czwartek, 8 sierpnia 2019

"Był Sobie Pies" - W. Bruce Cameron

Szczeniak Toby miał szczęście. Urodził się jako wolny, dziki pies i wiódł szczęśliwy żywot - najpierw na wolności, później w nielegalnym schronisku prowadzonym przez ludzi o dobrych sercach, chociaż bez oficjalnych pozwoleń. Wszystko zmienia się gdy nielegalne schronisko zostaje zlikwidowane a psy zabrane do oficjalnej placówki. Z powodu nieodwracalnego uszkodzenia łapy Toby zostaje uznany za nieadopcyjnego i uśpiony. Jakież jest jego zdziwienie gdy kilka dni później budzi się ponownie jako szczeniak zupełnie innej rasy w zupełnie innym miejscu. Gdy pod nowym imieniem - Bailey - trafia do chłopca imieniem Ethan, zaznaje prawdziwej miłości i znajduje w życiu cel, do osiągnięcia którego przygotowało go bycie Tobym...


Trochę ponad miesiąc temu podjęłam jedną z najlepszych decyzji w życiu - zaprzyjaźniłam się z Legimi. Dzięki temu zyskałam dostęp do tysięcy książek, które zawsze chciałam przeczytać, ale nie było ich w mojej bibliotece, a z księgarni zawsze wychodziłam z czymś innym, co chciałam jednak trochę bardziej. Jedną z takich książek jest "Był Sobie Pies", którego byłam bardzo ciekawa, ale wahałam się czy przypadnie mi do gustu coś tak bardzo wykraczającego poza moją strefę komfortu. Cóż, miałam rację - to powieść zdecydowanie nie w moim klimacie. Ale kompletnie nie miałam racji wątpiąc w moje odczucia względem tej książki. Ponieważ, moi drodzy, jest to jedna z najlepszych książek, jakie miałam przyjemność czytać w tym roku.

Tak, jest dość specyficzna. Można odnieść wrażenie, że czyta się powieść dla dzieci - język jest prosty, wręcz nieco infantylny, jednak nie uważam tego za wadę. Szacuje się, że psy mają inteligencję porównywalną z 3-latkiem, a narratorem tutaj jest właśnie pies, więc użycie tak prostego języka wydaje mi się całkowicie uzasadnione. Powiem więcej, styl narracji naprawdę świetnie pasuje do tej powieści i sprawia, że wydaje się bardziej autentyczna. W tej kwestii dużą rolę odgrywa też umiejętność spojrzenia na świat oczami czworonoga - wielokrotnie natykałam się na fragmenty, gdzie dość pokrętnie lub wręcz błędnie wytłumaczone było jakieś oczywiste dla mnie zjawisko. Z początku mnie to dziwiło, ale gdy uświadomiłam sobie, że pies nie ma możliwości wiedzieć, że błysk fleszy oznacza dziennikarzy i skojarzenie całej rzeczy z burzą jest o wiele bardziej logiczne, przyklasnęłam autorowi za dbałość o szczegóły.

Ludzie byli zdolni robić tyle niesamowitych rzeczy, a mimo to tak często siedzieli bezczynnie, wypowiadając tylko słowa.

Kolejna rzecz, o której chcę powiedzieć, to prawdziwość opowieści. To nie oblana lukrem historyjka na poprawę humoru, to opowieść o prawdziwym życiu, gdzie nie zawsze jest różowo. Mamy tutaj i dobrych i złych bohaterów, mamy wydarzenia pozytywne i tragiczne wypadki, mamy szczęśliwe zbiegi okoliczności, ale i los rzucający bohaterom kłody pod nogi. Pies Bailey jest specyficzną postacią, ale cała reszta jest głęboko przemyślana i porządnie dopracowana. Wielkie brawa za historię, która - pomijając psią reinkarnację - mogłaby się zdarzyć tu i teraz.

A teraz o największej zalecie tej książki. Może mamy tu prosty język, może mamy specyficznego narratora, ale... mamy też emocje. Były długie fragmenty, które czytałam z szerokim uśmiechem na twarzy, były postacie, które swoim zachowaniem wręcz budziły we mnie agresję i złorzeczyłam im pod nosem, a były też momenty gdy po policzkach spływały mi łzy. Czytając zakończenie popłakałam się już koncertowo, a gdy skończyłam i odłożyłam czytnik na stół, ryczałam jeszcze jak dziecko dobre 5 minut. I chcę w tym miejscu powiedzieć, że to była 6 czy 7 książka, która wycisnęła ze mnie łzy w całym moim życiu. Może miałam słabszy dzień. A może "Był Sobie Pies" jest po prostu genialne.

Porażka nie wchodzi w grę, jeśli jedyne, co trzeba do osiągnięcia sukcesu, to włożenie w coś więcej wysiłku.

Na minus mogę zaliczyć tylko jedną rzecz - akcję. Nie chodzi o to, że się wlecze czy nie wciąga, chodzi o to, że... momentami nie widziałam jej celu. Etan chodzi do szkoły, Bailey zwiedza okolicę, spotyka inne psy, są święta, potem Ethan znowu chodzi do szkoły... I tak sobie życie płynie, niby pełne rozmaitych wydarzeń, ale bez wyraźnego punktu kulminacyjnego, do którego zmierza fabuła. Oczywiście taki punkt kulminacyjny się pojawia, ale to poczucie w okolicy połowy książki, że zmierzamy donikąd, trochę mnie mierziło.

Podsumowując, "Był Sobie Pies" to świetna książka dla całej rodziny - prosty język pozwoli zrozumieć ją dzieciom, a i dorośli odnajdą w niej pewne wartości, a może nawet chwilę refleksji nad życiem i jego przemijaniem. To naprawdę piękna opowieść, która wzbudzi w czytelniku cały wachlarz emocji. Nigdy nie byłam "psiarą", od zawsze wolałam przebywać w towarzystwie kotów i to się raczej nie zmieni, ale szybko pokochałam Baileya jak własnego pupila i już nie mogę się doczekać chwili, w której sięgnę po kontynuację jego przygód. Muszę tylko trochę ochłonąć po lekturze tej historii. Tymczasem wszystkim Wam serdecznie ją polecam!

Moja ocena: 8/10
(i pragnę dodać, że dokładny wynik to 8,4/10, więc otarliśmy się o jeszcze wyższą notę)

37 komentarzy:

  1. Chętnie sięgam po książki, których bohaterami są zwierzęta, więc w przyszłości planuję przeczytać ten tytuł. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Na pewno będziemy z córką czytały :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytalam ale nie poczułam zachwytu. Dla mnie do przeczytania i zapomnienia a zwierzeta kocham i jestem wrazliwa na ich krzywdę. Nie poczułam tego "czegoś". Niestety... ;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznaję, że nie jest to lektura, która zmienia światopogląd i wywraca życie do góry nogami, ale zwłaszcza młodemu czytelnikowi może uświadomić, że zwierzęta to też istoty żywe, które czują. A to już dużo.

      Usuń
  4. Słyszałam o niej dużo, ale to nie moje klimaty :) Tak w ogóle, piszesz fenomenalne recenzje!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja nie jestem przekonana do tej książki, ale chyba wiem, kto ją dostanie na urodziny :) Dzięki za podsunięcie tego tytułu :D
    Pozdrawiam
    https://subjektiv-buch.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Koleżanka mi ją przeczytała i niestety powiedziała jak się skończy. Nie lubię takich zakończeń, więc odpuszczam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyjątkowo słodko-gorzkie zakończenie, zgadzam się. Cóż, w takim razie nie namawiam :)

      Usuń
  7. Oj tak, o pieskach to ja lubię

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie zachęcam :) A i dla córy będzie niezła jak jeszcze trochę podrośnie :)

      Usuń
  8. Byłam na ekranizacji z moimi uczniami i dla dzieci to świetna historia z morałem.

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetnie, że jest pisana takim językiem, który zrozumieją dzieci :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam tylko wątpliwości, czy zrozumieją niektóre wątki, ale może nie powinniśmy traktować dzieciaków jak małych głupków, bo mogą nas w tej kwestii zaskoczyć dojrzałością :)

      Usuń
  10. Bardzo zapierałam się przed sięgnięciem po tę książkę. Jednak kiedy zmieniłam zdanie, cieszyłam się, iż do tego doszło, bo bardzo miło ją wspominam. Jest przeurocza... :)

    OdpowiedzUsuń
  11. słyszałam o tym dużo ale jeszcze nie czytałam:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Jakoś cały czas nie jestem przekonana do tej książki. Może kiedyś zmienię zdanie... Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znając już trochę Twój gust, nie jestem przekonana czy Ci się spodoba, tak szczerze mówiąc. Ale spróbować nie zaszkodzi ;)

      Usuń
  13. Słyszałam już o tej książce, ale chwilowo nie mam w planach po nią sięgać.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  14. Uwielbiam tę książkę. Przecudowna, urocza i w ogóle naj.

    OdpowiedzUsuń
  15. Wiele słyszałam o tej książce, moje koleżanki chętnie ją przeczytały, więc dodaje ją na moją listę:)
    Zaczytane-dziewczyny.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Jeśli możesz, zostaw komentarz. Zajmie Ci to nie więcej niż 2 minuty, a dla mnie będzie wspaniałym prezentem i dużą motywacją. Dziękuję!