Uwaga: recenzja kolejnego tomu serii zdradza zakończenie poprzedniego!
Wydawać by się mogło, że Jude osiągnęła swój cel - ukryła małego Dęba w bezpiecznym miejscu, a przede wszystkim osadziła na tronie posłusznego jej Cardana. Okazuje się jednak, że to był zaledwie pierwszy krok na jej drodze. Jude szybko przekonuje się, że władzę o wiele łatwiej zdobyć niż utrzymać, a najgorsze, że raz jej zasmakowawszy, dziewczyna zapragnęła więcej. Tymczasem czas pozostały do zwolnienia Cardana z przysięgi posłuszeństwa ucieka coraz szybciej, a całą sytuację komplikują jeszcze bardziej łączące ich skrajne uczucia. Zdrajca na dworze i widmo wojny z Tonią zdają się już tylko dopełnieniem nadciągającej katastrofy...
Niedawno recenzowałam dla Was pierwszą część cyklu pt. "Okrutny Książę", przyznałam jej ocenę 8/10, czyli bardzo wysoką. Dlatego nie jest chyba dla nikogo zaskoczeniem, że niedługo po premierze sięgnęłam po drugi tom. Pierwszy ustawił poprzeczkę bardzo wysoko, dał nam wspaniały, oryginalny świat, dobrą intrygę i silną bohaterkę, która szybko zyskała moją sympatię. Miałam nadzieję, że drugi ponownie da nam to wszystko, tylko bardziej. Że wciągnie mnie od pierwszej strony i nie wypuści aż do końca. Że będę niecierpliwie czekać na tom trzeci, bo z pewnością zakończy się ogromnym cliffhangerem. Czy tak się stało? Czy też dala o sobie znać klątwą drugiego tomu? Cóż, powiem tak... Spodziewałam się czegoś więcej.
Zabawę trochę zepsuła Jude. Nienawidzę gdy w teorii silna postać nie robi nic poza użalaniem się nad sobą. Za dużo już czytałam powieści, które psuły w ten sposób bohaterów (patrz: "Szklany Miecz" i "Królewska Klatka"). I byłam bardzo zawiedziona gdy zamiast pewnej siebie, przebojowej Jude dostałam dziewczynę, która chodzi i narzeka, że jej ciężko, że taka jest zmęczona, że wszystko się sypie a sytuacja wymyka z rąk. Niby dzielnie sobie radzi z każdym napotkanym problemem, ale ilość wzmianek o tym jak jej ciężko, skutecznie mnie do niej zniechęciła. Dziewczyno, chciałaś rządzić królestwem elfów i rządzisz, więc przestań narzekać! Spodziewałaś się, że to będzie łatwe i przyjemne? Nie będzie. Sama się w to wpakowałaś, wiec sobie radź. I tyle.
Niewykluczone bowiem, że zażyłam dawkę śmiertelną, miast zatruwać się powoli, po jednym pocałunku.
Cardan też mam się trochę popsuł. Gdzie jest ten szalony młodzieniec, który zawsze bierze wszystko na co ma ochotę nie zważając na konsekwencje? Gdzie jego cięty język, gdzie bezczelność? W tej części bardziej przypomina pozbawionego nadziei pijaka, który stracił kontrolę nie tylko nad swoim życiem, ale i nad swoim królestwem. Nie ma już tego ognia, który tak mi się podobał w pierwszej części. To, że na sam koniec to wszystko odzyskuje, niestety nie wynagradza całej reszty książki.
Jeśli chodzi o akcję, to zdecydowanie spowalnia w tym tomie. Mamy tu więcej polityki i intryg, mniej wydarzeń. Nie mówię, że to źle, ale przyznaję, że miejscami nieco się nudziłam. Zwłaszcza na początku, gdy Jude spotykała się z kolejnymi osobami i nic poza tym się nie działo. Na szczęście potem było już lepiej i w końcu doszliśmy do etapu, gdy naprawdę czekałam na każdą kolejną stronę z niecierpliwością. Niemniej trochę to trwało, przez co w porównaniu z pierwszym tomem, ten wypada dość słabo. Tam mieliśmy trzęsienie ziemi już na samym początku.
Czyś nigdy nie słyszał, że dobry uczynek jest nagrodą sam w sobie? - pyta niefrasobliwym tonem Cardan. - Mówi się tak, bo żadnej innej nagrody za niego nie ma.
Ładnie za to rozwija nam się wątek romantyczny. Mamy tu typową relację od nienawiści do miłości ale bardzo dobrze poprowadzoną. Przyznam, że to chyba moja ulubiona część książki i szalenie mi się podobały konsekwencje tego wątku. To właśnie on zafundował nam zaskakujące zakończenie powieści, przez które na pewno sięgnę po jej kontynuację wkrótce po premierze. Wejście takiego zwrotu akcji się spodziewałam i na niego czekałam. Wielkie brawa dla autorki.
Ostatnia rzecz, o jej chce wspomnieć, to język. Pierwszemu tomowi zarzucałam, że jest zbyt infantylny, zdania zbyt proste a całość wygląda jakby pisała ją siedmiolatka. Tutaj zdecydowanie ten element się poprawił. Mamy porządny warsztat, fajnie skonstruowane opisy i nie znalazłam żadnych niezręcznych sformułowań. Duży plus.
Podsumowując, nie jest to kontynuacja, na którą liczyłam, ale nie jest też źle. Dostajemy mniej więcej to, co w pierwszym tomie, z drobnymi niedociągnięciami. Nie ulega jednak wątpliwości, że dobrze się bawiłam podczas lektury, a pochłonięcie książki zabrało mi zaledwie dwa wieczory. Z pewnością sięgnę również po trzeci tom, tak więc moje spotkanie ze "Złym Królem" zaliczam do udanych. Polecam wszystkim fanom fantastyki.
Moja ocena: 7/10
Nie dla mnie. Jedyna fantastyka jaką obecnie czytam to seria Tajemnice Askiru - polecam!
OdpowiedzUsuńMam w planach :) Ja mam dużo w planach, prawie 200 książek xD
UsuńJa właśnie przeczytałam pierwszy tom i jestem pod dużym wrażeniem. Widocznie autorkę dopadła klątwa drugiego tomu. Ale i tak zamierzam przeczytać :)
OdpowiedzUsuńAle nie sugeruj się moim zdaniem przy decyzji czy czytać. Do tej pory trafiałam na same recenzje wychwalające ten tom pod niebiosa jako lepszy niż pierwszy, więc może to ja po prostu jestem malkontentem :D
UsuńNiestety nie dla mnie :/
OdpowiedzUsuńFantastyka nie dla każdego, rozumiem :)
UsuńPraktycznie w ogóle nie czytam fantastyki, więc to raczej nie dla mnie. 😊
OdpowiedzUsuńTez tak mówiłam, póki nie przeczytałam mojej pierwszej książki fantasy ;)
UsuńLubię fantastykę, ale tym razem nie moja bajka.
OdpowiedzUsuńBo młodzieżówka? Fakt, są specyficzne. Ale w ramach lekkiej lektury sprawdzają się doskonale :)
UsuńInteresująca seria
OdpowiedzUsuńNie jest pierwszą, jaką bym poleciła z gatunku YA fantasy, ale i tak godna uwagi :)
UsuńNa razie na półce mam tylko Okrutnego Księcia i brak czasu na jego przeczytanie :(
OdpowiedzUsuńO, to mam nadzieję, że czas się niedługo znajdzie. Niecierpliwie czekam na Twoje wrażenia!
UsuńNie lubię fantastyki, więc odpuszcze sobie
OdpowiedzUsuńW takim razie nie namawiam :) Niedługo będę miała kilka dobrych propozycji z innych gatunków.
UsuńMoże kiedyś :) Zwłaszcza, że (zabrzmię pusto) bardzo podoba mi się okładka :)
OdpowiedzUsuńMnie akurat bardziej podoba się okładka pierwszego tomu, ale przyznaję (równie pusto), że zwróciłam w ogóle na tę serię uwagę przez okładkę właśnie :D
UsuńDobrze, że nie jest źle.... 7/10 jakby nie było to dobra ocena ;)
OdpowiedzUsuńTo moja średnia, chyba podchodzę do książek nieco zbyt optymistycznie :D
UsuńOptymistyczna z Ciebie osóbka :)
UsuńDziękuję za recenzję, nie do końca czuje klimat fantastyki
OdpowiedzUsuńNic na siłę :)
UsuńMuszę w końcu zabrać się za tą serię :)
OdpowiedzUsuńJeśli masz w planach to bardzo zachęcam i czekam na Twoje wrażenia :D
Usuńhm jakoś mnie to nie korci:)
OdpowiedzUsuńTak myślałam, że fantastyka i to młodzieżowa to raczej nie Twoje klimaty :)
Usuńa wiesz to zależy:D bo czasami czytam odmóżdżacze w stylu promyczka czy do wszystkich chłopców których kochałam i mam z tego bekę:D:D:D xd hahahaha :D
UsuńMam ją w planach pomimo tego, że czytałam o niej różne opinie. Jestem też wybredna jeśli chodzi o fantastykę.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Też się wahałam, bo ja też wybrzydzam i też mi się zdarzyło czytać różne recenzje, ale koniec końców spotkanie z Holly Black okazało się udane, więc i Tobie polecam :)
UsuńTak to zwykle bywa z drugim tomem, że kiedy pierwszy wysoko postawi nam poprzeczkę, wtedy oczekujemy jeszcze więcej. Fantastyka to nie moja bajka, ale ta tendencja jest dość powszechna we wszystkich gatunkach. Choć na szczęście zdarzają się wyjątki.
OdpowiedzUsuńIronia losu, kiedy autor pada ofiarą własnego talentu xD
UsuńZachęcająca recenzja :) czasem tak jest , że 2 tom gorzej wypada :)
OdpowiedzUsuńOwszem, chociaż nie mam pojęcia dlaczego. No ale trzeci tom już w drodze, oby był petardą :)
Usuń