Młody Will od zawsze marzył, żeby zostać rycerzem - tak jak jego ojciec, który zginął bohatersko gdy chłopiec był zaledwie niemowlęciem. Podświadomie jednak wie, że to marzenie nigdy się nie spełni - na przeszkodzie stoją niski wzrost Willa i jego mizerna budowa. W najgorszych koszmarach jednak chłopiec nie śnił, że w uroczystym dniu wyboru uczniów nie zainteresuje się nim żaden z mistrzów. Od kompletnego upokorzenia ratuje go Halt, mistrz zwiadowców, który niespodziewanie wyraża chęć wzięcia Willa pod swoje skrzydła. Nigdy do tej pory zwiadowca nie brał sobie ucznia. Nigdy nikt nie chciał uczyć się na zwiadowcę. Powiadają, że to niebezpieczni ludzie, być może parający się czarną magią skoro potrafią nagle znikać i pojawiać się wedle swojej woli. Will ma poważne wątpliwości, jednak nie ma wyboru. Jedno jest pewne: ta decyzja odmieni nie tylko jego życie, ale i jego samego.
O cyklu "Zwiadowcy" słyszałam nie raz i nie dwa. Charakterystyczne okładki przewijały mi się czasem w rekomendacjach, ale nigdy jakoś nie zainteresowałam się co to za książki. To się zmieniło gdy na Instagram zawitała Almaranth (pozdrawiam!) i zaczęła regularnie opowiadać o tej serii. W końcu rozbudziła moją ciekawość na tyle, że zawlokłam tyłek do biblioteki i wypożyczyłam pierwszy tom. Przyznaję, że byłam zaintrygowana, ale nastawiona dość sceptycznie. W ogóle byłam raczej w marudnym nastroju na początku lipca, bo wtedy właśnie tę książkę czytałam, więc nie spodziewałam się, że zdobędzie zbyt wysoką ocenę. Bo co nowego można jeszcze wymyślić w młodzieżowym fantasy? No niewiele. A jednak...
Powiem to na samym początku, żeby wszystko było jasne - to prosta opowiastka, typowo rozrywkowa, nie bardzo ambitna i powielająca chyba wszystkie istniejące schematy tego typu powieści. A mimo to... coś w niej jest. Nie wiem, być może po prostu potrzebowałam na chwilę wrócić do mojego ulubionego gatunku i na nowo rozpalić w sobie głód opowieści niewymagającą, ale za to pełną akcji historyjką. Mogło tak być, biorąc pod uwagę, że poprzednią typową fantastykę czytałam na samym początku maja, a czas pomiędzy nimi pełen był książek zdecydowanie wykraczających poza moją strefę komfortu. Nie zmienia to jednak faktu, że jak się przyssałam do tej powieści, tak nie potrafiłam się odessać.
- Nigdy bym się nie spodziewał, że prowadzenie Szkoły Rycerskiej wymaga aż tyle papierkowej roboty - stwierdził, a Karel żachnął się. - Czasami wydaje mi się, że powinniśmy zapomnieć o szkoleniu rycerskim, wystarczy przecież cisnąć wszystkimi tymi papierami w nieprzyjaciela, a nigdy się spod nich nie wygrzebie.
Że jest to książka dla młodzieży widać niezwykle wyraźnie. Styl jest prosty, akcja szybka i nieskomplikowana, budowa świata potraktowana nieco po macoszemu, niektóre zachowania bohaterów kompletnie nierzeczywiste a ich postacie wyidealizowane. Do tego akcja jest dość przewidywalna. Brzmi jak przepis na literacką katastrofę, prawda? Niezupełnie. Nie zgadzam się z mierzeniem wszystkich książek jedną miarą. Owszem, w przypadku literatury obyczajowej kierowanej do dorosłego czytelnika wyszłaby nam tutaj rzeczona katastrofa jak nic. Ale to młodzieżówka, więc bądźmy nieco bardziej wyrozumiali. I porozmawiajmy teraz o zaletach, które pierwszy tom "Zwiadowców" niewątpliwie również posiada.
Pierwsze, co przychodzi mi na myśl, to bohaterowie. Owszem, są wyidealizowani i w typowy dla młodzieżówek sposób nad wyraz dojrzali jak na swój wiek. Ale nie da się ich nie lubić. Zwłaszcza Willa i Holta - obu gorąco kibicowałam i razem z nimi przeżywałam całą gamę emocji. Kolejną rzeczą jest akcja, która toczy się dość szybko, więc ciężko odłożyć lekturę. A zakończenie... Poważnie, nie mogłam się oderwać. Wiem, że to porównanie do mistrzów pióra jest kompletnie niepoważne, może wręcz bluźniercze, ale mnie cała druga połowa książki nieco przypominała "Władcę Pierścieni", a może trochę i "Grę o Tron". Z podobnym przejęciem śledziłam wydarzenia, a i sam klimat opowieści przypominał mi te dwa arcydzieła, a to ogromny komplement.
Jeśli przewyższyłeś kogoś, nie chełp się z tego powodu. Bądź wielkoduszny, pochwal go za to, w czym dobrze się sprawił. Porażka zaboli go, ale on nie da tego po sobie poznać. Ty zaś powinieneś wykazać, że potrafisz to docenić. Pochwałami możesz zyskać sobie przyjaciela. Przechwałki to jedynie sposób na to, by przysporzyć sobie wrogów.
Na zakończenie krótko o świecie przedstawionym - trochę byłam zaskoczona zawartością fantastyki w tej fantastyce, bo generalnie... prawie jej nie było. Poza dwoma potworami. Żadnej magii, żadnej typowej dla gatunku rasy, nic. Równie dobrze ta opowieść mogłaby być osadzona w średniowieczu. No i przydałby się słowniczek - przez pół książki zastanawiałam się czym u licha są wargalowie. Chociaż tworzyć słowniczek dla dwóch potworów byłoby chyba głupie.
Podsumowując, to bardzo fajna opowieść jeśli nie będziecie się nastawiać na poważne high fantasy. To raczej lekka opowieść, idealna dla osób, które chciałyby się dopiero z fantastyką zapoznać - bardzo schematyczna, ale można się przy niej naprawdę dobrze bawić. Polubiłam bohaterów i jestem ciekawa dalszego ciągu tej historii, więc z pewnością wkrótce sięgnę po kolejne tomy. Polecam fanom gatunku, ale osób, które nie czują się w fantastyce swobodnie, raczej ta książka nie zainteresuje.
Moja ocena: 7/10
może w wolnej chwili się skuszę na ową lekturę:)
OdpowiedzUsuńTylko tych wolnych chwil pewnie niewiele, co? Znam to aż za dobrze :)
UsuńTeż wiele już słyszałam o tej serii. Mam ją w planach, bo chce sprawdzić co w niej takiego jest. Trochę jest tych części, więc nie wiem kiedy uda mi się sięgnąć po ten cykl. :)
OdpowiedzUsuńNikt nie powiedział, że musisz czytać wszystkie :) Spróbuj z pierwszym tomem i sprawdź czy to w ogóle dla Ciebie, a co potem to wyjdzie w praniu :)
UsuńNa razie nie zagości w moim czytelniczym kalendarzu :)
OdpowiedzUsuńCóż, tym razem nie będę namawiać :)
UsuńPrzyznam szczerze zaczęłam kiedyś tę serię, ale do tej pory nie nadrobiłam kolejnych częściach. Ogólnie zgadzam się z Twoją opinią.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
To może warto do niej wrócić? Nostalgiczna podróż w przeszłość? ;)
UsuńMiłośnicy gatunku na pewno zainteresują się serią, natomiast ja do nich nie należę. 😊
OdpowiedzUsuńWiem :D Tobie z pewnością nie przypadnie do gustu :)
UsuńPamiętam tę serię, nie doczytałam jej do końca, bo utknęłam chyba na 7 lub 8 tomie, ale początki bardzo mnie wciągnęły, a czytałam je w czasach liceum :) chciałam niedawno powrócić, ale chyba zbyt lekka jak dla mnie :) może za jakiś czas będę czytywać córce :)
OdpowiedzUsuńTo świetny pomysł, będzie okazja zarazić małą swoją dawną pasja i powspominać trochę dawne czasy :)
UsuńUwielbiam całą tą serię ^^ i też początkowo byłam zaskoczona 'tą fantastyką' a właściwie jej brakiem ale w sumie to nie pierwsza moja książka która została źle 'oznaczona' :)
OdpowiedzUsuńJa mam ostatnio więcej "oznaczonych" źle niż "oznaczonych" poprawnie :D Tak to bywa, teraz najważniejsze to sprzedać produkt, więc opis jest istotniejszy niż zawartość. Smutna prawda.
UsuńPamiętam, że pierwszy tom z serii wybitnie mnie nudził i irytował. Tak bardzo, że po kolejne sięgnęłam po 2 latach i przyznam, że wciągnęłam się chociaż są lepsze i gorsze tomy :)
OdpowiedzUsuńJeśli Ty się wciągnęłaś, to seria natychmiast zyskuje w moich oczach ;)
UsuńPoczułam się wyróżniona - nie wiem czy słusznie i zasłużenie :) Niemniej pamiętaj, że są lepsze i gorsze momenty.. taka nierówna ta seria :)
UsuńMój siostrzeniec uwielbia fantastykę i myślę, że podsunę mu pierwszy tom i jak mu się spodoba, to będę podsuwać kolejne;). No, ale niebawem skonczy 8 lat, więc jeszcze trochę z tym poczekam;).
OdpowiedzUsuńNie czekaj zbyt długo, dzieci rozumieją o wiele więcej niż nam się wydaje i wydają się sobie znacznie bardziej dorosłe niż są :)
UsuńZdecydowanie seria jednak nie dla mnie - fantastyka to nie do końca mój gatunek- musi być w książce tego gatunku Coś co mnie zaintryguje w opisie. Tym razem jednak mi tego zabrakło...
OdpowiedzUsuńMówi się trudno i proponuje w następnej notce kolejną książkę, która może trafi w Twój gust :)
UsuńCzytałam i faktycznie coś w niej jest uroczego takiego pomimo, że niespecjalnie zaskakuje treścią... 😄 Co najważniejsze bohaterów da się lubić. Fajnie można spędzić czas czytając o ich przygodach! Może kiedyś wrócę do serii i sięgne po kolejny, 3 już tom :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Taka typowa książka na relaks i może powspominanie trochę młodości ;)
UsuńGdy tylko zwolni się miejsce w grafiku to zapiszę sobie na koniec listy :)
OdpowiedzUsuńAch ten brak czasu, wszyscy to znamy :)
UsuńFantastyka to nie za bardzo moja bajka. Jednakże może kiedyś spróbuję.
OdpowiedzUsuńNic na siłę, najgorzej to się uprzeć i nabawić urazu :)
UsuńMój przyjaciel, który również ma bzika na punkcie wszelkiej fantastyki męczy mnie już chyba od roku, żebym w końcu przeczytała Zwiadowców. Już miałam nawet kilka razy się zabrać, ale jakoś tak brakuje mi motywacji. Po twojej recenzji myślę, że książka pewnie wpisze się w moje gusta, więc chyba czas w końcu wypożyczyć pierwszy tom!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Spróbuj, zawsze możesz odłożyć książkę i odnieść do biblioteki, więc co Ci szkodzi? :)
UsuńSerię kojarzę, ale na razie nie planuje jej czytać.
OdpowiedzUsuńTak myślałam, jakoś nie kojarzysz mi się z młodzieżówkami :)
Usuńmogę kota pomiziać?:D książka mnie niezbyt korci:D
OdpowiedzUsuńO rany, tak! Chodź i mizizaj, bo ja drugiego takiego pieszczocha jak żyję nie widziałam. Co ktoś do nas przychodzi to się zachwyca, że taki pieszczoch ale jak wychodzi to z ulgą bo Tofik się potrafi domagać nieustannych pieszczot przez kilka GODZIN. My z narzeczonym już nie nadążamy :D
Usuń