Uwaga: recenzja kolejnego tomu serii zdradza zakończenie poprzedniego!
To, co miało być żartem i związkiem na pokaz, okazało się początkiem gorącego i jak najbardziej prawdziwego uczucia. Lara Jean i Peter stają się parą na poważnie i przez jakiś czas jest jak w bajce - dopóki w internecie nie pojawia się filmik z ich namiętnymi pocałunkami w jacuzzi. A to tylko początek katastrof. Wkrótce w życiu Lary Jean pojawia się John, kolejny adresat listu miłosnego. Gdy intrygi Gen, byłej dziewczyny Petera, sprawiają, że para oddala się nieco od siebie, więź Lary Jean z jej byłą sympatią się pogłębia, co dodatkowo psuje nastroje w jej związku...
Na pierwszą książkę przeczytaną w nowej dekadzie wybrałam coś, czego sama bym się nie spodziewała wybrać jeszcze rok temu. Nie dość, że romans, to jeszcze młodzieżowy. Co? Ja i młodzieżowy romans? Toż to całkowita sprzeczność. A jednak. Pierwsza część tej trylogii podobała mi się na tyle, że chciałam sięgnąć po kontynuację jak najszybciej. Nie zaprzeczę, że swój udział w tym wyborze miał również fakt, że nie spodziewałam się czuć jakoś wybitnie dobrze po sylwestrze, więc lekka lektura nie wymagająca myślenia wydawała mi się idealna. Tak czy siak postawiłam na drugi tom serii "O Chłopcach" i właściwie jestem zadowolona.
Podobała mi się ta część, chociaż przyznaję, że nie była tak dobra jak pierwsza. Najlepsze jednak jest to, że nie umiem powiedzieć co właściwie mi się nie podobało. Chyba po prostu całokształt nie przypadł mi do gustu tak jak pierwszy tom - a może powiew nowości zwyczajnie już się zużył. Styl wciąż jest fajny, miejscami wciąż bywa zabawnie, relacja Lary Jean z rodziną nadal jest piękna. Jest za to więcej fragmentów smutnych. Ja jestem osobą bardzo wrażliwą na konflikt, wyjątkowo boli mnie i przygnębia gdy ktoś, kto jest mi bliski jest na mnie zły, więc dość emocjonalnie odbierałam wszystkie kłótnie pary głównych bohaterów i przyznaję, że psuły mi one humor na długie godziny. Nie chcę powiedzieć, że to wada tej książki - wręcz przeciwnie, to dobrze gdy powieść wywołuje emocje. Chcę powiedzieć tylko, że to już nie jest tak całkowicie lekka i niewinna opowiastka. I może w tym tkwi problem, bo ja właśnie lekkiej i niewinnej opowiastki się spodziewałam.
Czasem irytowała mnie infantylność Lary Jean i Petera w kwestii ich związku. Bywało, że zachowywali się po prostu głupio i kłócili o rzeczy wręcz absurdalne, co doprowadzało mnie do szału. Musiałam wtedy odkładać książkę i przypominać sobie, że przecież mają po 17 lat a w tym wieku to normalne. Z resztą ja, 31-letnia baba, będąca od 4 i pół roku w związku z mężczyzną, który jest już moim narzeczonym, i mieszkając z nim od prawie 4 lat, z pewnością patrzę na różne rzeczy zupełnie inaczej. Nie tylko ze względu na wiek, ale i na dłuższy staż związku. Rozumiem to wszystko, ale wciąż zastanawiam się, czy naprawdę nastolatki odwalają aż takie dramy i czy realizm postaci jest warty podobnych skoków frustracji u czytelnika.
Z drugiej strony na plus zaliczam wątek domu spokojnej starości, który jest ważny na wiele sposobów i dobrze, że młode dziewczyny dostały bohaterkę, która angażuje się w pomoc starszym ludziom i pokazuje ich wartość. Duży plus również za nienatarczywe odwołania do kultury koreańskiej, o której można dowiedzieć się z tej książki (i całej serii) naprawdę sporo. W naszym kraju nie ma zbyt wielu osób należących do mniejszości etnicznych, ale nikt chyba nie wątpi, że przydałaby nam się porządna lekcja tolerancji. Ta powieść może być pierwszym krokiem.
Słowem podsumowania to fajne czytadło na te okazje, gdy człowiekowi zwyczajnie nie chce się myśleć (albo łupie go w głowie po sylwestrze). Prosta, niewymagająca lektura, jednak napisana wyjątkowo dobrze i z wyjątkowo ciekawą i oryginalną fabułą. Nie mam zbyt wielkiego doświadczenia jeśli chodzi o ten gatunek literacki, ale na podstawie pozycji, które miałam okazję czytać, mogę stwierdzić, że to jedna z lepszych książek tego nurtu. Jeśli chcecie poszerzyć czytelnicze horyzonty i myślicie o otwarciu się na młodzieżówki, to jest dobre miejsce, by zacząć.
Moja ocena: 7/10
Na pierwszą książkę przeczytaną w nowej dekadzie wybrałam coś, czego sama bym się nie spodziewała wybrać jeszcze rok temu. Nie dość, że romans, to jeszcze młodzieżowy. Co? Ja i młodzieżowy romans? Toż to całkowita sprzeczność. A jednak. Pierwsza część tej trylogii podobała mi się na tyle, że chciałam sięgnąć po kontynuację jak najszybciej. Nie zaprzeczę, że swój udział w tym wyborze miał również fakt, że nie spodziewałam się czuć jakoś wybitnie dobrze po sylwestrze, więc lekka lektura nie wymagająca myślenia wydawała mi się idealna. Tak czy siak postawiłam na drugi tom serii "O Chłopcach" i właściwie jestem zadowolona.
Podobała mi się ta część, chociaż przyznaję, że nie była tak dobra jak pierwsza. Najlepsze jednak jest to, że nie umiem powiedzieć co właściwie mi się nie podobało. Chyba po prostu całokształt nie przypadł mi do gustu tak jak pierwszy tom - a może powiew nowości zwyczajnie już się zużył. Styl wciąż jest fajny, miejscami wciąż bywa zabawnie, relacja Lary Jean z rodziną nadal jest piękna. Jest za to więcej fragmentów smutnych. Ja jestem osobą bardzo wrażliwą na konflikt, wyjątkowo boli mnie i przygnębia gdy ktoś, kto jest mi bliski jest na mnie zły, więc dość emocjonalnie odbierałam wszystkie kłótnie pary głównych bohaterów i przyznaję, że psuły mi one humor na długie godziny. Nie chcę powiedzieć, że to wada tej książki - wręcz przeciwnie, to dobrze gdy powieść wywołuje emocje. Chcę powiedzieć tylko, że to już nie jest tak całkowicie lekka i niewinna opowiastka. I może w tym tkwi problem, bo ja właśnie lekkiej i niewinnej opowiastki się spodziewałam.
Czasem irytowała mnie infantylność Lary Jean i Petera w kwestii ich związku. Bywało, że zachowywali się po prostu głupio i kłócili o rzeczy wręcz absurdalne, co doprowadzało mnie do szału. Musiałam wtedy odkładać książkę i przypominać sobie, że przecież mają po 17 lat a w tym wieku to normalne. Z resztą ja, 31-letnia baba, będąca od 4 i pół roku w związku z mężczyzną, który jest już moim narzeczonym, i mieszkając z nim od prawie 4 lat, z pewnością patrzę na różne rzeczy zupełnie inaczej. Nie tylko ze względu na wiek, ale i na dłuższy staż związku. Rozumiem to wszystko, ale wciąż zastanawiam się, czy naprawdę nastolatki odwalają aż takie dramy i czy realizm postaci jest warty podobnych skoków frustracji u czytelnika.
Z drugiej strony na plus zaliczam wątek domu spokojnej starości, który jest ważny na wiele sposobów i dobrze, że młode dziewczyny dostały bohaterkę, która angażuje się w pomoc starszym ludziom i pokazuje ich wartość. Duży plus również za nienatarczywe odwołania do kultury koreańskiej, o której można dowiedzieć się z tej książki (i całej serii) naprawdę sporo. W naszym kraju nie ma zbyt wielu osób należących do mniejszości etnicznych, ale nikt chyba nie wątpi, że przydałaby nam się porządna lekcja tolerancji. Ta powieść może być pierwszym krokiem.
Słowem podsumowania to fajne czytadło na te okazje, gdy człowiekowi zwyczajnie nie chce się myśleć (albo łupie go w głowie po sylwestrze). Prosta, niewymagająca lektura, jednak napisana wyjątkowo dobrze i z wyjątkowo ciekawą i oryginalną fabułą. Nie mam zbyt wielkiego doświadczenia jeśli chodzi o ten gatunek literacki, ale na podstawie pozycji, które miałam okazję czytać, mogę stwierdzić, że to jedna z lepszych książek tego nurtu. Jeśli chcecie poszerzyć czytelnicze horyzonty i myślicie o otwarciu się na młodzieżówki, to jest dobre miejsce, by zacząć.
Moja ocena: 7/10
Książka dostępna również na portalu Czytam Pierwszy.
Pamiętam pierwszą część. Wówczas bardzo przypadła mi do gustu. Jestem ciekawa czy druga część spodoba mi się po tylu latach od tej pierwszej... ;)
OdpowiedzUsuńNie wiem, ale porównanie Twoich wrażeń sprzed kilku lat i obecnie mogłoby być ciekawym spojrzeniem na zmianę sposobu postrzegania literatury wraz z wiekiem, nie sądzisz?
UsuńWidze, ze jestes zadowolona, ale ja raczej nie przeczytam. Wole dojrzale romanse
OdpowiedzUsuńTo ja chyba odwrotnie. W młodzieżówkach przynajmniej nikt się nie kryje z tym, że to wszystko jest głupiutkie. W dorosłych romansach czasami te głupiutkie miłostki i naiwne bohatereczki rażą o wiele bardziej.
UsuńTo już chyba nie mój target wiekowy, ale recenzja świetna. 😊
OdpowiedzUsuńA ja Ci mówię, że na starość się dziecinnieje i Ciebie też to czeka ;)
UsuńLubię czytać takie książki w podróży, więc tytuł zapisany już :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że się spodoba :)
UsuńSłyszalam o tej książce i widzialam film, natomiast sama książka mnie nie interesuje ;)
OdpowiedzUsuńSzczerze to nie dziwię się znając Twój gust :) I nie namawiam :)
UsuńA kiedy zaczniesz namawiać? ;D
UsuńGdy będę miała do zaproponowania książkę, która naprawdę mogłaby Ci się spodobać. Obiecuję, że wtedy będę upierdliwa ;)
Usuńooo poczytałabyM! :)
OdpowiedzUsuńNo to do dzieła! ;)
UsuńCzytałam pierwszą część, która była nie w moim guście więc tę już sobie daruję 😉
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
subjektiv-buch.blogspot.com
Rozumiem :)
UsuńCzytałam sporo pozytywnych opinii o tej serii i chciałabym i ja niedługo po nią sięgnąć. Ciekawa jestem czy mi się spodoba. ;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że tak. Jeśli do niej podejść na luzie, to naprawdę fajna seria :)
UsuńJa oglądałam tylko film i powiem szczerze, że do książki mnie nie ciągnie. Zwłaszcza, jak widzę, że ta historia to kilka części :D Ale dobrze wiedzieć, że na takie leniwe dni to dobra pozycja :)
OdpowiedzUsuńOglądałam film i powiem Ci, że nie dziwię się, że po seansie masz dość tej historii - był kiepski...
UsuńTę pozycję mam w niedalekich planach ;)
OdpowiedzUsuńSuper, no to czekam na recenzję!
UsuńPomimo tego, że nie czytałam pierwszej części postanowiłam przeczytać twoją recenzję. Jak widać bardzo mi nie zależy na przeczytaniu tej serii. Szkoda, że druga część okazała się słabsza od pierwszej. Fajnie, że przynajmniej dobrze się ją czyta.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
No tak właśnie jest. Książka nie jest wybitna, ale czyta się łatwo, a czasem o to właśnie chodzi.
UsuńLubię czytać takie książki, więc chętnie zajrzę również do tej :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! wy-stardoll.blogspot.com
Polecam :)
UsuńTytuł kilka razy obił mi się o ucho, ale książki raczej nie będę czytać.
OdpowiedzUsuńNie namawiam :)
Usuńpierwsza część mi się bardzo podobała :) co do drugiej mam wątpliwości czy czytać;p
OdpowiedzUsuńCóż, spróbować nie zaszkodzi, nie? Skoro pierwsza się podobała, może warto.
UsuńMam całą serię u siebie, ale na razie zatrzymałam się na pierwszym tomie :)
OdpowiedzUsuńJak to tak? Pora ruszyć dalej! ;)
UsuńPoprzednią część znam jedynie z adaptacji filmowej, a i tą chętnie bym oglądnęła. Kiedy już coś oglądnę, to nie mogę zdecydować się, by przeczytać.
OdpowiedzUsuńFakt, wtedy już trochę nie ma sensu. Powiem Ci jednak, że książka była o wiele lepsza niż film.
UsuńKsiążka jak książka, w całym tekście i tak najbardziej zainteresowało mnie coś innego. Pierwsza myśl: ale szybko zamieszkaliście razem! :D Potem pomyślałam sobie, że my w sumie też, ale to była inna sytuacja (akademik).
OdpowiedzUsuńCo do samej książki, oglądałam tylko film (o pierwszej części) i wydał mi się taki bardzo słodki. Ale fajnie słodki, nie głupio ;)
No ok, nie byłam specjalnie dokładna - zamieszkaliśmy razem dokładnie po 8 miesiącach. Ale nasz związek jest... inny. Wróciliśmy jako para z pierwszej randki, nigdy się nie kłócimy (serio, nigdy!) i od samego początku bez ustalania czegokolwiek na głos wiedzieliśmy, że spędzimy ze sobą resztę życia. Na 3 lata przed oświadczynami już rozmawialiśmy o wspólnej przyszłości, dzieciach, kupnie mieszkania itd. Tak więc te 8 miesięcy to wcale nie tak mało - dla nas wręcz za dużo :)
UsuńNie czytałam żadnej części, ale film bardzo mi się podobał :)
OdpowiedzUsuńJeśli film Ci się podobał, to książka spodoba się jeszcze bardziej :)
UsuńCzytałam całą serię. Pierwsza część bardzo mi się spodobała, pozostałe już niestety mniej.
OdpowiedzUsuńNo jak widać mnie też. Ale wciąż czytało się przyjemnie :)
UsuńDla mnie ta część była o wiele słabsza, chociaż faktycznie wątek domy spokojnej starości był bardzo dobry i ciekawy. Bardziej podobał mi się ostatni tom książki i te wszystkie wybory życiowe ;)
OdpowiedzUsuńJa właściwie nie wiem czy bardziej podobał mi się drugi czy trzeci tom. Miałam wrażenie, że to trochę to samo...
Usuń