wtorek, 18 września 2018

"Fangirl" - Rainbow Rowell

Cath i Wren to bliźniaczki, choć ich charaktery są jak ogień i woda. Do tej pory były nierozłączne, jednak pewnego dnia żywiołowa i towarzyska Wren oświadcza, że nie chce mieszkać z siostrą w akademiku w collegu. Cath, która zawsze była tą cichszą i spokojniejszą, spędzającą więcej czasu w świecie wyobraźni niż w rzeczywistym, z dnia na dzień zostaje rzucona na głęboką wodę. Choć otoczona ludźmi, nie potrafi, a wręcz nie chce zawierać znajomości. W dodatku jej współlokatorka ewidentnie jej nie lubi. Jedynym jej pocieszeniem jest pisanie fanficka o czarodzieju Simonie, dzięki któremu zdobyła już niemałą internetową sławę. Jednak realny świat coraz głośniej zaczyna się o nią dopominać...


Ważna uwaga na początek. "Fangirl" to książka młodzieżowa i jako taką zamierzam ją ocenić. Gdybym chciała porównać ją z chociażby "Cieniem Wiatru" Zafona, nie wiem czy dostałaby choć dwie gwiazdki. Ale ich się porównać nie da. "Fangirl" to powieść, której głównym zadaniem jest opowiedzieć o życiu w sposób lekki i zabawny, która ma dostarczyć rozrywki ale niekoniecznie ambitnej czy zmuszającej do wielogodzinnych przemyśleń. I to zadanie "Fangirl" spełnia koncertowo.

Zwrócić uwagę należy na postać głównej bohaterki. Niejedna czytelniczka z pewnością odnalazła w niej siebie. Ja, muszę to przyznać, również. Ale nawet gdybym była duszą towarzystwa i prosto z jednej imprezy biegła na następną, wciąż mogłabym znaleźć w tej książce postać, z którą się utożsamię. Bardzo podoba mi się, że każdy znajdzie tutaj coś dla siebie i każdy będzie mógł odnaleźć w tekście kawałek swojego życia.

Całość czyta się lekko i szybko, czytelnik jest ciekawy kolejnych rozdziałów, choć oczywiście nie pojawia się napięcie rodem z thrillera. Jeśli chodzi o fabułę, to moim zdaniem jest idealna dla tego typu powieści - akcja płynie dość leniwie, nie ma zawiązanej jakiejś przewodniej intrygi, ale dzieje się wystarczająco dużo, by utrzymać zainteresowanie osoby czytającej. Nawet kiedy bohaterowie przezywają trudne chwile, atmosfera pozostaje pogodna a styl pisania zabawny, co przez całą lekturę nasuwało mi wniosek, że jest to książka stworzona by czytać ją w wakacje na plaży. "Fangirl" stała się moim ostatnim promyczkiem odchodzącego lata.

Cóż mogę więcej rzec? Nie będę przecież roztrząsać filozofii tej powieści, bo nijakiej tu nie ma. Nie będę wychwalać walorów literackich, bo nie po to się taką literaturę pisze. "Fangirl" to bardzo fajna opowieść o życiu, dorastaniu, trudach wchodzenia w dorosłość, w której nie jeden nastolatek znajdzie odzwierciedlenie swoich dylematów. Z mojej perspektywy - czyli osoby, która lata nastoletnie ma już dawno za sobą - to fajna opowieść będąca czystą rozrywką. Nie oczekiwałam od niej wykwintnej literatury ani wielkich przeżyć i emocji. Oczekiwałam zabawy i ją dostałam. I jako taką szczerze polecam.

Moja ocena: 8/10

4 komentarze:

  1. Swojego czasu było o tej książce bardzo głośno i dużo osób ją wychwalało. Miałam w planach sięgnąć po tę pozycję, ale nadal się za to nie zabrałam. Może kiedyś mi się jeszcze uda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie będę namawiać, bo nie jest to must-read ani klasyka literatury. Ale polecam na przyszłe wakacje "Fangirl" zabrać :)

      Usuń
  2. Kiedyś było o niej głośno i byłam trochę młodsza i miałam na nią ochotę. Teraz czuje się na nią trochę za stara.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż, ja mam 20 z hakiem (9-letnim...) i przeżyłam, więc chyba nigdy się nie jest za starym na książki :)

      Usuń

Jeśli możesz, zostaw komentarz. Zajmie Ci to nie więcej niż 2 minuty, a dla mnie będzie wspaniałym prezentem i dużą motywacją. Dziękuję!