środa, 9 października 2019

"Ludzie. Krótka Historia o Tym, Jak Spieprzyliśmy Wszystko" - Tom Phillips

Nie ulega wątpliwości, że człowiek jest najinteligentniejszym gatunkiem na tej planecie. Problem w tym, że owa inteligencja nie jest rozłożona równomiernie, a w połączeniu z wykształconym ewolucyjnie myśleniem abstrakcyjnym zdarza się, że... Cóż, zdarza się, że kogoś ponosi iście ułańska fantazja. I wtedy dzieją się takie rzeczy jak pijana w trupa armia, która atakuje samą siebie. Jeśli tak uczciwie spojrzeć na historię naszego gatunku, to można dojść do wniosku, że mamy wybitny talent do robienia z siebie idiotów. O tym właśnie jest ta książka - o przypadkach, gdy ludzie popisali się wyjątkową głupotą.


Mam pewien problem z tą książką. Sięgałam po nią z nadzieją na kupę śmiechu z przypadków nieszkodliwej głupoty - jak wspomniana wcześniej armia - a dostałam opowieść zabawną tylko trochę, a przede wszystkim gorzką i smutną. Tak, pod płaszczykiem sarkastycznego humoru kryje się przerażająca wizja świata, do którego zmierzamy, z uporem maniaka niszcząc naszą planetę - nasz dom. Ta książka wywołuje śmiech, ale jest to śmiech przez łzy, a wyjątkowo jasne w tym przypadku przesłanie głosi: "opanujmy się, póki czas!". Bo czas wciąż jeszcze jest, ale coraz szybciej się kończy.

Takich opowieści jak ta o austriackiej armii, jest tutaj niewiele. Jeśli jesteście ciekawi co się stało, to w skrócie pewnej bezksiężycowej nocy, podczas wojny z Turcją w 1788 roku, austriacka kawaleria się upiła - sama, nie dzieląc się trunkiem z piechotą, której ten pomysł delikatnie mówiąc, nie przypadł do gustu. Wywiązała się kłótnia i przepychanka. Piechota, chcąc wystraszyć kawalerię (i zapewne odgonić od zapasów bimbru), zaczęła krzyczeć "Turcy!"; pijana kawaleria wzięła nogi za pas i z tym samym okrzykiem wpadła na... główne siły austriackie, które słysząc krzyki, w panice otworzyły ogień do kawalerii i goniącej za nimi piechoty - a ci oczywiście nie pozostali dłużni przeciwnikowi skrytemu w mroku. W końcu dowódcy zarządzili odwrót i armia austriacka wycofała się z bitwy z samą sobą, ponosząc wysokie straty.

(...) nasz mózg często stawia na swojej drodze ogromną liczbę przeszkód, przez cały czas myśląc, że będą pomocne.

O wiele więcej jest tutaj przykładów głupoty skutkującej niszczeniem środowiska lub równowagi w przyrodzie. Mamy mnóstwo opowieści o próbach przeszczepiania nowych gatunków na tereny, na których nie występują - co powodowało wymarcie rodzimych gatunków; a także o próbach pozbycia się jednego uciążliwego gatunku (jak w przypadku Przewodniczącego Mao, który nakazał wytępić wróble rzekomo wyjadające ziarno na zasiewy, a czego skutkiem była plaga szarańczy, której naturalnym wrogiem były właśnie wróble). Najsmutniejsze jednak są opowieści o próbach zmiany biegu rzek skutkujące wysychaniem jezior, zanieczyszczaniem tychże rzek tak bardzo, że stają w płomieniach czy skąpstwie firm stosujących chemikalia niszczące warstwę ozonową. To już nie jest śmieszne ani trochę.

Tak więc zbiorowo puszczamy mimo uszu ostrzeżenia, chociaż powinniśmy ganiać w panice jakby palił się nasz dom... Bo w sumie taka jest prawda. W obecnym stuleciu mieliśmy siedemnaście z osiemnastu najcieplejszych lat od początku prowadzenia pomiarów.

Wracając jednak do samej książki, napisana jest lekko i humorem, który lubię najbardziej - ociekającym sarkazmem i ironią. Jednak pierwsze dwa rozdziały czytałam (a raczej słuchałam - audiobook) trzy razy, bo moja uwaga co rusz uciekała, książka nie potrafiła jej utrzymać i w pewnym momencie orientowałam się, że kompletnie nie zwracam uwagi na tekst, tylko bujam w obłokach. Potem było trochę lepiej, ale bardzo często zdarzały się momenty, gdy autor trochę filozofował, trochę moralizował, czasem się powtarzał, a ja zaczynałam się nudzić. Czasami też tło opowieści wydawało mi się zbyt obszerne (naprawdę nie muszę znać całej historii Imperium Osmańskiego, żeby wysłuchać historii jednego sułtana), lub ilość przykładów na jeden błąd zbyt duża, przez co o zanieczyszczeniach rzek mówiliśmy przez kilkadziesiąt stron. Moim głównym zarzutem jednak jest fakt, że nie pisałam się na książkę o ekologii, a na zbiór zabawnych anegdot.  I nie zmieni tego nawet fakt, że uważam poruszony temat za niezwykle ważny i podpisuję się pod stwierdzeniami autora rękami i nogami. 

Podsumowując, to nie jest zła książka. Przytoczone przykłady są ciekawe, część z nich naprawdę zabawna a styl narracji bardzo przyjemny. Jednak za dużo tutaj szumu - nieistotnych informacji, faktów i dat, filozoficznych rozważań. No i nie jest to rzecz, jaką mi obiecano. Niemniej poruszony temat jest bardzo ważny i uważam, że powinniśmy o nim mówić - głośno i wyraźnie. Bo nie do wszystkich chyba dociera, że mamy tylko jedną planetę, jeśli ją zniszczymy, a to naprawdę nie takie trudne, to nie będziemy mogli wsiąść w rakietę i przenieść się na nowy świat. Nie, jeśli zniszczymy naszą planetę, zginiemy razem z nią. I trzeba to ludziom uświadomić. Tylko... może niekoniecznie obiecując książkę o czymś zupełnie innym.

Moja ocena: 6/10

39 komentarzy:

  1. Zastanawiałam się nad tą książka, ale ostatecznie z niej zrezygnowałam i teraz widzę, że do była dobra decyzja :) Myślę, że byłabym nią rozczarowana, choć temat jak najbardziej dla mnie ważny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie, rozczarowanie. Ja naprawdę nie rozumiem tego trendu, że obiecuje się jedno a daje czytelnikowi drugie...

      Usuń
  2. Widzę, że można się dowiedzieć paru ciekawych rzeczy;) Muszę przyznać, że juz sam tytuł przykul moją uwagę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, tytuł jest chwytliwy :D W sumie tytuł był u mnie najważniejszym bodźcem do przeczytania ;)

      Usuń
  3. Czytałam o niej i słyszalam i szczerze nie wiem czy chcę przeczytać ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakoś mnie nie kusi ta książka...
    A to, że my, ludzie, ciągle robimy głupie rzeczy, to widzę nawet na co dzień, zwłaszcza w pracy ;). Czasem jednak, tak jak wspomniałaś, ta głupota jest przerażająca i może mieć tragiczne skutki...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak powiedział Einstein: dwie rzeczy są nieskończone - wszechświat i głupota ludzka. Chociaż o ile dobrze pamiętam, to co do wszechświata miał wątpliwości ;)

      Usuń
    2. To był mądry człowiek ;)

      Usuń
  5. Niestety kochana tym razem pauzuję, bo jakoś ta książka mnie nie woła: czytaj mnie.. Co nie zmienia faktu, ze wygląda na pouczającą i oryginalną lekturę

    OdpowiedzUsuń
  6. Odpowiedzi
    1. Szansę zawsze można jej dać, króciutka jest, ale nic na siłę.

      Usuń
  7. Odpowiedzi
    1. Wiem, nie Twoje klimaty :) Jak się okazuje - moje też nie...

      Usuń
  8. Sama nie wiem czy chcę przeczytać tę książkę, zastanowię się jeszcze. Teraz mam inne w planach, ale może kiedyś... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli masz swoje plany, to trzymaj się ich. To nie jest pozycja, dla której warto je zmieniać.

      Usuń
  9. Ja właśnie dlatego nie przepadam za audiobookami. Zamysle się i kupa. Pogubilam sie. Jak mam tekst pisany latwiej mi sie skupic, a w razie potrzeby wrocic do miejsca gdzie się zwiesilam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest pewien problem, ale ja ostatnio odkryłam metodę na audiobooka - kryminały. Są na tyle wciągające, że uwaga nie ucieka i naprawdę zajebiście mi się ich słucha. Dziś właśnie zaczęłam kolejny :D

      Usuń
  10. Mam ją w planach od czasu jej premiery. Twoja recenzja lekko ostudziła moje chęci.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przykro mi z tego powodu, ale uważam, że ludzie mają prawo wiedzieć, na co się piszą. Bo ostatnio coraz częściej nota od wydawcy jedno, a książka co innego...

      Usuń
  11. Zupełnie mnie nie zaciekawiła :)

    OdpowiedzUsuń
  12. tytuł i tak robi wrażenie, więc mam nawet ochotę na nią ;)!

    OdpowiedzUsuń
  13. Mam na nią ochotę, ale trochę się boję że mnie rozczaruje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proponuję posłuchać audiobooka podczas sprzątania - nawet jeśli Cię nie zainteresuje, nie będziesz miała poczucia straconego czasu ;)

      Usuń
  14. Brzmi ciekawie, ale nie jestem pewna, czy chcę czytać 😉
    Pozdrawiam
    subjektiv-buch.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  15. Nietuzinkowa pozycja- i z opisu zapowiadała się naprawdę ciekawie. Mi osobiscie na szczescie rozważania filozoficzne nie przeszkadzają :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To też zależy gdzie. W rozprawie filozoficznej - nie. W lekkich, zabawnych felietonach - troszkę tak.

      Usuń
  16. Z jednej strony lubię, z drugiej strony nie lubię tego typu książek. Nie lubię, ponieważ nie są naukowe a chcą za takie uchodzić. Lubię, ponieważ zawierają krztę prawdy, przekazaną w prosty sposób większej ilości osób, niż dotarłby tekst naukowy. Niestety często zakłamują rzeczywistość, ponieważ opierają się na pobieżnych badaniach albo wręcz na żadnych badaniach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem dlaczego zakładasz, że jeżeli coś nie jest wydaną przez uczelnię wyższą rozprawą jednego z profesorów, to opiera się na pobieżnych badaniach i przedstawia dane wyssane z palca. Może przeczytaj którąś z takich książek zanim potępisz cały ich gatunek i sprawdź na czym oparł swoją pracę autor?

      Usuń
  17. Przyznaję, że tutaj już tytuł po oczach wali. Piszesz o niej w sposób spokojny, bez zachwytu, ale nie odradzasz... może zerknę. Dziękuję za jak zawsze wyczerpującą recenzję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niedawno znalazłam lepszy tytuł: "A Girl Who Could Move Shit With Her Mind" xD Niestety nieprzetłumaczone na polski...

      Usuń
  18. Lubię takie historyczne przykłady i odpowiedni do nich komentarz. Książkę mam w planach

    OdpowiedzUsuń

Jeśli możesz, zostaw komentarz. Zajmie Ci to nie więcej niż 2 minuty, a dla mnie będzie wspaniałym prezentem i dużą motywacją. Dziękuję!