niedziela, 1 lipca 2018

"Red Rising: Złoty Syn" - Pierce Brown

Uwaga: recenzja kolejnego tomu serii zdradza zakończenie poprzedniego! 
Darrow wypełnił pierwszą część swojej misji. Wygrał brutalne rozgrywki między Złotymi w Instytucie i przyłączył się do jednej z najsilniejszych rodzin marsjańskich. Teraz wystarczy pokonać przeciwników z Akademii by drzwi do celu stanęły przed nim otworem. Darrow jest już o krok... I wtedy przychodzi porażka. Traci wszystko, co zdołał osiągnąć, a jego dotychczasowi sojusznicy stają się wrogami. Jeśli chce wypełnić misję, musi postawić wszystko na jedną kartę - doprowadzić do wojny domowej wśród Złotych...

Kontynuuję moją podróż po wspaniałym świecie wykreowanym przez Pierce'a Browna. Pierwszy tom "Red Rising" rozbudził mój apetyt na epicką przygodę, nie mogłam długo powstrzymywać się przed sięgnięciem po kolejny. Przyznam jednak, że miałam pewne obawy. Debiut Pana Browna był - jak to debiut - nie do końca dopracowany od strony technicznej. Miałam wątpliwości czy autor będzie w stanie poprawić te mankamenty swojego warsztatu. Drugi tom na szczęście szybko rozwiał te wątpliwości, już od samego początku wyraźnie widać ogrom pracy jaka została włożona w tę powieść by uczynić ją lepszą niż poprzedniczka.

Poza znaczną poprawą warsztatu pisarskiego warto zwrócić uwagę na rozwój postaci. Bohaterowie, których znamy dojrzewają wraz z biegiem akcji, co pozwala czytelnikowi odkryć ich nieznane dotąd oblicza. Zawsze miłym odczuciem podczas lektury jest konieczność zrewidowania swoich poglądów i sympatii, wprowadza pewien dynamizm, dzięki któremu powieść zdaje się ciekawsza.

Jeśli chodzi o szybkość akcji, również widać tutaj progres. W pierwszej części rozkręcała się ona powoli, właściwie dopiero w połowie książki zaczęła przyspieszać. Tutaj gna na łeb na szyję już od pierwszych stron i nie zwalnia ani na moment. W dodatku odnoszę wrażenie, że autor niezwykle rozważnie dawkował w poprzedniej części to, co jest jego najmocniejszą stroną - nieprzewidziane zwroty akcji. Nie zliczę ile razy łapałam się za głowę czytając "Złotego Syna" bo działo się coś, czego kompletnie się nie spodziewałam.

Co do nieprzewidzianych zwrotów akcji, nie mogę nie wspomnieć o zakończeniu. Genialne. Nie byłam na nie przygotowana i do tej pory nie do końca ogarniam dlaczego i jak stało się to, co się stało. Jeden z największych (i najlepszych) cliffhagerów jakie widziałam. Prawie się rozpłakałam na myśl, że na mojej półce nie czeka już kolejna część i nie mogę się za nią zabrać od razu. Niedopatrzenie to zostało szybko naprawione - "Gwiazda Zaranna" już ozdabia moją półkę z książkami niczym najcenniejszy klejnot w kolekcji.

Mogłabym jeszcze długo rozwodzić się nad zaletami tej powieści. Mogłabym wychwalać świetny świat stworzony przez autora, ogromny ładunek emocjonalny, jaki niosą ze sobą zmagania Darrowa, niezwykle wciągającą fabułę i każdy pozostały element po kolei, ale chyba nie ma sensu. Myślę, że wystarczy jeśli powiem, że jest to jedna z najlepszych powieści science-fiction jakie miałam przyjemność czytać - a przeczytałam już ich naprawdę sporo. Nie znajduję tutaj słabych punktów i polecam gorąco każdemu, niezależnie od preferencji gatunkowych. Ocena może być tylko jedna...

Moja ocena: 10/10

1 komentarz:

  1. Pozwolę sobie przybić z Tobą wirtualną piątkę, gdyż oddałaś wszystkie moje uczucia odnośnie całej serii, jak i tej części:) Dawno nie czytałam tak świetnego cyklu s-f i z niecierpliwością (a także dużą dozą obawy, czy uda się autorowi zachować poziom) czekam na "Iron Gold", którą zamówiłam sobie z bookdepository. Co prawda będę ją czytać po angielsku, bo te polskie okładki są okropne, a i całą oryginalną trylogię poznałam w tym języku, ale dobrze, że i u nas ma się pojawić (a może już się pojawiła?).

    OdpowiedzUsuń

Jeśli możesz, zostaw komentarz. Zajmie Ci to nie więcej niż 2 minuty, a dla mnie będzie wspaniałym prezentem i dużą motywacją. Dziękuję!