogoś, w kim zobaczy samego siebie. Wiem, że część z nich spotkaliśmy już w poprzedniej książce autorki, część zaś spotkamy ponownie w kolejnej i z pewnością sięgnę po obie. Życzę nam wszystkim więcej tak dobrych książek i gorąco Wam "Noc Komety" polecam.

Moja ocena: 8/10

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Skarabeusz.

24 komentarze:

  1. Nie lubię książek, w których ilość bohaterów miesza czytelnikowi w głowie. I chyba wyczerpałam limit świątecznych powieści na najbliższe 12 miesięcy :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, trochę już człowiek ma przesyt, tym bardziej, że już po świętach :)

      Usuń
    2. Zaraz będą kolejne Święta. Może coś w tym klimacie wpadnie w moje ręce. Polecę Ci "Ceremonię" Janusza Koryla. Niestety czytałam ją dawno temu, kiedy jeszcze o blogu nie myślałam, więc recenzji u mnie nie znajdziesz.

      Usuń
  2. Przeraża mnie trochę ta ilość bohaterów. Sama mam dość słabą głowę, i chyba też będę to dość powoli ogarniać :)
    u mnie jest tak, że jak zrobię chociażby przerwę na kilka dni, to potem znów wszystko muszę sobie przypominać, także z bólem serca muszę odpuścić, chociaż sama recenzja bardzo zachęca.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, ja mam tak samo! Ale pracuję nad tym i zmuszam się do kontynuacji czytania licząc, że będzie mi się w czasie lektury przypominało wszystko. Zwykle działa :)

      Usuń
  3. Wiem o co chodzi z tym ogarnięciem wszystkich bohaterów i relacji, jakie ich laczą. Nie raz mam z tym niezły problem i tylko tego boję się w tej książce, ale zapewne również uda mi się ogarnąć to po 100 stronach (tak poza tym, to zazwyczaj po tej 100 stronie dużo się w głowie przejaśnia, nie tylko jeżeli chodzi o bohaterów, ale nawet i styl autora). Tytuł sobie zapiszę, bo naprawdę bardzo mnie zachęciłaś... Bardzo lubię historie z życia wzięte :)

    Pozdrawiam,
    Ksiazkowa-przystan.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. To zupełna nowość dla mnie, także jeżeli chodzi o gatunek :) Bardzo mnie zaintrygowałaś tę lekturą. I sięgnę po nią w najbliższych dniach, gdy jeszcze świąteczna aura nie opadła :) Jestem bardzo ciekawa. Czekam na kolejne recenzje z jeszcze większą ciekawością! Pozwól, że zaobserwuję blog by niczego nie przegapić :* Pozdrawiam bardzo gorąco!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całą przyjemność po mojej stronie :) A próbowanie nowych gatunków gorąco polecam, sama wiele ciekawych pozycji poza moją "strefą komfortu" znalazłam w tym roku :)

      Usuń
  5. fajnie że ukazujesz nam warte czytnięcia pozycje mało znanych autorów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem czy to jakaś reguła, ale Ci najmniej znani zwykle piszą najlepiej :D

      Usuń
  6. Mnie ta książka kompletnie nie interesuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wydawało mi się, że trafię w Twój gust... Cóż, będę próbować dalej :D

      Usuń
  7. Jakoś nie jestem przekonana.
    Serdecznie pozdrawiam.
    www.nacpana-ksiazkami.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Myślę, że mogłaby mi się spodobać. Choć mnogość bohaterów trochę mnie przeraża ale mimo to chętnie dam jej szansę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jest tak źle, to chyba tylko ja jestem nieogarnięta ;)

      Usuń
  9. pierwsze słyszę o autorze :) zycze cudownego nadchodzącego nowego roku!:)
    www.wkrotkichzdaniach.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że tacy autorzy, o których nikt nigdy nie słyszał, robią największe niespodzianki swoimi książkami :)

      Usuń
  10. Nawet nie słyszałam o tej książce, a z chęcią bym przeczytała :)

    OdpowiedzUsuń

Jeśli możesz, zostaw komentarz. Zajmie Ci to nie więcej niż 2 minuty, a dla mnie będzie wspaniałym prezentem i dużą motywacją. Dziękuję!