Uwaga: recenzja kolejnego tomu serii zdradza zakończenie poprzedniego!
Gosi udało się przeżyć Noc Kupały, sprawa kwiatu paproci została zamknięta. Wydawałoby się, że od teraz już tylko spokój i sielanka, ale nic z tego. Nie dość, że Mieszko zniknął i nie daje znaku życia, to nad Gosią znów zbierają się czarne chmury. Ktoś zaczyna polować na istoty nadprzyrodzone, a młoda szeptucha z pewnością nie zyskała w tej kwestii ich zaufania zabijając Ote - podejrzenia więc padają na nią. Tymczasem na miejsce Mszczuja przybywa nowy żerca - młody i przystojny. I ewidentnie zainteresowany Gosią...
I: Szeptucha
II: Noc Kupały
III: Żerca
IV: Przesilenie
Tak, w końcu uporałam się z "Żercą". To było moje drugie podejście - poprzednie, prawie półtora roku temu, skończyło się w okolicy 150 strony. Byłam świeżo po lekturze "Szeptuchy" i "Nocy Kupały" i zwyczajnie nie miałam cierpliwości czytać po raz trzeci dokładnie tej samej historii napisanej w nieco inny sposób. Teraz uznałam, że wspomnienie pierwszych dwóch książek zatarło się w mojej pamięci wystarczająco, by spróbować po raz kolejny. No i się udało, ale zachwytów tą lekturą ode mnie nie oczekujcie.
Od samego początku mam z tą serią problem. A nawet dwa. Po pierwsze - Pani Miszczuk nie zainspirowała się słowiańską mitologią. Pani Miszczuk słowiańską mitologię zwyczajnie zarżnęła. Nie będę się w tym temacie wypowiadać, wypowiedziałam się już w recenzjach poprzednich dwóch tomów, do których linki powyżej. Po drugie - powtarzanie w kółko motywów, które możemy policzyć na palcach jednej ręki. Praktycznie w każdej książce dzieje się to samo, tylko w nieco innej oprawie. Ileż można czytać o tym jak Gosia ledwie uchodzi z życiem po spotkaniu z kolejną istotą nadprzyrodzoną? Ileż razy można czytać jak plącze się w układy z bogami a potem wyrzuca sobie głupotę?
Nie można żyć, żałując cały czas czegoś co się stało bądź nie stało. Trzeba cieszyć się życiem, które się ma.
Bo naprawdę, ileż można czytać o tym jak Gosia pakuje się w kłopoty? Gdzie się nie odwróci, tam ktoś nastaje na jej życie. Ciągle przed czymś ucieka, ciągle prosi bogów o pomoc a potem jęczy jaka jest biedna, bo teraz bogowie będą chcieli czegoś w zamian. W dodatku coraz częściej zachowuje się jak rozmemłana, bezwolna kukła. Zamiast powiedzieć matce prosto z mostu, że nie zamierza wyjeżdżać, to łazi przez tydzień i smęci, że matka chce ją zabrać. Najpierw robi jakieś chore podchody, żeby matka nie dowiedziała się, że ma chłopaka (co w tym złego???), a potem sadza ją przy stole i raczy opowieścią o bogach, rusałkach i strzygach i oczekuje, że nikt nie podda w wątpliwość jej zdrowia psychicznego. No laska, ogarnij się!
- Czego oczekiwałaś po wielokrotnym samobójcy? Że nagle zacznie kupować ci róże i zapraszać do kina? Nie ten typ mężczyzny.
- Tja... zamiast kwiatka przyniósłby mi pewnie odrąbany łeb jakiegoś wroga.
- Jest w tym pewien romantyzm, krew też jest czerwona...
Książka ma prawie 500 stron, ale jakby wyciąć z niej jęczenie Gosi na swój los i nikomu niepotrzebne opisy jak ślini się na widok każdego przedstawiciela płci przeciwnej, zostało by jakieś 250 i to byłoby w zupełności wystarczająco. I wtedy byłoby dużo lepiej, bo są w tej książce ciekawe momenty. Historia Mieszka, ta sprzed tysiąca lat, jest najlepszym punktem tej powieści - porzucamy tu choć na chwilę mocno przesłodzoną konwencję głupiego romansidła i dostajemy naprawdę ciekawą opowieść. Nawet styl, jakim te fragmenty są napisane, robi większe wrażenie. Niestety o reszcie książki tego powiedzieć nie mogę.
"Żerca" sam w sobie nie jest tragiczny. Jako osobna powieść wypada raczej przeciętnie, gorzej jest jeśli zestawimy ją z poprzednimi tomami. To naprawdę jest ta sama historia opowiedziana po raz trzeci. Idzie to mniej więcej tak: rozterki sercowe - niebezpieczeństwo - rozterki sercowe - niebezpieczeństwo - rozterki sercowe podczas poważnego niebezpieczeństwa - koniec. Starałam się ocenić ją osobno, w oderwaniu od reszty, stąd ocena dość wysoka jak na moje narzekania, ale nie mogłam w pełnej recenzji pominąć kontekstu pozostałych tomów. Jest to typowa książka dla miłośników romansideł i wszystkich, którzy nie mają ochoty zbyt dużo myśleć podczas lektury. Do poczytania, ale i szybkiego zapomnienia. Szału nie ma - nic więcej do dodania również.
Moja ocena: 6/10
chyba nie skusiłabym się na niego ;) Jakoś tak nie kusi mnie :D
OdpowiedzUsuńNiewiele tracisz :P
UsuńWrócę kiedy nadrobię tą serię ;). Przy okazji dziękuję za ostrzeżenie na wstępie.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Ha, czytasz teraz na własną odpowiedzialność :D
UsuńNie znam jeszcze twórczości tej autorki, ale jakoś mnie do niej nie ciągnie. 😊
OdpowiedzUsuńI powiem Ci, że tak chyba jest lepiej. Jestem pewna, że chociaż to w miarę Twoje klimaty, to nie spodobałyby Ci się te książki.
UsuńJuż sama "Szeptucha" nie skradła mojego serca, dlatego nie chcę sięgać po więcej.
OdpowiedzUsuńJa się uparłam, że skończę serię, bo po każdym tomie obiecują mi, że kolejny jest lepszy. Cóż, kłamią :D Ale został mi ostatni, to szkoda teraz zostawiać. Mam już audiobooka na telefonie, to będę jednym uchem słuchała myjąc kibelek ;)
UsuńOj... czytam tak czytam tę Twoja recenzję i jakoś się nie skuszę .....
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że wiele nie stracisz...
UsuńDo tej pory trafiałam na zachwalające recenzje tej serii i nawet zdobyłam przy okazji wymiany książkowej jedną część tej serii "Noc Kupały" i miałam szukać kolejnych ale teraz nie wiem :)
OdpowiedzUsuńSpróbuj, może akurat przypadnie Ci do gustu? Nie jestem przecież jakąś wyrocznią a moje opinie nie są jedynymi słusznymi ;)
UsuńCiągle mam ją przed oczami tylko czasu wolnego mi brakuje. No i jeszcze fakt, że to seria trochę mnie odstrasza. Pożyjemy zobaczymy, może uda się przeczytać :)
OdpowiedzUsuńNo ja właśnie zaczynałam czytać jak były tylko trzy tomy. Pomyślałam: trzy to machnę raz dwa. Teraz już jest pięć i robi się nieciekawie :D
UsuńSłyszałam już o tej serii, ale nie kuszą mnie słowiańskie klimaty, a i mam takie obszerne stosiki do przeczytania, że już bym nie wcisnęła nic ;)
OdpowiedzUsuńNic nie tracisz, poważnie. Twoje stosiki ważniejsze :)
Usuńuwielbiam tę serię:) genialnie napisana;)
OdpowiedzUsuńByłoby nudno jakbyśmy wszyscy lubili to samo :D
UsuńNigdy jakoś nie interesowała mnie ta seria, a po twojej recenzji jeszcze bardziej nie planuję czytać :)
OdpowiedzUsuńNo i bardzo dobrze. Niech żyje sprzeciw wobec powszechnego hypu ;)
UsuńJa planuję nadrobić wszystkie części :) Ale muszę się zebrać w sobie i w końcu zacząć czytać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Pola
www.czytamytu.blogspot.com
Życzę Ci gorąco, żeby spodobało Ci się bardziej niż mnie :)
UsuńW sumie to seria juz czeka u mnie na przeczytanie
OdpowiedzUsuńA powiem Ci, że nie polecam, ale jestem bardzo ciekawa jak Ty ją odbierzesz :)
Usuńszkoda że nie przypadła ci do gustu :/ mi się podobała :)
OdpowiedzUsuńByłoby nudno jakbyśmy wszyscy lubili to samo :)
UsuńCzytałam, przeczytałam i pomiędzy lekturami zastanawiałam się, co czytelnicy widzą w tej serii. Owszem - ciekawy klimat, pomysł, w końcu nasza słowiańska spuścizna, ale... autorka to spaprała, z genialnego pomysłu zrobiła łzawą historyjkę miłosną. Szkoda
OdpowiedzUsuńŚwięte słowa.
Usuń