Pewnego zimowego wieczoru Gdańsk pogrąża się w ciemności. Przez poważną awarię prądu stanęły tramwaje, a Magda zmuszona jest w kompletnych ciemnościach iść na piechotę niosąc ciężkie siatki z zakupami. Niespodziewanie ktoś proponuje jej pomoc. Michał przejmuje od niej ciężary i odprowadza ją do domu. Podczas spaceru Magda i Michał szybko znajdują wspólny język, ale dla niej jest to jednorazowa znajomość - w domu czeka na nią przykuty do wózka mąż. I chociaż od czasu wypadku, który wywrócił ich życie do góry nogami, jest opryskliwy i codziennie wyładowuje na żonie swoje frustracje, ta wiernie przy nim trwa. Przecież ślubowała mu to przed ołtarzem. Jednak gdy kilka dni później wpada na Michała w pobliskim centrum handlowym i daje zaprosić się na kawę, mur jej silnej woli zaczyna się kruszyć...
Ponownie z poślizgiem, ale przybywam w końcu z kolejną świąteczną recenzją. Wiem, że musieliście czekać znacznie ponad obiecany tydzień, ale cóż - life happened. Mam jednak nadzieję, że oczekiwanie wynagrodzi fakt, że książka, którą chcę Wam dziś przedstawić, jest naprawdę dobrą pozycją. O czym mowa? O "Bądź Moim Światłem" pióra Agaty Przybyłek.
To wspaniała opowieść o miłości, wierności i lojalności, ale także o poszukiwaniu szczęścia i o tym, że czasem nasze szczęście wiąże się z cudzym bólem i nic nie możemy na to poradzić. Piękna i trudna historia, która nauczy nas kilku ważnych rzeczy o życiu, jeśli tylko będziemy słuchać wystarczająco uważnie. Klimatowi takiej nauki służy zdecydowanie fakt, że nie znajdziemy tutaj pędzącej zawrotnie akcji - fabuła toczy się raczej powoli i statecznie, dając nam czas by przemyśleć wypływający z niej morał. Niech Wam się jednak nie wydaje, że przez to w opowieść wkrada się nuda - gdyby tak było, nie wypuszczałabym się regularnie na kilka stron do przodu nie mogąc się już doczekać skutków sytuacji, o której czytałam.
Nie mam większych zastrzeżeń co do bohaterów - w tej kwestii wszystko było jak najbardziej poprawnie. Jednak nie mogę pominąć milczeniem faktu, że kilka razy miałam ochotę mocno Magdą potrząsnąć i nawrzeszczeć na nią za niezrozumiałą dla mnie potulność, jaką reagowała na wredne zachowanie Pawła, swojego męża. Ja wiem, że miłość, że przysięga, ale nie mieści mi się w głowie, żeby znosić takie rzeczy w milczeniu. Tak, zdecydowanie relacja Magdy i Pawła budzi we mnie emocje i to duże - a to zawsze rzecz dobra i godna pochwały. Nie sztuka napisać bohatera, którego wszyscy polubią, sztuka napisać takiego, którego czytelnik znienawidzi z całego serca. Paweł zraził mnie do siebie tak bardzo, że w końcu nie pozostała we mnie ani kropla współczucia dla jego wielkiej tragedii. Jestem pod wrażeniem, że książka, która w teorii miała być mdłą, przesłodzoną, świąteczną opowiastką, wywołała u mnie tak silne uczucia.
Nie mogę złego słowa powiedzieć na samą historię, a wręcz przeciwnie - chciałabym zwrócić uwagę na coś, co moim zdaniem zasługuje na pochwałę. Często w tego typu książkach zdarza się, że bohaterowie zakochują się w sobie na zabój po wymianie dosłownie dwóch zdań, co jest kompletnie nierealne i strasznie mnie razi. Tutaj znajomość Magdy i Michała rozwija się tak naturalnie i tak pięknie, że tylko bić brawo. Jedyne, czego mi zabrakło, to jeszcze jednej, może dwóch scen z cyklu "miesiąc/rok później" na zakończenie. Troszkę mi się ta opowieść urwała, ale nie będę narzekać, bo zakończenie było całkiem w porządku.
Czy ta książka ma w ogóle wady? Ma. Po pierwsze, ktoś mi obiecał świąteczną opowieść, a tych świąt to były dwie strony, wigilii zaś nie było w ogóle. Że jest zima, to czuć, bo co chwilę jest mowa o mrozie, śniegu i tak dalej, ale że są święta? Gdyby nie sugestywna okładka, nawet bym nie zauważyła, że w ogóle się pojawiły. Nie jest to zarzut dotyczący stricte książki i niby nie powinien wpłynąć na moją ocenę, ale ja sięgnęłam po nią specjalnie dla tego świątecznego elementu, więc poczułam się mocno zawiedziona. Po drugie, chociaż warsztat Pani Przybyłek ma porządny, to co rusz w tekst wkradały się wyrażenia, które aż zgrzytały mi w uszach, typu "niebo tak czyste, ze było widać chyba cały gwiazdozbiór" (który? Wielką Niedźwiedzicę czy Oriona? - w dodatku w następnym zdaniu dowiadujemy się, że przez cały dzień sypał i ciągle sypie śnieg, więc skąd on sypie, skoro niebo jest czyste?) czy słuchanie "szumu mew" (???). Gdyby to zdarzyło się raz czy dwa, machnęłabym ręką. Ale to zdarzało się co kilka stron, więc ręką machnąć nie mogę.
Niemniej mimo tych drobnych wad, zaliczam lekturę do udanych. W moim prywatnym rankingu książek świątecznych od wydawnictwa Czwarta Strona "Bądź Moim Światłem" zajmuje zaszczytne, drugie miejsce, zaraz za "Szczęściem przy Kominku" Pani Gargaś. To naprawdę fajna opowieść, którą czyta się lekko i szybko, chociaż opowiada o tematach, które z lekkością nie mają nic wspólnego. Historia, która daje do myślenia, i z którą spędziłam kilka naprawdę przyjemnych wieczorów. Nie zostaje mi nic innego, niż serdecznie Wam ją polecić.
Moja ocena: 7/10
Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Czwarta Strona.
Bardzo podoba mi sie pomysl fabuły. Lubie takie wolno rozwijajace sie romanse.
OdpowiedzUsuńOne są takie... prawdziwe. naprawdę bardzo mi się ten element podobał.
UsuńLubią twórczości autorki, więc może się skuszę. 😊
OdpowiedzUsuńBardzo mnie to cieszy :D
UsuńInne książki świąteczne zaprezentowane przez Ciebie bardziej mnie zaciekawiły.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Ha, postaram się w weekend podpowiedzieć kolejną pozycję, może ona Cię zaciekawi :)
UsuńTroszkę przeczuwam, że nie byłabym zadowolona lekturą... że by mnie rozczarowała.. przepraszam
OdpowiedzUsuńAleż rozumiem. Sama nie przepadam za tego typu literaturą, więc nie dziwię się, że reagujesz na nią alergicznie. No ale cóż, święta to wyjątkowy czas, prawda? Mogę zrezygnować na ten miesiąc czy dwa z superambitnych lektur ;)
UsuńPrzeczuwam, że książka dobra na wolne dni świąteczne :)
OdpowiedzUsuńDokładnie :)
UsuńMagiczna, świąteczna, bardzo sympatyczna lektura :)
OdpowiedzUsuńTak, czytałam Twoją recenzję i wiem, że się w tej kwestii zgadzamy :)
UsuńNie czytałam żadnej książki tej autorki, a słyszałam o niej same dobre rzeczy, to samo jeśli chodzi o tę konkretną powieść. Może kiedyś się skuszę, ale nie będzie to mój priorytet, ponieważ obyczajówki u mnie dawno zeszły na dalszy plan :)
OdpowiedzUsuńU mnie nigdy na pierwszym planie nie były :D Dlatego pomyślałam, że święta to fajny czas, żeby się w obyczajówki trochę pobawić i zobaczyć czy mi się spodoba :)
UsuńW listopadzie sięgnęłam po jedną świąteczną powieść, ale mam nadzieję, że w grudniu nadrobię zaległości.
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci, żebyś znalazła naprawdę dobrą lekturę z mocno świątecznym klimatem :)
Usuń"To wspaniała opowieść o miłości, wierności i lojalności, ale także o poszukiwaniu szczęścia i o tym, że czasem nasze szczęście wiąże się z cudzym bólem i nic nie możemy na to poradzić." - tak, czasem tak bywa...
OdpowiedzUsuńKażdy z nas chyba doświadczył tego w którymś momencie swojego życia. Żałuję, że nie poznałam tej prawdy kilka lat temu.
UsuńChętnie zapoznam się z nią bliżej, jeśli trafi w moje ręce ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Trzymam za to kciuki :)
UsuńPrzyznam szczerze, że średnio się lubię z twórczością tej autorki. To znaczy nie jest tak, że oceniam jej książki jakoś nisko, ale po prostu czegoś mi brakuje w każdej którą do tej pory przeczytałam... Widzę, że i ta ma swoje wady i nie jest jakaś szczególnie zachwycająca, więc sobie daruję jej poznawanie ;)
OdpowiedzUsuńCzasem tak jest, że po prostu wiesz, że nie zostaniecie z jakąś pisarką najlepszymi psiapsiułami i już ;)
UsuńLubię świąteczne książki i myślę, że ta mogłaby mi się podobać. Z chęcią dałabym jej szansę. ;)
OdpowiedzUsuńW takim razie polecam raz jeszcze :)
UsuńBardzo lubię świąteczne lektury :)
OdpowiedzUsuńW takim razie polecam lekturę tej :)
UsuńUwielbiam świąteczne książki. Chyba się na nią skuszę. W tym roku przeczytałam jak na razie tylko jedną.
OdpowiedzUsuńMasz jeszcze trochę czasu, żeby podkręcić ten wynik ;)
UsuńNiestety takie mankamenty potrafią odebrać całą przyjemność z czytania :(
OdpowiedzUsuńNiestety tak. Na szczęście rzadko mi się to zdarza :)
UsuńBardzo lubię książki tego typu i no nie ukrywam, że mnie zaciekawiłaś. Teraz całą noc będę myślała czy Magda zatraciła się dla Michała i zostawiła Pawła, czy może została z mężem.
OdpowiedzUsuńTak źle i tak niedobrze, dlatego książka taka wciągająca :)
Usuńwłaśnie ja zawsze tak mam jak czytam o tym że bohaterka zobaczyła bohatera i już ma drgawki i palpitacje to od razu taką książkę odkładam:D bo nie mogę haha;p
OdpowiedzUsuńNie no, ja rozumiem miłość od pierwszego wejrzenia, bo mnie z narzeczonym też tak trafiło i z pierwszej randki wróciliśmy jako para :) Ale w książkach to bywa podkolorowane do granic absurdu...
UsuńKsiążka mnie zaciekawiła, więc chętnie przeczytam w wolnym czasie :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! wy-stardoll.blogspot.com
W takim razie miłej lektury :)
UsuńDzień dobry!
OdpowiedzUsuńPrzyznaję, że na początku pomyślałam, że hej, ta książka na pewno nie będzie dla mnie. Nawet tak po wizualnej stronie nie przekonywała mnie, a przeczytałam zarys fabularny i kurczę, to brzmi naprawdę ciekawie i, mimo wszystko, nietypowo. Kochana, nie wątpię w to, że jest to ciężka historia.
Właśnie też na samiuteńkim początku przeszła mi przez głowę myśl, że relacja Magdy i jej męża będzie dla mnie jedną z bomb emocjonalnych, ale, niestety, bardzo niestety, takich relacji nie brakuje.
Chętnie chwyciłabym za tę pozycję, pomimo wad, które wymieniasz. I przepraszam, ale tekst z gwiazdozbiorem bardzo mnie rozśmieszył! :D Pozdrawiam cieplutko :)
Cóż, to wciąż prosta, świąteczna obyczajówka, ale fakt, "bomba emocjonalna" to bardzo dobre określenie. Gdybym to ja była na miejscu Magdy to po kwadransie doszłoby do rękoczynów :D
UsuńDość mnie zaciekawiło, czy romans się rozwinie aż do finału (rozstania), czy jednak będzie jak w "Podróży przedślubnej" ;)
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że po raz pierwszy w życiu nie potrafiłam tego przewidzieć. Dlatego czytało się tym lepiej ;)
Usuń