U schyłku PRLu Śląskiem wstrząsa seria bestialskich zabójstw. Ofiarami padają kobiety, a morderca zabija w sposób wyjątkowo brutalny. Kiedy zamordowana zostaje siostrzenica premiera, powołany zostaje zespół złożony z najlepszych i najbardziej doświadczonych funkcjonariuszy. W ich skład niespodziewanie wchodzi szeregowy Emil Stompor, młody specjalista od profilowania, który głowę wciąż ma pełną wzniosłych ideałów. Ideały te jednak nie wytrzymują zderzenia z codziennością pracy w organizacji, która nie jest już ZOMO, ale też jeszcze nie do końca policją. Tymczasem giną kolejne kobiety, a Emil podążając za mordercą stąpa po coraz cieńszym lodzie...
Muszę się przyznać, że choć urodziłam się w roku, w którym PRL przeszedł do historii, i zmiany ustrojowe w Polsce dokonywały się na moich (bardzo młodych wówczas) oczach, kompletnie nie interesuje mnie ten okres. Powiem więcej - szalenie mnie on nudzi i męczy, więc zwykle unikam go zarówno w książkach, jak i filmach. Tym razem jednak fabuła - oraz fakt, że oparta jest na prawdziwych wydarzeniach, o których szczerze mówiąc nie miałam zielonego pojęcia - była tak kusząca, że postanowiłam zaryzykować. Rozpoczynałam czytanie z ogromnymi obawami i wątpliwościami czy aby na pewno był to dobry pomysł... Był. To był tak dobry pomysł, że wyleczył mnie z niechęci do PRLu, a nie sądziłam, że cokolwiek jest w stanie tego dokonać.
Od czego zacząć? To będzie długa recenzja, o tylu rzeczach chcę napisać... Może zacznę od bohaterów. Już dawno nie spotkałam postaci tak... prawdziwych. Jakby zaraz miały wyskoczyć z kart powieści, otrzepać się i wtopić w tłum na ulicy. Przyłapałam się kilka razy na tym, że myślę o nich nie jak o bohaterach fikcyjnych, ale jak o ludziach z krwi i kości, którzy istnieją naprawdę. Nie umiem powiedzieć dlaczego tak się stało - czy przez wtrącaną tu i ówdzie gwarę, czy dzięki przemianom, jakie przechodzą wraz z rozwojem akcji, czy też może dlatego, że każdy z nich ma typowo ludzką mieszankę cech szlachetnych i niegodziwych. Ale najbardziej z tego wszystkiego podobał mi się Emil i ewolucja jego charakteru - jednak nie powiem nic więcej, żeby nie psuć zabawy.
Akcja w "Gwiazdach Oriona" rozkręca się powoli. Choć opowieść wciąga już od pierwszych stron, to jednak przez pierwszą połowę książki nie dzieje się wiele. Skupiamy się bardziej na poznaniu bohaterów, realiów czy historii naszego mordercy niż na wydarzeniach. Rozumiem ten zabieg i zgadzam się, że takie wprowadzenie jest potrzebne - ale to było wyjątkowo długie i kilka razy odruchowo przerzuciłam kilka stron do przodu próbując podglądnąć kiedy wreszcie zacznie się śledztwo i poznamy pierwszą poszlakę. Druga połowa za to porywa bez reszty, a zakończenie... Spektakularne. Ciężko to opisać bez przypadkowych spojlerów, więc powiem tylko tyle, że ujawnione powiązania były... cóż, palce lizać.
A jednak coś troszeczkę popsuło mi zabawę - tytuł książki. Dzięki mojemu zamiłowaniu do astronomii i mając podpowiedź w formie tytułu, rozwiązywałam drobne tajemnice jak kropki na ciele ofiar czy ich ułożenie niemal od ręki, a już w połowie książki krzyczałam na Emila, że jest ślepy - bo ja doskonale wiedziałam w co układają się wskazówki. Na szczęście nie miało to wiele wspólnego z tożsamością mordercy, więc nie zepsuło mi zakończenia.
Były plusy, był minus, teraz pora na dwie rzeczy, z którymi nie wiem co mam zrobić. Po pierwsze opis okrucieństwa wobec zwierząt. Ja mogę czytać o najbardziej makabrycznych zbrodniach na ludziach, ale jak czytam, że ktoś zabił kota kamieniem to robi mi się niedobrze, ciśnienie mi skacze i mam ochotę rzucić książką o ścianę i wystawić jej 1/10. Wiem jednak, że to głupie, bo moja skrajnie niska wrażliwość na krzywdę zwierząt nie ma prawa mieć wpływu na ocenę powieści. Druga rzecz to sposób narracji. Widziałam już różnych narratorów i widziałam też jak sposób narracji zmienia się wraz ze zmianą perspektywy prowadzenia opowieści lub głównego bohatera. Ale jeszcze nigdy nie widziałam, żeby narrator uprawiał taką wolną amerykankę. Narracja krąży od trzecioosobowej do pierwszoosobowej oraz od czasu przeszłego do czasu teraźniejszego. I żadnej prawidłowości w tych zmianach nie widzę. Powiem wprost, że nie jestem fanką tego zabiegu. Nie wiem, może głupia jestem, ale go nie rozumiem. Nie przeszkadzało mi to jakoś wybitnie, ale przyznam, że czasem drażniło.
Ostatnia rzecz, o której muszę wspomnieć to realia, w których osadzona jest akcja. Rok 1992, już niby III RP, ale na każdym kroku człowiek wciąż się potykał o pozostałości PRLu. Pan Sowa w naprawdę fascynujący sposób pokazał w swojej powieści to zderzenie dwóch mentalności - a zafascynować mnie czasami słusznie minionymi to naprawdę coś. Być może była w tym jakaś zasługa doskonałego warsztatu pisarskiego autora, ale nie zmienia to faktu, że po raz pierwszy w życiu z zainteresowaniem czytałam o rzeczach, które do tej pory potrafiły zanudzić mnie na śmierć.
Mogłabym tak pisać w nieskończoność, ale wtedy to ja zanudziłabym Was, dlatego pora na podsumowanie. To naprawdę świetny kryminał, co cieszy tym bardziej, że wyszedł spod pióra rodzimego pisarza. Mamy tu porządnie wykreowanych bohaterów i dobrze poprowadzoną intrygę, dzięki której możemy liznąć nieco historii. O ile mi wiadomo, ta powieść to pierwsza część serii, więc będzie jeszcze okazja spotkać się z Emilem Stomporem, którego tak polubiłam - i ja niecierpliwie na to spotkanie czekam. Dlatego z czystym sumieniem mogę polecić Wam "Gwiazdy Oriona" i zapewnić, że lektura Was nie zawiedzie, co niniejszym czynię.
Moja ocena: 8/10
Muszę się przyznać, że choć urodziłam się w roku, w którym PRL przeszedł do historii, i zmiany ustrojowe w Polsce dokonywały się na moich (bardzo młodych wówczas) oczach, kompletnie nie interesuje mnie ten okres. Powiem więcej - szalenie mnie on nudzi i męczy, więc zwykle unikam go zarówno w książkach, jak i filmach. Tym razem jednak fabuła - oraz fakt, że oparta jest na prawdziwych wydarzeniach, o których szczerze mówiąc nie miałam zielonego pojęcia - była tak kusząca, że postanowiłam zaryzykować. Rozpoczynałam czytanie z ogromnymi obawami i wątpliwościami czy aby na pewno był to dobry pomysł... Był. To był tak dobry pomysł, że wyleczył mnie z niechęci do PRLu, a nie sądziłam, że cokolwiek jest w stanie tego dokonać.
Od czego zacząć? To będzie długa recenzja, o tylu rzeczach chcę napisać... Może zacznę od bohaterów. Już dawno nie spotkałam postaci tak... prawdziwych. Jakby zaraz miały wyskoczyć z kart powieści, otrzepać się i wtopić w tłum na ulicy. Przyłapałam się kilka razy na tym, że myślę o nich nie jak o bohaterach fikcyjnych, ale jak o ludziach z krwi i kości, którzy istnieją naprawdę. Nie umiem powiedzieć dlaczego tak się stało - czy przez wtrącaną tu i ówdzie gwarę, czy dzięki przemianom, jakie przechodzą wraz z rozwojem akcji, czy też może dlatego, że każdy z nich ma typowo ludzką mieszankę cech szlachetnych i niegodziwych. Ale najbardziej z tego wszystkiego podobał mi się Emil i ewolucja jego charakteru - jednak nie powiem nic więcej, żeby nie psuć zabawy.
Sprawiedliwość zawsze tylko bywa, a jeśli jest, zawsze tylko jakaś.
Akcja w "Gwiazdach Oriona" rozkręca się powoli. Choć opowieść wciąga już od pierwszych stron, to jednak przez pierwszą połowę książki nie dzieje się wiele. Skupiamy się bardziej na poznaniu bohaterów, realiów czy historii naszego mordercy niż na wydarzeniach. Rozumiem ten zabieg i zgadzam się, że takie wprowadzenie jest potrzebne - ale to było wyjątkowo długie i kilka razy odruchowo przerzuciłam kilka stron do przodu próbując podglądnąć kiedy wreszcie zacznie się śledztwo i poznamy pierwszą poszlakę. Druga połowa za to porywa bez reszty, a zakończenie... Spektakularne. Ciężko to opisać bez przypadkowych spojlerów, więc powiem tylko tyle, że ujawnione powiązania były... cóż, palce lizać.
A jednak coś troszeczkę popsuło mi zabawę - tytuł książki. Dzięki mojemu zamiłowaniu do astronomii i mając podpowiedź w formie tytułu, rozwiązywałam drobne tajemnice jak kropki na ciele ofiar czy ich ułożenie niemal od ręki, a już w połowie książki krzyczałam na Emila, że jest ślepy - bo ja doskonale wiedziałam w co układają się wskazówki. Na szczęście nie miało to wiele wspólnego z tożsamością mordercy, więc nie zepsuło mi zakończenia.
Były plusy, był minus, teraz pora na dwie rzeczy, z którymi nie wiem co mam zrobić. Po pierwsze opis okrucieństwa wobec zwierząt. Ja mogę czytać o najbardziej makabrycznych zbrodniach na ludziach, ale jak czytam, że ktoś zabił kota kamieniem to robi mi się niedobrze, ciśnienie mi skacze i mam ochotę rzucić książką o ścianę i wystawić jej 1/10. Wiem jednak, że to głupie, bo moja skrajnie niska wrażliwość na krzywdę zwierząt nie ma prawa mieć wpływu na ocenę powieści. Druga rzecz to sposób narracji. Widziałam już różnych narratorów i widziałam też jak sposób narracji zmienia się wraz ze zmianą perspektywy prowadzenia opowieści lub głównego bohatera. Ale jeszcze nigdy nie widziałam, żeby narrator uprawiał taką wolną amerykankę. Narracja krąży od trzecioosobowej do pierwszoosobowej oraz od czasu przeszłego do czasu teraźniejszego. I żadnej prawidłowości w tych zmianach nie widzę. Powiem wprost, że nie jestem fanką tego zabiegu. Nie wiem, może głupia jestem, ale go nie rozumiem. Nie przeszkadzało mi to jakoś wybitnie, ale przyznam, że czasem drażniło.
(...) ale to tylko marzenia. One nie są po to, by je spełniać, ale żeby je mieć. I uciekać od nich. Jeśli je zaczniesz spełniać, przestaną być atrakcyjne.
Ostatnia rzecz, o której muszę wspomnieć to realia, w których osadzona jest akcja. Rok 1992, już niby III RP, ale na każdym kroku człowiek wciąż się potykał o pozostałości PRLu. Pan Sowa w naprawdę fascynujący sposób pokazał w swojej powieści to zderzenie dwóch mentalności - a zafascynować mnie czasami słusznie minionymi to naprawdę coś. Być może była w tym jakaś zasługa doskonałego warsztatu pisarskiego autora, ale nie zmienia to faktu, że po raz pierwszy w życiu z zainteresowaniem czytałam o rzeczach, które do tej pory potrafiły zanudzić mnie na śmierć.
Mogłabym tak pisać w nieskończoność, ale wtedy to ja zanudziłabym Was, dlatego pora na podsumowanie. To naprawdę świetny kryminał, co cieszy tym bardziej, że wyszedł spod pióra rodzimego pisarza. Mamy tu porządnie wykreowanych bohaterów i dobrze poprowadzoną intrygę, dzięki której możemy liznąć nieco historii. O ile mi wiadomo, ta powieść to pierwsza część serii, więc będzie jeszcze okazja spotkać się z Emilem Stomporem, którego tak polubiłam - i ja niecierpliwie na to spotkanie czekam. Dlatego z czystym sumieniem mogę polecić Wam "Gwiazdy Oriona" i zapewnić, że lektura Was nie zawiedzie, co niniejszym czynię.
Moja ocena: 8/10
Za możliwość przeczytania powieści dziękuję autorowi oraz wydawnictwu Lira.
Książka dostępna również na portalu Czytam Pierwszy oraz Empik.com.
Książka dostępna również na portalu Czytam Pierwszy oraz Empik.com.
Kochana pierwsze 2 zdania, a ja już długopis w dłoń i zapisuję tytuł. Zdecydowanie to coś dla mnie. Lubię takie mocniejsze kryminały, a ten na taki właśnie wygląda. Świetna recenzja, jak zawsze 😘
OdpowiedzUsuńDziękuję i miłej lektury, jeśli na tę książkę gdzieś trafisz! :)
UsuńCiekawie opowiedziałaś o tej książce. z chęcią zajrzę :)
OdpowiedzUsuńNie wydaje mi się, żeby to trafiło w Twój gust, ale spróbować nie zaszkodzi :)
UsuńMiałam ta książkę na oku, ale przekonała mnie do końca.
OdpowiedzUsuńMnie się wydaje, że to akurat Twoje klimaty, ale nic na siłę :)
UsuńInteresująca książka. Na pewno będę ją miała na oku. Cytat jak najbardziej trafny.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Książka pełna jest bardzo trafnych cytatów, polecam :)
UsuńBardzo magiczna książka :)
OdpowiedzUsuńAkurat tym słowem bym jej nie określiła :D
Usuńjak znajdę chwilę to na pewno czytnę;)
OdpowiedzUsuńTylko z tym znajdowaniem chwili człowiek zawsze ma problem :D
UsuńWydaje się ciekawa :)
OdpowiedzUsuńBo taka jest ;)
UsuńNie byłam przekonana do tej książki, ale widzę, że jednak warto dać jej szansę. :)
OdpowiedzUsuńWarto. Skoro mnie się spodobała, choć nie lubię takich klimatów to spodoba się chyba każdemu :D
UsuńJa odpuszczam, jakoś nie czuję się zainteresowana.
OdpowiedzUsuńNic na siłę :)
UsuńMyślę, że mogłabym się skusić. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Nie oceniam po okładkach
W takim razie jak najbardziej zachęcam :)
UsuńSłyszałam już o niej pozytywne słowa, tak więc Twoja opinia tylko potwierdza, że trzeba będzie ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuńJeśli ciągnie Cię do kryminałów to koniecznie :)
UsuńW wolnej chwili na pewno przeczytam :)
OdpowiedzUsuńW takim razie czekam na Twoją opinię :)
Usuń