Drodzy posiadacze kotów, czy zastanawialiście się kiedyś co Wasz kot tak naprawdę chce Wam powiedzieć? Czy potraficie rozróżnić "miau" oznaczające przywitanie, "miau" oznaczające potrzebę i "miau" oznaczające irytację? Czy nie byłoby wspaniale gdyby powstał słownik kociej mowy, w którym moglibyśmy sprawdzić o co chodzi naszemu mruczkowi i podyskutować z nim na temat wyższości karmy z kurczakiem nad karmą z tuńczykiem? No byłoby wspaniale, niestety taki słownik nie istnieje i jest mało prawdopodobne, że kiedyś zostanie stworzony. Jednak dzięki pracy profesor Susanne Schotz możemy nauczyć się rozpoznawać dźwięki odpowiadające poszczególnym kocim nastrojom, a to dla nas, właścicieli tych wspaniałych czworonogów, rzecz niemal nieoceniona.
Na początek chcę powiedzieć jasno, że jest to książka popularnonaukowa napisana przez profesor fonetyki. Spotkałam się z kilkoma niepochlebnymi recenzjami tej książki, które zarzucały jej, że za dużo tu zapisów fonetycznych i gadaniny o głoskach. Cóż, ja widzę to tak: widziały gały co brały. To tak samo jak przeczytać "Władcę Pierścieni" i narzekać, że za dużo tam elfów i innych ras nie z tego świata. No, tak jakby o to chodzi w tej książce, więc skąd te pretensje? Owszem, autorka przekłada kocie dźwięki na zapisy fonetyczne, żebyśmy lepiej mogli zrozumieć o co chodzi. Jest przecież fonetyczką, więc kompletnie nie rozumiem na co tu narzekać.
Przejdźmy teraz do samej książki. Pani Schotz ma bardzo lekki styl, przez co jej pracę czyta się szybko i łatwo. Z resztą rzeczona praca nie jest specjalnie obszerna - pomijając dodatki w stylu tabeli fonetycznych, ma około 200 stron. Autorka pokrótce opowiada o różnych dźwiękach, jakie wydają koty i pokazuje przykłady sytuacji, w których zaobserwowała te dźwięki u swoich pupili, dzięki czemu daje nam wskazówkę odnośnie ich znaczenia. Następnie uczy nas je odróżniać i zachęca do uważnego słuchania naszych kociaków by zweryfikować nabytą wiedzę w praktyce. Na koniec dostajemy garść anegdot i trochę informacji i sposobie prowadzenia podobnych badań. Taka konstrukcja książki jest czytelna i sensowna.
Jednak najbardziej podobała mi się strona internetowa projektu, z którego zrodziła się ta książka. Znajdziemy na niej sporo nagrań dźwiękowych i filmików przedstawiających kocie zachowanie towarzyszące poszczególnym odgłosom. Za każdym razem, gdy w tekście jest mowa o konkretnym dźwięku, możemy bez problemu znaleźć go na stronie www i odsłuchać, aby upewnić się, że dobrze rozumiemy o co chodzi. Bardzo fajny dodatek.
Z minusów chcę wspomnieć o dwóch rzeczach. Po pierwsze, na koniec niemal każdego rozdziału, gdy autorka podaje zapisy fonetyczne dźwięku, o którym mowa, znajduje się ramka z napisem "wskazówka" i informacją, że tabele fonetyczne można znaleźć na stronie 220. Szczerze mówiąc czułam się jakby ktoś potraktował mnie jak półidiotę, do którego nie dotrze za pierwszym razem, tylko trzeba mu o tych tabelach przypominać co 10 stron. Po drugie, nie bardzo wiem co w książce o kociej fonetyce robią porady co robić gdy kot sika poza kuwetą, w dodatku opatrzone komentarzem, że autorka nie jest weterynarzem ani behawiorystą. Ale może się czepiam.
Ogólnie książka była przyjemną lekturą, z której sporo się dowiedziałam. Z uwagą wsłuchuję się teraz w "mowę" mojego kota i obserwuję jakie sygnały niewerbalne jej towarzyszą. To fajne narzędzie, które z pewnością pozwoli lepiej zrozumieć kociego podopiecznego, na czym skorzystają obie strony. Myślę, że lektura tej książki będzie fajnym doświadczeniem dla każdego kociego rodzica. Polecam.
Moja ocena: 7/10
Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Kobiecemu.
Obowiązkowa lektura dla Kociarzy :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie :)
UsuńJestem kocią macochą:D
OdpowiedzUsuńWprowadziłam się do faceta, który ma kota, więc chętnie sięgnę;)
Ja też dostałam narzeczonego w pakiecie z kotem, piąteczkę przybijam :D
UsuńCieszę się, że książka przyniosła Ci wiedzę i była miłą :)
OdpowiedzUsuńWięcej nie mogłabym oczekiwać :)
Usuń"widziały gały co brały" - nie do końca ;) Niektórzy zostali patronami i bardzo się z tego cieszą, ale aż tak językoznawcze podejście do tematu nieco ich zaskoczyło :)
OdpowiedzUsuńNie czytam tej recenzji do środy. Wtedy dotrę do ostatniej strony mojego egzemplarza i będę mogła porównać wrażenia :)
Myślałam raczej o ludziach, którzy kompletnie nie spodziewali się podejścia naukowego, tylko kilku zabawnych anegdotek, bo i takie recenzje widziałam ;)
UsuńCiekawa, jeszcze o niej nie słyszałam. :)
OdpowiedzUsuńNo to właśnie usłyszałaś ;)
UsuńKocham koty, więc warto przeczytać. 😊
OdpowiedzUsuńJak najbardziej :)
UsuńWprawdzie ja na koty jestem okropnie uczulona, ale moja przyjaciółka koty uwielbia! Ta pozycja może jej się spodobać ^_^
OdpowiedzUsuńTeż mam alergię, ale za bardzo kocham koty, żeby z nich zrezygnować :D Tym bardziej, że moja alergia raczej łagodna, czasem tylko muszę się wysmarować maścią na wysypkę i mieć chusteczkę do nosa zawsze pod ręką ;)
UsuńTo miłość u Ciebie wygrała! Moja alergia wygląda zdecydowanie gorzej, trąca makabrą i bliskim zgonem :D Ale o dziwo na psy już tak nie reaguję!
UsuńTakie ksiażki są lekkie i przyjemne do czytania a niekiedy przynoszą ciekawe informacje :)
OdpowiedzUsuńkomentarz idealny:D
UsuńDokładnie :D
UsuńDla wielbicieli kotów będzie w sam raz, ja raczej będę trzymała się z daleka, chociaz koty lubię ;)
OdpowiedzUsuńJeśli nie masz kota to chyba jednak bez sensu czytać :)
UsuńWidzę,że pomimo minusów jesteś na tak. Uwielbiam koty więc pozycja zdecydowanie w moich klimatach xx
OdpowiedzUsuńNo to polecam tym bardziej :)
UsuńJa nigdy nie przepadałam za kotami :) Wolałam psy :)
OdpowiedzUsuńA ja nie wiem. Może i polubiłabym psy, ale jestem zbyt leniwa, żeby jakiegoś mieć - nie widzę siebie ganiającej z nim na spacery trzy razy dziennie, zwłaszcza w ziemie :D
UsuńNie czytam takich książek, ale tej chętnie dam szansę :)
OdpowiedzUsuńJeśli masz kociaka to koniecznie :)
UsuńJa koty w miarę lubię, ale nie aż tak :D. Ale znam osobę, która chętnie by przeczytała.
OdpowiedzUsuńW takim razie śmiało polecaj! :)
UsuńFajne dla właścicielów kotów. Ja niestety nie posiadam, jestem kompletną psiarą, ale mojej przyjaciółce mogłabym polecić.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Tu się nie zgodzimy :D Ale ja psiarzy podziwiam, chociaż sama jestem w opozycji. Serio, podziwiam, że chce im się codziennie psy wyprowadzać. Ja jestem na to zbyt leniwa :D
UsuńI co ja mam teraz począć? Znów kotki i znów bym chciała przeczytać, a półki się uginają od nieprzeczytanych pozycji... ach świat książkoholika...
OdpowiedzUsuńNie, to nie wina książkoholika. To wina zbyt krótkiej doby ;)
UsuńNa pewno książka spodoba się nie jednemu kociarzowi.
OdpowiedzUsuńNa pewno :)
UsuńKot skradł zdjęcie ❤ 😂
OdpowiedzUsuńCieszę się, że się podoba, bo okupiłam to zdjęcie kilkunastoma szramami po pazurach na dłoniach :D
UsuńOj, nie lubię kotów, więc książka nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńRozumiem :)
Usuńja jestem kociara i z chęcią czytnę:D
OdpowiedzUsuńNo to piąteczka :D
UsuńSzkoda, że książka trochę Cię zawiodła. Skoro jednak ostateczna ocena jest na plus to super. Być może autorka uznała, że takie złote rady trafią do kociarzy, którzy nie wiedzą o tym, że sikanie poza kiwetę to nie złośliwość. Albo, że w ogóle są koci behawioryści.
OdpowiedzUsuńPS. A jak sprawa z adopcją 2 kotka? :)
Sprawa z adopcją na razie zeszła na dalszy plan, bo pojawiła się sprawa kredytu na mieszkanie i nie mamy chwilowo głowy do adopcji. Poza tym nasz obecny rezydent jest chory i musi do końca życia być na karmie leczniczej, której nie lubi i nie wyobrażam sobie karmić go nią gdy obok mały kociak będzie wcinał inne smakowitości. Więc maluch musiałby mieć to samo schorzenie, albo już sama nie wiem...
UsuńJa poproszę, ale o psach
OdpowiedzUsuńNiestety psów u mnie nie znajdziesz :)
UsuńNie lubię kotów, więc sobie daruję tę lekturę ;)
OdpowiedzUsuńJak można nie lubić kotów? :D Przyznaj się, że lubisz, choćby tylko na słodkich zdjęciach ;)
UsuńJa sama jestem trochę jak kot, więc może nie lubię konkurencji ;)
UsuńNie jestem kociarą, więc książka tym razem nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńRozumiem :)
UsuńKoty to króle i chadzają własnymi drogami. Zdaje się, że trafiłaś na rewelacyjny przewodnik....
OdpowiedzUsuńFaktycznie, sporo się dowiedziałam :)
Usuńhahaha oj dzieci miałyby ubaw :)
OdpowiedzUsuńTak, zwłaszcza podczas przeglądania licznych tabel fonetycznych. Przeczytałaś w ogóle coś poza tytułem tej recenzji?
Usuń