niedziela, 1 września 2019

"Kłamca 2,5: Machinomachia" - Jakub Ćwiek

Uwaga: recenzja kolejnego tomu serii zdradza zakończenie poprzedniego!

Loki wreszcie doczekał się nagrody. Po latach wykonywania drobnych zleceń pod ścisłym nadzorem skrzydlatych, dostał wolną rękę. Wraz z Erosem, Dionizosem i Jenny tropi pozostających w ukryciu bogów z dawnych systemów wierzeń, okazuje się to jednak nieco trudniejsze niż można przypuszczać. Zwłaszcza gdy z dawna zapomniany bóg niespodziewanie wykazuje się znajomością nowoczesnej techniki dorównującą największym umysłom świata. Ale czy na pewno niespodziewanie? Nie zapominajcie, że Lokiego nazywają Kłamcą...


Kłamca:
2,5: Machinomachia
2,8: Papież Sztuk
3: Ochłap Sztandaru

Rozkręca nam się Pan Ćwiek z tym Kłamcą! Trochę się nie spodziewałam, bo chociaż okładki tej serii strasznie mi się podobają, to akurat ta część podoba mi się najmniej, więc jakoś tak podświadomie przekładałam to na jej przewidywaną zawartość. Na szczęście prawdą jest, że nie należy oceniać książki po okładce, bo w tym tomie już niemal dotknęliśmy tego, o co od początku chodziło. Czyli Lokiego, który... no... cóż, wymiata. Po prostu wymiata.

Wedle mojej świeżo nabytej wiedzy, której zdobycie ryzykowałam możliwością ujrzenia spojlerów, jest to ostatni tom opowiadań o Kłamcy, kolejne dwa to już pełnoprawne powieści. I to budzi we mnie ogromny entuzjazm. Ale najpierw tom 2,5, bo mam wrażenie, że tutaj powoli wykluwa nam się pierwsza powieść. Jedno z opowiadań jest tak długie, że mogłoby być dalekim przodkiem kolejnego tomu. Brakującym ogniwem w procesie ewolucji form literackich. Mowa o tytułowej "Machinomachii". To właśnie tutaj, w tym opowiadaniu, dostałam nareszcie coś, na co tak czekałam. Dostałam Lokiego, który zasłużył na tytuł boga oszustwa.

Przedmiotem licytowanym była akurat stara, chińska pałka skatalogowana jako Rui Jingu Bang, legendarny oręż Króla Małp.
- Na to się powinni rzucić, to cudo potrafi zmieniać twój rozmiar - szepnął Kłamca.
A ponieważ są w związkach rodzaje żartów, które wypowiadają się same, Jenny niemal odruchowo szepnęła:
- O, a właśnie zastanawiałam się, co ci kupić na urodziny.

Tak strasznie żałuję, że nie mogę Wam wszystkiego wypaplać! Ale nie mogę. Mówimy nie spojlerom. Jednak korci mnie strasznie. Bo Loki nareszcie zaczął kombinować, oszukiwać, mydlić oczy, działać egoistycznie i bezwzględnie. Nareszcie wiemy o co mu chodzi. I to wszystko składa się na taki obraz Kłamcy, jaki od początku chciałam oglądać. Tak, to o to chodziło. Na razie są to przebłyski, ale liczę, że w dwóch kolejnych powieściach nasz nordycki bóg "rozwinie skrzydła" do końca. Ładnie też rozwijają nam się pozostałe postacie, jak chociażby Eros, który nabawił się uroczej bezczelności i dużo bardziej mi się z nią podoba.

Krótko powtórzę to, co pisałam przy okazji recenzji poprzednich tomów - akcja jest żwawa a warsztat porządny. Mam wrażenie, że w tym tomie jest nieco więcej humoru, ale jest to humor w pewien sposób dojrzalszy. W pierwszym tomie był ostry, jakby surowy, teraz nam się nieco wygładził i zyskał na wykwintności. Bardzo pożądana zmiana. No i niczym nieskrępowana wyobraźnia autora, tutaj szczególnie widoczna. Mechaniczni ninja? Zakochany w śmiertelniczce skrzydlaty dezerter mający problemem z kontrolowaniem złości? Klub Anonimowych Bóstw? Same wybitne smaczki w tej "Machinomachii".

Jej wyrażona jednym palcem odpowiedź sugerowała, że powinien zrobić sam ze sobą to, czego na pewno nie zrobi w najbliższym czasie z nią.

Ostatnia rzecz, która wprawiła mnie w kompletne zdumienie - ostatnie około 60 stron tej książki to... towarzyska gra karciana! Serio! Krótka instrukcja, a dalej karty postaci (ze świata Kłamcy oczywiście) do wycięcia. Nie wiem czy chcę wycinać z książki cokolwiek - już wystarczająco niezręcznie się czuję podkreślając ołówkiem fragmenty do późniejszej recenzji, ale sam pomysł jest genialny. No i gra wygląda na całkiem fajną. Na wszelki wypadek, gdybym zdecydowała się jednak podziałać nożyczkami, zmusiłam narzeczonego, żeby też się z "Kłamcą" zapoznał. Mówi, że fajne.

I na tym zakończę, bo praktycznie wszystko inne już powiedziałam w recenzjach poprzednich tomów, do których linki zostawiam nieco wyżej. To świetny zbiór opowiadań, które sensownie łączą się ze sobą. Szybka akcja i wykwintny humor gwarantują dobrą zabawę, zaś główny bohater bardzo ładnie nam się rozwija od początku cyklu i zyskuje nowych, wyraźniejszych barw. Kilka wątków nam się wyjaśnia, pojawia się kilka nowych tajemnic. Widać, że jest to część cyklu mocno osadzona w kontekście pozostałych tomów, a to zawsze jest w cenie. Jednym słowem: polecam!

Moja ocena: 8/10

Za możliwość przeczytania książki dziękuje portalowi Czytam Pierwszy.

24 komentarze:

  1. Twórczość tego autora jeszcze przede mną.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jestem pewna czy Pan Ćwiek wpisze się w Twój gust, ale spróbować zawsze można :)

      Usuń
  2. W takim razie zachęcam, żeby dać mu szansę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wiedzialam, że już tyle tomów jest

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow czytasz tyle serii... muszę się za coś zabrać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, tyle serii... W tej chwili mam zaczęte 32 :D Stąd tyle recenzji, próbuję jakąś serię skończyć, bo nie ogarniam ;)

      Usuń
  5. Fajnie, że ten tom też jest ciekawy. Całą tę serię mam w planach. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To już teraz Cię do tego zachęcam. Ale prawdziwego wybuchu entuzjazmu spodziewam się po kolejnym tomie, który już nie będzie zbiorem opowiadań, tylko powieścią :)

      Usuń
  6. A mi właśnie nie podobają się okładki i trochę mnie odstraszają, chociaż wszystko brzmi zachęcająco.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gusta są różne :) Ale dobrze wiesz co mówią - nie oceniaj książki po okładce :)

      Usuń
  7. chętnie bym się zapoznała z ową serią;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak jak ja Ciebie zainteresowałam Serią Niefortunnych Zdarzeń, tak ty mnie kusisz tą serią! Na razie próbuję przeczytać wszystkie te książki, które gdzieś mi zalegają na półkach, ale jak już je nadrobię kiedyś, to chętnie sięgnę po tę serię!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha, seria za serię :D Ale ci "Kłamcy" po 200 stron góra mają, może gdzieś wciśniesz ;)

      Usuń
  9. Chyba pod każdą twoja recenzja książki z tej serii pisze, że muszę przeczytać. I tak zrobie ;D

    OdpowiedzUsuń
  10. Ależ się pięknie prezentuje razem ta seria :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda? Mam nadzieję, że czwarty tom też kiedyś SQN wyda w tej pięknej szacie graficznej :)

      Usuń

Jeśli możesz, zostaw komentarz. Zajmie Ci to nie więcej niż 2 minuty, a dla mnie będzie wspaniałym prezentem i dużą motywacją. Dziękuję!