poniedziałek, 14 października 2019

"Instytut" - Stephen King

Luke Ellis nie jest zwykłym dzieckiem. Luke jest geniuszem - w wieku 12 lat został przyjęty na dwa prestiżowe uniwersytety jednocześnie. Jednak, na swoje nieszczęście, nie tylko dlatego jest wyjątkowy. Luke posiada niezwykłą umiejętność - potrafi przesuwać przedmioty nie dotykając ich. Nie potrafi tej zdolności kontrolować, a szczytem jego możliwości jest zepchnięcie ze stołu pustego pudełka po pizzy, to jednak wystarcza ludziom z Instytutu. Luke zostaje porwany i dołącza do grona dzieci ze zdolnościami telepatii i telekinezy uwięzionych w tajnym ośrodku na odludziu. Bezwzględny i brutalny personel przeprowadza na nich testy i przygotowuje do wykorzystania ich talentów dla własnych celów. Luke nie zamierza na to pozwolić - wie, że ze swoim genialnym umysłem ma szansę wyprowadzić ludzi z Instytutu w pole, a może nawet zniszczyć to przeklęte miejsce...


Moje czytelnicze uczucia do Stephena Kinga są skomplikowane. Jest chyba powszechnie wiadomym, że absolutnie kocham cykl "Mroczna Wieża", jednak z pozostałymi dziełami Pana Kinga mam problem. Wiem, że są dobre. Warsztat ma Pan King na najwyższym możliwym poziomie, bohaterowie zawsze są ciekawi, różnorodni i dopracowani, akcja żwawa i zaskakująca. A jednak... Jednak zawsze coś jest nie tak. Albo długi fragment skondensowanej nudy, albo beznadziejne zakończenie (patrz: "Bastion"), albo historia po prostu mnie nie wciąga. Jestem w tej chwili w połowie "To" ("Tego"?) i znowu mam coś podobnego - nie mam w sobie pragnienia dokończenia tej opowieści. Po prostu. Tymczasem "Instytut"... "Instytut" jest pierwszą książką Kinga (nie licząc cyklu "Mroczna Wieża"), od której autentycznie nie mogłam się oderwać.

Z początku zapoznajemy się z Timem - byłym gliniarzem, który jakiś czas włóczy się po kraju, by ostatecznie osiąść w niewielkim miasteczku i podjąć prace stróża nocnego. Z tym fragmentem mam największy problem, bo po pierwsze nie był specjalnie pasjonujący, a po drugie - o co chodzi? Co to za facet? Ja miałam obiecany jakiś instytut i porwane dzieci a tu podstarzały gliniarz włóczy się po nocach ulicami. Jest to całkiem spory fragment, który z perspektywy skończonej lektury ma sens, ale na początku nie miał sensu ani krztyny. Zaczynamy więc nieciekawie, ale potem jest tylko lepiej.

(...) trzeba zostać uwięzionym, żeby w pełni zrozumieć czym jest wolność.

Instytut zafascynował mnie już w pierwszej scenie, która miała miejsce na jego terenie. Od tego momentu czytałam z rosnącą ciekawością. Nie ma tu jakiejś wielkiej tajemnicy czy intrygi, ale fabuła jest tak poprowadzona, że czytelnik ciągle jest czegoś ciekawy - czym jest Instytut, co się dzieje w jego tylnej połowie, czy można z niego uciec, jaki los czeka dzieci. W tym fragmencie podobało mi się wszystko - tempo akcji, pozornie nieistotne szczegóły, bohaterowie. No właśnie, bohaterowie. Rzecz niesłychana - pierwszy raz nie miałam problemu z zapamiętaniem bohaterów, mimo że tę książkę słuchałam w formie audiobooka! A postaci mamy tu sporo, palce obu dłoni z pewnością nie wystarczyłyby do ich policzenia, a może i trzeciej również; ale są tak różni i wprowadzani tak umiejętnie, że nawet taki wzrokowiec jak ja nie miał problemu z ich rozróżnieniem.

Przyszło mu do głowy (z mocą olśnienia), że życie to w zasadzie jeden długi egzamin SAT, tyle że zamiast czterech czy pięciu możliwych odpowiedzi jest kilkadziesiąt. Włącznie z porąbanymi typu "czasami" i "może tak, może nie".

Mamy tu elementy nadprzyrodzone, co oczywiście w przypadku Kinga nikogo nie dziwi. Może jednak zdziwić niska zawartość horroru w tym horrorze. Ja nie wiem czy tę powieść w ogóle można nazwać horrorem, a wręcz jestem prawie pewna, że nie. Oczywiście można sam Instytut i przeprowadzane w nim testy uznać za element grozy, ale bądźmy szczerzy - straszne to jest raczej średnio. Ta historia opiera się na napięciu, nie na grozie, ma o wiele więcej wspólnego z thrillerem niż horrorem. Z całą pewnością nie jest to klasyczny King, co tłumaczy skrajnie różne oceny tej powieści. Doskonale rozumiem, że fani starszych dzieł autora mogą czuć się zawiedzeni "Instytutem", mnie jednak ten nowy styl bardzo przypadł do gustu.

O warsztacie Stephena Kinga nie ma co pisać - to oczywiste, że talent i doświadczenie sprawiają, że jest mistrzem pióra, tego nie odbierze mu żadna recenzja. Można się jednak kłócić czy zmiana gatunku z horroru na thriller wyszła mu na dobre, to zaś zależy od osobistych preferencji każdego z czytelników. Obiektywnie patrząc jest to dobra powieść, wszystkie elementy jak fabuła, bohaterowie, intryga, są na wysokim poziomie, ale jeśli czytacie Kinga dla mocnych przeżyć, to "Instytut" może wydać Wam się płaski i mdły. Jeśli jednak cenicie sobie lekki dreszczyk i dobrze poprowadzoną historię, to z pewnością będziecie się dobrze bawić czytając tę książkę. Ja bawiłam się wyśmienicie, dlatego gorąco tę powieść polecam.

Moja ocena: 9/10

41 komentarzy:

  1. Nie jestem specjalną fanką Kinga, coś tam przeczytałam. Jednym okiem wpadło, innym wypadło. Chemii nie ma ;) Ale za to u męża odwrotnie. Uważa go za najlepszego pisarza, swojego ulubionego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ale widzisz, ja miałam to samo - wszyscy się zachwycali a ja czytałam kolejne pozycje i nijak nie mogłam tych zachwytów zrozumieć. A teraz już rozumiem :)

      Usuń
    2. To może i u mnie nastąpi jakieś nawrócenie ;)

      Usuń
  2. Nie czytałam jeszcze niczego tego autora, ale chcę to zmienić. Co polecasz na początek? ☺

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zależy jak mocne uznajesz horrory i czy uznajesz je w ogóle :)

      Usuń
  3. Książki Kinga biorę w ciemno, więc i tę chcę przeczytać. Autor często właśnie tak ma, że lubi rozwinąć swoje wątki. Dla niektórych te fragmenty mogą być nudnawe, ale mi nie przeszkadzają. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie czasami. W "Bastionie" przeszkadzały mi bardzo, w "Mrocznej Wieży" ani trochę :)

      Usuń
  4. Z nowościami od Kinga w ostatnim czasie jestem do tyłu. Ta książka po recenzja ma duże wyzwanie sprostać oczekiwanią. W sumie mam podobny stosunek do jego twórczości.
    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też jestem do tyłu z nowościami, bo King publikuje szybciej niż człowiek jest w stanie czytać :D Ale tę pozycję udało mi się przeczytać i bardzo się z tego cieszę.

      Usuń
  5. King mi "nie leży" - nie dla mnie ale wiem, że jest na czasie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No mnie właśnie też do tej pory nie bardzo leżał, ale ta książka jest inna. Jednak wiadomo - nic na siłę :)

      Usuń
  6. Jako nastolatka zaczytywałam się w Kingu, potem mi przeszło. Ale teraz ten "Instytut" mnie kusi, zarówno po Twojej recenzji, jak i po innych, które ostatnio czytałam... A i fakt, że nie jest to horror tylko mnie zachęca ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Pozycja dość zachęcająca- lubię twórcość Kinga zatem :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. bardzo lubię powieści tego pana:) czytuję wszystko:D

    OdpowiedzUsuń
  9. Oj, naprawdę mnie zaciekawiłaś tą recenzją. Ostatnie dwie książki Kinga, jakie czytałam - "Outsider" i "Śpiące królewny" bardzo mi się podobały, więc liczę na dobrą książkę :) A gatunek nie jest dla mnie aż tak strasznie ważny ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Racja, najważniejsze to wykonanie. A wiadomo - Kinga nie bez powodu nazywają mistrzem ;)

      Usuń
  10. Bardzo lubię Kinga
    Porwał mnie w przeciwieństwie do Ciebie, nie początkiem, a środkiem thrillerami
    " Ręką Mistrza" od tego trudno było mi się oderwać.
    King skupia się na fachowej wiedzy, czy to chirurga, czy malarza, przez to nadaje autentyczności postaci.
    " Pan Mercedes" i kolejne tomy przykuły mnie równie mocno
    Ten " Instytut " wydaje się znakomity.
    Nie sądzę,abym się rozczarowała

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę się w takim razie z tymi dwoma tytułami wkrótce zapoznać :)

      Usuń
  11. Z drugiej strony tylko człowiek wolny może nauczać wolności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znowu nie bardzo wiem czego tyczy się to stwierdzenie, ale generalnie się zgadzam :P

      Usuń
  12. Recenzja ciekawa, muszę poszukać tej książki. Serdeczne pozdrowienia znad sztalug malarskich przesyła Krysia

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie przeczytałam żadnej jego powieści, jakoś nigdy nie było mi po drodze z tematyką i też nie raz słyszałam, że jego książki są dosyć skomplikowane, ciężkie do czytania. Opis mnie zaciekawił, ale wolę romanse :)
    nicolestraveljournal.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie niedługo będę miała do zaproponowania coś bardziej w Twój gust ;)

      Usuń
  14. Odpowiedzi
    1. O zgadzam się. Z resztą - czy King kiedykolwiek był nie w formie? ;)

      Usuń
  15. Też jakoś tak do końca z Kingiem mi nie po drodze, zawsze coś mi nie pasowało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To bardzo specyficzna literatura - i jak widzisz sama mam z nią problem. Dlatego nikogo nie mam zamiaru na Kinga "nawracać" :)

      Usuń
  16. Jeszcze nie czytałam żadnej książki Kinga :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę? To spróbuj czegoś, chociażby po to, żeby wiedzieć o co tyle hałasu :)

      Usuń
  17. Lubie książki pana Kinga, wiec pewnie i ta przeczytam

    OdpowiedzUsuń
  18. Drugi raz dzisiaj na tą książeczkę trafiam. W sumie opinie do niej są podobne. King musi czasem powiać nudą, bo nie byłby sobą bez swoich opisów ale koniec końców jest świetnie. Jednak Mrocznej Wieży nic nie przebije :)

    OdpowiedzUsuń

Jeśli możesz, zostaw komentarz. Zajmie Ci to nie więcej niż 2 minuty, a dla mnie będzie wspaniałym prezentem i dużą motywacją. Dziękuję!