Uwaga: recenzja kolejnego tomu serii zdradza zakończenie poprzedniego!
Herosi przygotowują się do starcia z armią Kronosa. Czasu jest mało, zaczynają wybuchać pierwsze potyczki, a przywódca tytanów z każdym dniem rośnie w siłę. Rzuca on do walki jeden ze swych atutów - tytana Tyfona, który dawno temu omal nie obalił władców Olimpu. Bogowie natychmiast ruszają mu na spotkanie na drugi koniec Ameryki i wdają się w wielką bitwę, która pochłania całą ich uwagę. Tymczasem Percy i jego przyjaciele mają okropne przeczucie, że Tyfon jest tylko dywersją. Gdy domysły te się potwierdzają, młodzi herosi spieszą na Manhattan by bronić przed Kronosem wejścia do Olimpu. Naprzeciwko siebie mają o wiele liczniejszą i straszniejszą armię, a we własnych szeregach szpiega. Ale nie cofają się, bo gdy Olimp upadnie, upadnie cała zachodnia cywilizacja...
II: Morze Potworów
III: Klątwa Tytana
V: Ostatni Olimpijczyk
Rozpoczęłam moją przygodę z Percy Jacksonem niemal dokładnie rok temu i nareszcie dotarłam do wielkiego finału. Długa to była podróż, pełna przygód, emocji, ale i przestojów oraz zaniku zainteresowania. Jednak oto jestem, z ostatnim tomem serii w ręce. Znam już całą historię i... kurcze, smutno mi. Smutno mi, że to już koniec. Mozolnie szło mi wchodzenie w tę opowieść, ale w końcu mi się udało - i właśnie wtedy wszystko się skończyło. Pociesza mnie tylko fakt, że zakończyliśmy naszą przygodę w najlepszy możliwy sposób - epicko.
Ta część jest zdecydowanie inna niż pozostałe. Mamy tu o wiele szybszą akcję, chociaż mogłoby się wydawać, że tak właściwie niewiele się dzieje bo siedzimy tylko na Manhattanie i bijemy się z kolejnymi maszkarami. W moim odczuciu dzięki temu było tutaj mniej chaosu, który wytykałam poprzednim tomom z uwagi na fabułę skaczącą z miejsca w miejsce tak szybko, że nie szło za nią nadążyć. Akcja "Ostatniego Olimpijczyka" rozgrywa się w 90% na Manhattanie właśnie, a kolejne wydarzenia są etapami jednej opowieści, logicznie ze sobą powiązanymi, częścią jednego wątku. Tak, tutaj mamy tylko jeden wątek, gdyż wszystkie inne, które Pan Riordan rozpoczął w poprzednich częściach, tutaj właśnie się ze sobą splatają w jedną, wielką epicką bitwę o wszystko.
Muszę powiedzieć, że jestem pod wrażeniem, jak zgrabnie wszystko nam się połączyło. Niektóre wątki ciągnęły się niemal od samego początku tej serii, inne pojawiały się "po drodze", ale wszystkie one znalazły swój finał. Nic nie zostało pominięte, niewyjaśnione. Biorąc pod uwagę, że jest to książka właściwie dla dzieci, nie spodziewałam się, że tak ładnie nam się tutaj wszystko zazębi. Nie spodziewałam się również, że tak dużo będzie tu zaskoczeń. Oczywiście większość przewidziałam już dawno, inne trochę później, ale z perspektywy dziecka to wszystko zapewne wygląda inaczej. A nawet ja, stare babsko, byłam pod wrażeniem pomysłów autora. Kolejny punkt dla Pana, Panie Riordan.
Nie będę się rozpisywać na temat bohaterów, bo pisałam już o tym przy okazji recenzji każdego poprzedniego tomu. Powiem tylko, że kilkoro z nich popisało się zachowaniem, które kompletnie mnie zaskoczyło. Nie chodzi o to, że było nielogiczne i nie pasowało do nich - wręcz przeciwnie, wzbogaciło postać pokazując, że świat nie jest czarno-biały. Zabrakło mi tylko trochę naszych dawnych ulubieńców, chociażby Grovera czy Tysona, którzy ledwie się pojawiają w tej części zastąpieni przez kilku innych bohaterów. Nowe postacie zawsze są fajne, ale jednak do starych już się przywiązałam.
Elementem, który utkwił mi w pamięci najmocniej, było dość wierne odtworzenie sceny z "Iliady" Homera. Nie będę jej dokładnie opisywać, żeby przypadkiem nie wymknął mi się jakiś spojler, ale chodzi o scenę z Patroklesem. Kto czytał ten wie, Patrokles miał tak właściwie tylko jedną scenę wartą zapamiętania. Biedaczyna. Trochę mi to popsuło zabawę, przyznaję, bo analogia była tak oczywista, że po trzech zdaniach już wiedziałam co się święci i jak to wszystko się zakończy, ale mimo to wielki szacunek za sam pomysł. To było tak miłe i niespodziewane - znaleźć fragment tak wielkiego dzieła w powieści kształtującej nowe pokolenie czytelników - że aż mi się mordka cieszyła do końca lektury.
Nie ma powodu bardziej się rozpisywać. Napisałam już o tej serii tyle, że wyczerpałam temat co najmniej trzykrotnie. Ostatni tom w moim odczuciu jest najlepszy. Najciekawsza historia, najlepsze zwroty akcji, epicka bitwa o wszystko, wyjaśnienie tajemnic zbieranych przez czytelnika od pięciu tomów. Jednym słowem najlepszy finał serii, jaki można sobie wymarzyć. Żałuję, że moja przygoda z Percym i jego przyjaciółmi dobiegła końca, ale pociesza mnie myśl o kolejnych seriach pióra Pana Riordana. Rok temu zaczynałam czytać pierwszy tom z potężną dawką sceptycyzmu, dziś nie ma po nim śladu. I nie obchodzi mnie, że mam 20 lat dużo na tego typu powieści. Chcę więcej i serdecznie polecam każdemu, niezależnie od wieku!
Moja ocena: 9/10
Ta część jest zdecydowanie inna niż pozostałe. Mamy tu o wiele szybszą akcję, chociaż mogłoby się wydawać, że tak właściwie niewiele się dzieje bo siedzimy tylko na Manhattanie i bijemy się z kolejnymi maszkarami. W moim odczuciu dzięki temu było tutaj mniej chaosu, który wytykałam poprzednim tomom z uwagi na fabułę skaczącą z miejsca w miejsce tak szybko, że nie szło za nią nadążyć. Akcja "Ostatniego Olimpijczyka" rozgrywa się w 90% na Manhattanie właśnie, a kolejne wydarzenia są etapami jednej opowieści, logicznie ze sobą powiązanymi, częścią jednego wątku. Tak, tutaj mamy tylko jeden wątek, gdyż wszystkie inne, które Pan Riordan rozpoczął w poprzednich częściach, tutaj właśnie się ze sobą splatają w jedną, wielką epicką bitwę o wszystko.
Nad klawiaturą pochylał się telchin, ale był tak pochłonięty swoją pracą, że nas nie zauważył. (...) Powarkiwał i mruczał, stukając w klawiaturę. Może pisał wiadomość do kumpla w serwisie brzydale.com.
Muszę powiedzieć, że jestem pod wrażeniem, jak zgrabnie wszystko nam się połączyło. Niektóre wątki ciągnęły się niemal od samego początku tej serii, inne pojawiały się "po drodze", ale wszystkie one znalazły swój finał. Nic nie zostało pominięte, niewyjaśnione. Biorąc pod uwagę, że jest to książka właściwie dla dzieci, nie spodziewałam się, że tak ładnie nam się tutaj wszystko zazębi. Nie spodziewałam się również, że tak dużo będzie tu zaskoczeń. Oczywiście większość przewidziałam już dawno, inne trochę później, ale z perspektywy dziecka to wszystko zapewne wygląda inaczej. A nawet ja, stare babsko, byłam pod wrażeniem pomysłów autora. Kolejny punkt dla Pana, Panie Riordan.
Nie będę się rozpisywać na temat bohaterów, bo pisałam już o tym przy okazji recenzji każdego poprzedniego tomu. Powiem tylko, że kilkoro z nich popisało się zachowaniem, które kompletnie mnie zaskoczyło. Nie chodzi o to, że było nielogiczne i nie pasowało do nich - wręcz przeciwnie, wzbogaciło postać pokazując, że świat nie jest czarno-biały. Zabrakło mi tylko trochę naszych dawnych ulubieńców, chociażby Grovera czy Tysona, którzy ledwie się pojawiają w tej części zastąpieni przez kilku innych bohaterów. Nowe postacie zawsze są fajne, ale jednak do starych już się przywiązałam.
Minąłem kolejnego telchina, który był tak zaskoczony, że upuścił pudełko na kanapki formy McDemon's.
Elementem, który utkwił mi w pamięci najmocniej, było dość wierne odtworzenie sceny z "Iliady" Homera. Nie będę jej dokładnie opisywać, żeby przypadkiem nie wymknął mi się jakiś spojler, ale chodzi o scenę z Patroklesem. Kto czytał ten wie, Patrokles miał tak właściwie tylko jedną scenę wartą zapamiętania. Biedaczyna. Trochę mi to popsuło zabawę, przyznaję, bo analogia była tak oczywista, że po trzech zdaniach już wiedziałam co się święci i jak to wszystko się zakończy, ale mimo to wielki szacunek za sam pomysł. To było tak miłe i niespodziewane - znaleźć fragment tak wielkiego dzieła w powieści kształtującej nowe pokolenie czytelników - że aż mi się mordka cieszyła do końca lektury.
Nie ma powodu bardziej się rozpisywać. Napisałam już o tej serii tyle, że wyczerpałam temat co najmniej trzykrotnie. Ostatni tom w moim odczuciu jest najlepszy. Najciekawsza historia, najlepsze zwroty akcji, epicka bitwa o wszystko, wyjaśnienie tajemnic zbieranych przez czytelnika od pięciu tomów. Jednym słowem najlepszy finał serii, jaki można sobie wymarzyć. Żałuję, że moja przygoda z Percym i jego przyjaciółmi dobiegła końca, ale pociesza mnie myśl o kolejnych seriach pióra Pana Riordana. Rok temu zaczynałam czytać pierwszy tom z potężną dawką sceptycyzmu, dziś nie ma po nim śladu. I nie obchodzi mnie, że mam 20 lat dużo na tego typu powieści. Chcę więcej i serdecznie polecam każdemu, niezależnie od wieku!
Moja ocena: 9/10
Bardzo lubię tę serię i mam do niej ogromny sentyment :) Jak zwykle kochana świetna recenzja 😘💖
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńJak wiesz kocham mitologię ale ta seria mnie i tak męczyła i nudziła. NIe jest ona dla mnie ale doceniam i wiem, że może się spodobać. Cieszę się, że Ciebie zauroczyła :)
OdpowiedzUsuńPS Dziękuję za komenatrz pod ostatnim pictorebookmiem. artbookiem... nie wiem co mam napisać -nie spodziewałam się takich słow, takich emocji... nie spodziewalam <3
Sama się nie spodziewałam. Ach te hormony (bo na coś trzeba zwalić winę za swoje rozchwianie emocjonalne ;)...)
UsuńDlaczego zaraz hormony... po prostu urok książki :)
UsuńW kwestii mitologii coś u mnie szykuje się na blogu :D
Herosi I walki? Sama nie wiem.
OdpowiedzUsuńHej, Ty lubisz fantastykę przecież ;)
UsuńNie lubię mitologii także, tym razem odpuszczę. 😊
OdpowiedzUsuńRozumiem, nie namawiam i miłego dnia życzę :)
UsuńCzas spotkać się z twórczością Riordana :)
OdpowiedzUsuńNajwyższy, to już niemal klasyka ;)
UsuńLubię przygody Perciego ^^ są to ciekawe i przyjemne do czytania ksiażki :)
OdpowiedzUsuńDokładnie - może nie jakieś super ambitne, ale doskonałe by oderwać się na chwile od rzeczywistości :)
UsuńCzytałam pierwszy tom przygód Perciego i nie przypadł mi do gustu. Zbyt dziecinny jak na moje stare lata :)
OdpowiedzUsuńSpróbuj za parę lat, ponoć na starość się dziecinnieje - spójrz na mnie ;)
UsuńKompletnie nie mój klimat powieści, ale cieszę się,że Ty odnlazłaś w tej pozycji tak dużo dla samej siebie
OdpowiedzUsuńMój klimat to też nie do końca, ale już dawno nauczyłam się nie zamykać na żaden gatunek :)
Usuńnie wiem czy to mój klimat;)
OdpowiedzUsuńTak szczerze to nie wydaje mi się :)
UsuńW takim razie polecam nadrobić :)
OdpowiedzUsuńMój klimat, nadrobię :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że zachęciłam :)
UsuńSporo już słyszałam o książkach autora i mam tę serię w planach. Jestem jej bardzo ciekawa, chciałabym niedługo się za nią zabrać. :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że przypadnie Ci do gustu i wkrótce przeczytam u Ciebie recenzję pierwszego tomu :)
UsuńPrzeczytałam całą serię z ogromną przyjemnością i już kolejna czeka tylko na mój czas na regale :P
OdpowiedzUsuń