Nikita należy do Zakonu - organizacji bezwzględnych zabójców oferujących swoje usługi tym, których na nie stać. Z członkami Zakonu się nie zadziera, wszyscy o tym wiedzą. A jednak z Dzielnicy Cudów - obszaru który magia zatrzymała w latach 30-tych XX wieku - znika droga Nikicie piosenkarka. Zabójczyni rusza jej tropem, a nie ma wiele czasu - mieszkańcy Dzielnicy Cudów nie mogą żyć poza nią. Ma najwyżej dwa dni by znaleźć przyjaciółkę, a na głowie upierdliwego nowego partnera przydzielonego jej przez zwierzchników - Robina. Prowadzenie śledztwa w towarzystwie nieznajomego, któremu nie może ufać, nie jest proste, a ciągłe zamachy na życie Nikity utrudniają je jeszcze bardziej. Ktoś ewidentnie prosi się o kłopoty...
Nie macie pojęcia jak bardzo nie mogłam doczekać się lektury tej książki. Z Panią Jadowską po raz pierwszy spotkałam się gdy całkiem w ciemno sięgnęłam po zbiór świątecznych opowiadań ze świata Thornu i absolutnie się w nim zakochałam. Potem spotkałyśmy się po raz drugi przy okazji antologii "Harda Horda", gdzie na krótko wróciłam do Thornu i przeczytałam chyba najdoskonalsze opowiadanie w historii. Dlatego aż przebierałam nogami czekając w kolejce chętnych do wypożyczenia z biblioteki "Dziewczyny z Dzielnicy Cudów". A potem przez dwa miesiące zwlekałam z napisaniem tej recenzji zasmucona, że nie podobało mi się tak bardzo, jak miałam nadzieję.
Na początek sprostowanie - to dobra książka. Bardzo dobra. Po prostu po raz kolejny dopadło mnie przekleństwo zbyt wysokich oczekiwań. I nawet wiem dlaczego. Otóż Nikita jest moją najmniej lubianą bohaterką w świecie Pani Jadowskiej. Nie, źle to ujęłam. Lubię ją. Po prostu innych lubię bardziej. Nastawiałam się na to, co dostałam poprzednio - na ciepłą, dowcipną opowieść pełną magii. Ale to nie ten bohater. Dostałam więc film sensacyjny, i to taki z Brucem Willisem. Ups. I to jest właśnie źródło wszystkich moich problemów z tą książką. Zawiedzione nadzieje. Pomyślałby kto, że po tylu rozczarowaniach powinnam się już czegoś nauczyć i nie ogłaszać książek arcydziełami przed ich lekturą, prawda? Cóż, najwyraźniej jestem wyjątkowo tępa.
Uśmiechnął się tak szczerze i radośnie, że po prostu mu przywaliłam. Odruch bezwarunkowy, nic na to nie poradzę.
Od czego zacząć? Może od bohaterów. Postacie stworzone przez Panią Jadowską mają to do siebie, że nie da się ich nie lubić, więc oczywiście darzę sympatią naszą małą Nikitę, ale przyznam szczerze, że jest to typ bohatera, z którym nie do końca jest mi po drodze. O wiele bardziej polubiłam Robina i jestem autentycznie ciekawa jego dalszej historii. Świat stworzony przez autorkę charakteryzuje się niezwykle barwnymi postaciami i w tej historii widać to bardzo dobrze. Tu nie ma nijakich bohaterów, każdy z nich ma wyraźną osobowość, a wszyscy są porządnie dopracowani tak w zakresie charakterystycznych zachowań, jak i ciekawych historii. Bohaterowie to zdecydowanie jeden z mocniejszych punktów tej książki.
Trochę słabszym punktem jest akcja. Nie, żeby było nudno, ale... No cóż, czasem miałam wrażenie, że niektóre sceny trochę się dłużą. Chodzi o sceny, gdzie niewiele się dzieje, na przykład gdy Nikita sprawdza zabezpieczenia domu przed magiczną Czkawką. No obeszła dom i gitara gra, po co się nad tym rozwodzić przez 5 stron? Albo gdy wspominała swoją przeszłość. Ja wiem, że taki był zamysł autorki, żeby pokazać jak jej historia wpływa na to, kim jest teraz, ale niekiedy wewnętrzne monologi Nikity były zbyt smętne i zbyt długie. Albo gdy szła przez Dzielnicę Cudów i o niej myślała. Przez kilka stron. Takich miejsc nie było dużo, ale zdarzało mi się przewracać ze zniecierpliwieniem kilka kartek, żeby sprawdzić kiedy coś zacznie się dziać, więc nie mogę tego pominąć w recenzji.
Za to kiedy zaczynała się akcja to Bruce Willis wymięka. Było szybko, widowiskowo, czasem brutalnie. No Hollywood się kłania. Bardzo ładnie autorka również zbudowała napięcie i poprowadziła intrygę. Część wątków nam się ładnie i logicznie wyjaśniła, ale mamy też kilka, które łączą nam ten tom z następnym, jak sądzę - jak chociażby historia Romana. Dzięki temu naprawdę ma się ochotę sięgnąć po kolejną część.
Słabe istoty pozorują się na silniejsze. Tylko te silne mogą sobie pozwolić na udawanie słabości.
Słówko o samym świecie. Jest ewidentnie wzorowany na świecie rzeczywistym, który ma nawet swoje 5 minut na scenie, ale naszpikowany jest elementami, które stworzyć mogła tylko nieprzeciętna wyobraźnia. Dzielnica, która utknęła w latach 30-tych i nie można w niej używać żadnych zaawansowanych technicznie urządzeń? Magiczna Czkawka, która zmienia nieostrożnych w potwory? Takich smaczków tu jest dużo i odkrywanie ich było prawdziwą przyjemnością.
Cóż więcej mogę rzec? To była fajna historia, miejscami zabawna, miejscami wciągająca, ale zabrakło mi fajerwerków. Nie czułam się całkowicie pochłonięta przez tę opowieść. Przyznaję, że dziś, po dwóch miesiącach od lektury, sporej części rzeczy już nie pamiętam. Ale mimo to podkreślam, że dobrze się bawiłam czytając "Dziewczynę z Dzielnicy Cudów" i z pewnością sięgnę wkrótce po drugi tom. Jeśli macie ochotę na lekką lekturę na wieczór albo czujecie sentyment do fantastyki/urban fantasy to szczerze polecam Wam tę pozycję.
Moja ocena: 7/10
Sama w tym roku zaczęłam czytać tą serie i muszę przyznać że była fajna, może nie jakaś genialna ale czytało się super :)
OdpowiedzUsuńDokładnie. Szału nie ma, ale gładko wchodzi i dobrze bawi :)
UsuńFantasty to niestety nie do końca moja bajka. Jednak nie mówię nie. Może kiedyś zmienię zdanie. ;)
OdpowiedzUsuńGdybyś chciała zmieniać zdanie, to ta książka jest niezłym kandydatem na zapoznanie z fantastyką :)
UsuńNie czytałam jeszcze nic tej autorki, więc chętnie przeczytam jak tylko będę miała okazję! Ta książka ma świetny tytuł! Gdybym usłyszała tylko tytuł, bez fabuły, to pewnie bardzo bym ją pragnęła mieć.
OdpowiedzUsuńReszta serii też ma genialne tytuły i bardzo ciekawe okładki. To się udało, przyznaję :)
UsuńPewnie w wolnym czasie się skuszę. Lubię tego typu powieści.
OdpowiedzUsuńNo to miłej lektury :)
UsuńFajny pomysł z tą organizacją zabójców. No i dzielnica "zawieszona" w czasie - mega. Choć przyznam szczerze, że z fantasy mi nie po drodze; kiedyś czytałam książki o wampirach, jeśli można w ogóle zaliczyć je do tego gatunku :D. Natomiast kojarzę nazwisko autorki.
OdpowiedzUsuńJak czytałaś o wampirach to masz już jakiś staż w fantastyce :) A żeby Cię zachęcić powiem, że tu też się wampiry spotyka ;)
UsuńNo właśnie akcja.... to ona jest najważniejsza, świetnie kiedy utrzymuje poziom ;)
OdpowiedzUsuńTak. Są książki do myślenia i są książki do rozrywki. Ta jest do rozrywki i swoją rolę wypełnia bardzo dobrze :)
UsuńCieszę się ;)
UsuńTym razem, to zupełnie nie mój gatunek chodź świetna recenzja. 😊
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńChętnie zapoznam się z tą lekturą. Lubię klimat fantastyki. Pozdrawiam!^^
OdpowiedzUsuńTeż lubię fantastykę, ale czasem wydaje mi się, że jesteśmy ginącą mniejszością :D
UsuńLubię takie klimaty, na pewno bym się wczytała :)
OdpowiedzUsuńW takim razie polecam :)
UsuńCałkiem miło wspominam tą historię :)
OdpowiedzUsuńJa też, jak widać :) Ale mimo wszystko liczę, że kolejne tomy będą lepsze.
UsuńCzytałam tę książkę, ale przyznam, że nie jestem miłośniczką takiego rodzaju literatury.
OdpowiedzUsuńNiestety fantastyka nie jest literaturą dla każdego :)
UsuńSłuchałam tę książkę w formie audiobooka. Nie zrobiła na mnie wystarczająco dobrego wrażenia, abym miała ochotę na następną część. Przynajmniej nie w najbliższym czasie. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Czasami niestety tak jest, że nie mamy ochoty kończyć rozpoczętej serii. Szkoda tak zostawiać w połowie historię, ale czytanie na siłę to kiepski pomysł :)
UsuńJadowska to całkiem zdolna babka
OdpowiedzUsuńA i owszem. Ale chyba jednak niewłaściwą serię wybrałam na początek...
Usuń