sobota, 14 grudnia 2019

"Mężczyźni, którzy Nienawidzą Kobiet" - Stieg Larsson

Mikael Blomkvist, dziennikarz i założyciel pisma Millennium, właśnie przegrał w sądzie sprawę o pomówienie i wydaje się, że jego kariera się skończyła. Mężczyzna decyduje się usunąć w cień. Wtedy właśnie kontaktuje się z nim Henrik Vanger i zleca mu nietypowe zadanie - pod pretekstem spisywania historii jego rodu, ma rozwikłać zagadkę zniknięcia jego bratanicy, Harriet, która przepadła bez śladu pewnego wrześniowego dnia w roku 1966. Wraz z genialną, choć nieprzystosowaną do życia w społeczeństwie hakerką, Lisbeth Salander, Mikael zagłębia się w historię rodu Vagnerów i odkrywa czające się tam mroczne tajemnice...

 
Millenium:
I: Mężczyźni, którzy Nienawidzą Kobiet
II: Dziewczyna, która Igrała z Ogniem
III: Zamek z Piasku, który Runął
IV: Co Nas Nie Zabije
V: Mężczyzna, który Gonił Swój Cień
VI: Ta, która Musi Umrzeć

Czy jest jeszcze ktoś, kto nie słyszał o tej serii? Chyba nie. Trylogia "Millennium", a wraz z nią dopisane przez innego autora kolejne trzy tomy, to już klasyka literatury kryminalnej. Wreszcie i ja postanowiłam się z nią zmierzyć - jakieś trzy lata temu. Wówczas moja ocena nie wypadła zbyt pozytywnie. Teraz przeczytałam pierwszy tom tej serii po raz kolejny - a raczej przesłuchałam go w formie audiobooka, chcąc dać "Millennium" jeszcze jedną szansę. Jak tym razem wypadła ta książka? Cóż, nieco lepiej.

Zacznę od tego, ze gdyby nie audiobook, przy którym mogłam momentami odpływać myślami, to pewnie nie przebrnęłabym przez pierwsze 100 stron. W tym fragmencie niewiele się dzieje, głównie przyjaciel Mikaela opowiada mu o machlojkach finansowych pewnego biznesmana, z którym dziennikarz później przegra w sądzie. W moich notatkach do recenzji komentarz do tego fragmentu brzmi: "nuda, nuda, nuuuda". Tak, powiem to wprost: wieje nudą, nic się nie dzieje a przytaczana opowieść wydaje się kompletnie nie mieć związku z fabułą. Właściwie wciąż nie wiem jaki z nią związek może mieć. I niestety nie jest to jedyny taki fragment. Często nam się tutaj zdarzają pewne dygresje, które sprawiają wrażenie wziętych z kosmosu i zostawiają czytelnika zachodzącego w głowę po co, u licha, jest mu potrzebna znajomość tej anegdoty. I niestety, potrafią się one ciągnąć się przez kilkadziesiąt stron. Dla mnie to spora wada, która poważnie zaniżyła ocenę cząstkową, którą przyznałam za akcję.

Znacznie lepiej ma się kreacja bohaterów. Tutaj nie mogę się do niczego przyczepić, może poza faktem, że postać Lisbeth nie wydaje mi się całkiem realna. Ale biorąc pod uwagę, że polubiłam ją znacznie bardziej niż Mikaela, jestem skłonna to autorowi wybaczyć. Z duża przyjemnością czyta się również o postaciach drugoplanowych - tutaj wszystko jest dopięte na ostatni guzik.

Jak już wspominałam, styl Pana Larssona wydaje mi się nazbyt rozwlekły, jednak nie można odmówić mu doskonałego warsztatu. Tutaj każde zdanie jest naprawdę dopieszczone, a opowieść poprowadzona sensownie i w sposób, który doskonale utrzymuje uwagę czytelnika na właściwym torze. Jedyne, co może stanowić tutaj wadę, to brutalność tej opowieści. Mamy tu gwałty, mamy morderstwa, które mógł wymyślić tylko kompletnie spaczony umysł i mamy inne rzeczy, o których nie chce pisać, bo bezpośrednio dotyczą rozwiązywanej zagadki, a spojlery są złe. Dla mnie nie stanowiło to problemu, najwyraźniej jestem nieczułą suką, ale bez trudu potrafię sobie wyobrazić, że ktoś o większej wrażliwości może mieć problem z przebrnięciem przez te fragmenty.

Sama intryga była dobrze skonstruowana i do jej wyjaśnienia nie mam zastrzeżeń. Mam za to zastrzeżenia do tego, co stało się później. Po pierwsze do tego, co stało się z winowajcą, a po drugie, do zachowana Lisbeth już w samej końcówce, na ostatnich stronach. Kompletnie nie pasowało mi to zachowanie do jej postaci i nic na to nie poradzę.

Ogólnie rzecz biorąc, gdyby wyciąć zbędne, rozwlekłe i nic nie wnoszące do fabuły anegdoty, to byłby naprawdę świetny kryminał. Ale zwłaszcza opowieść kolegi Mikaela nie pozwala mi ocenić tej książki zbyt wysoko. Początek był zwyczajnie nudny i nie mogę tego faktu pominąć milczeniem. Na usta ciśnie mi się słowo "przekombinowane". Jednak patrząc na tę powieść jako całość, wypada ona dobrze, a ja z pewnością sięgnę wkrótce po kolejne tomy. Tak więc fanom gatunku nie mającym nic przeciwko naprawdę mocnym scenom, tę książkę jak najbardziej polecam.

Moja ocena: 7/10

24 komentarze:

  1. Filmy bardzo mi się podobały, książki kupiłam na jednej z wośpowych akcji, ale do czytania jeszcze nie zasiadłam. Na razie stoją i budzą we mnie wewnętrzne zadowolenie, że je mam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skąd ja to znam, że patrzenie na książki na półce i oczekiwanie na lekturę jest lepsze od samego czytania xD

      Usuń
  2. Ja całą trylogię Larssona przeczytałam już kilka lat temu, ale zgadzam się z Tobą, że momentami jest tam (nie tylko w pierwszej części) zbyt rozwlekle, nawet nudnawo, niemniej, jestem zadowolona z tej lektury. Nie znam z kolei kolejnych trzech tomów dopisanych po śmierci autora, ale słyszałam, że są słabe, więc na ten moment nie mam ich w planach ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli wychodzi na to, że kolejnych tomów tez słucham raczej niż czytam, żeby móc się na te nudniejsze fragmenty wyłączać :D

      Usuń
  3. Nie planuję czytać tej serii. 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę? A Ty przecież nie gardzisz dobrym kryminałem/thrillerem...

      Usuń
  4. Oczywiście tych książek nie mogło w moim domku zabraknąć. Zgadzam się z tym, że początek był nudny.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba wszystkich bez wyjątku ten fragment zanudził :D

      Usuń
  5. Jakoś nie jestem do końca przekonana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też nie byłam. I w sumie dalej nie jestem :D Ale uznałam, że to jedna z tych serii, których zwyczajnie nie wypada nie znać.

      Usuń
  6. Zatrzymałam swoją przygodę z tą serią na trzech tomach, wiem że były wydawane później dalsze innego autora, ale myślę że jednak ta pierwsza trylogia jest najlepsza :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Przez audiobook nie przebrnęłam, ale z książką nie miałam problemu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To u mnie zdecydowanie łatwiej z audiobookiem poszło - książkę czytałam za pierwszym razem i trochę mi to zajęło...

      Usuń
  8. Nie mogę się doczekać :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nieśmiało muszę się przyznać - książkowe spotkanie z Larssonem jeszcze przede mną. Muszę w końcu się za to zebrać! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to jeden z tych autorów, których wypada znać :)

      Usuń
  10. Ja tym cyklem bylam zachwycona. Nie czulam rozwleklosci, o ktorych piszesz. Zgadzam sie natomiast, ze Lisabeth jest troche oderwana oo rzeczywistości,ale to swietna postac.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdzie nie napisałam, że jest postacią złą. Wręcz przeciwnie - uwielbiam ją :D

      Usuń
  11. U mnie najpierw był film, potem książka. Może przez to, że znałam już fabułę, szybko przebrnęłam przez mniej porywające fragmenty. Ale pamiętam, że byłam tą pozycją zachwycona.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszyscy są zachwyceni, tylko nie ja :D

      Usuń
    2. I to jest właśnie cudowne w książkach! Każdy inaczej odbiera ten sam tekst. Nie ma co mieć wyrzutów. ^_^

      Usuń
  12. Czytałam 3 pierwsze części. Jak dla mnie Majstersztyk. Filmy też bardzo dobre. Przyznam jednak że to filmy mnie zachęciły do przeczytania książek. Ta nowa czwarta niezbyt mi się podoba.

    OdpowiedzUsuń

Jeśli możesz, zostaw komentarz. Zajmie Ci to nie więcej niż 2 minuty, a dla mnie będzie wspaniałym prezentem i dużą motywacją. Dziękuję!