środa, 18 września 2019

"Żerca" - Katarzyna Berenika Miszczuk

Uwaga: recenzja kolejnego tomu serii zdradza zakończenie poprzedniego!

Gosi udało się przeżyć Noc Kupały, sprawa kwiatu paproci została zamknięta. Wydawałoby się, że od teraz już tylko spokój i sielanka, ale nic z tego. Nie dość, że Mieszko zniknął i nie daje znaku życia, to nad Gosią znów zbierają się czarne chmury. Ktoś zaczyna polować na istoty nadprzyrodzone, a młoda szeptucha z pewnością nie zyskała w tej kwestii ich zaufania zabijając Ote - podejrzenia więc padają na nią. Tymczasem na miejsce Mszczuja przybywa nowy żerca - młody i przystojny. I ewidentnie zainteresowany Gosią...


Kwiat Paproci:
III: Żerca
IV: Przesilenie

Tak, w końcu uporałam się z "Żercą". To było moje drugie podejście - poprzednie, prawie półtora roku temu, skończyło się w okolicy 150 strony. Byłam świeżo po lekturze "Szeptuchy" i "Nocy Kupały" i zwyczajnie nie miałam cierpliwości czytać po raz trzeci dokładnie tej samej historii napisanej w nieco inny sposób. Teraz uznałam, że wspomnienie pierwszych dwóch książek zatarło się w mojej pamięci wystarczająco, by spróbować po raz kolejny. No i się udało, ale zachwytów tą lekturą ode mnie nie oczekujcie.

Od samego początku mam z tą serią problem. A nawet dwa. Po pierwsze - Pani Miszczuk nie zainspirowała się słowiańską mitologią. Pani Miszczuk słowiańską mitologię zwyczajnie zarżnęła. Nie będę się w tym temacie wypowiadać, wypowiedziałam się już w recenzjach poprzednich dwóch tomów, do których linki powyżej. Po drugie - powtarzanie w kółko motywów, które możemy policzyć na palcach jednej ręki. Praktycznie w każdej książce dzieje się to samo, tylko w nieco innej oprawie. Ileż można czytać o tym jak Gosia ledwie uchodzi z życiem po spotkaniu z kolejną istotą nadprzyrodzoną? Ileż razy można czytać jak plącze się w układy z bogami a potem wyrzuca sobie głupotę?

Nie można żyć, żałując cały czas czegoś co się stało bądź nie stało. Trzeba cieszyć się życiem, które się ma.

Bo naprawdę, ileż można czytać o tym jak Gosia pakuje się w kłopoty? Gdzie się nie odwróci, tam ktoś nastaje na jej życie. Ciągle przed czymś ucieka, ciągle prosi bogów o pomoc a potem jęczy jaka jest biedna, bo teraz bogowie będą chcieli czegoś w zamian. W dodatku coraz częściej zachowuje się jak rozmemłana, bezwolna kukła. Zamiast powiedzieć matce prosto z mostu, że nie zamierza wyjeżdżać, to łazi przez tydzień i smęci, że matka chce ją zabrać. Najpierw robi jakieś chore podchody, żeby matka nie dowiedziała się, że ma chłopaka (co w tym złego???), a potem sadza ją przy stole i raczy opowieścią o bogach, rusałkach i strzygach i oczekuje, że nikt nie podda w wątpliwość jej zdrowia psychicznego. No laska, ogarnij się!

- Czego oczekiwałaś po wielokrotnym samobójcy? Że nagle zacznie kupować ci róże i zapraszać do kina? Nie ten typ mężczyzny.
- Tja... zamiast kwiatka przyniósłby mi pewnie odrąbany łeb jakiegoś wroga.
- Jest w tym pewien romantyzm, krew też jest czerwona...

Książka ma prawie 500 stron, ale jakby wyciąć z niej jęczenie Gosi na swój los i nikomu niepotrzebne opisy jak ślini się na widok każdego przedstawiciela płci przeciwnej, zostało by jakieś 250 i to byłoby w zupełności wystarczająco. I wtedy byłoby dużo lepiej, bo są w tej książce ciekawe momenty. Historia Mieszka, ta sprzed tysiąca lat, jest najlepszym punktem tej powieści - porzucamy tu choć na chwilę mocno przesłodzoną konwencję głupiego romansidła i dostajemy naprawdę ciekawą opowieść. Nawet styl, jakim te fragmenty są napisane, robi większe wrażenie. Niestety o reszcie książki tego powiedzieć nie mogę.

"Żerca" sam w sobie nie jest tragiczny. Jako osobna powieść wypada raczej przeciętnie, gorzej jest jeśli zestawimy ją z poprzednimi tomami. To naprawdę jest ta sama historia opowiedziana po raz trzeci. Idzie to mniej więcej tak: rozterki sercowe - niebezpieczeństwo - rozterki sercowe - niebezpieczeństwo - rozterki sercowe podczas poważnego niebezpieczeństwa - koniec. Starałam się ocenić ją osobno, w oderwaniu od reszty, stąd ocena dość wysoka jak na moje narzekania, ale nie mogłam w pełnej recenzji pominąć kontekstu pozostałych tomów. Jest to typowa książka dla miłośników romansideł i wszystkich, którzy nie mają ochoty zbyt dużo myśleć podczas lektury. Do poczytania, ale i szybkiego zapomnienia. Szału nie ma - nic więcej do dodania również.

Moja ocena: 6/10

28 komentarzy:

  1. chyba nie skusiłabym się na niego ;) Jakoś tak nie kusi mnie :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Wrócę kiedy nadrobię tą serię ;). Przy okazji dziękuję za ostrzeżenie na wstępie.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie znam jeszcze twórczości tej autorki, ale jakoś mnie do niej nie ciągnie. 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I powiem Ci, że tak chyba jest lepiej. Jestem pewna, że chociaż to w miarę Twoje klimaty, to nie spodobałyby Ci się te książki.

      Usuń
  4. Już sama "Szeptucha" nie skradła mojego serca, dlatego nie chcę sięgać po więcej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się uparłam, że skończę serię, bo po każdym tomie obiecują mi, że kolejny jest lepszy. Cóż, kłamią :D Ale został mi ostatni, to szkoda teraz zostawiać. Mam już audiobooka na telefonie, to będę jednym uchem słuchała myjąc kibelek ;)

      Usuń
  5. Oj... czytam tak czytam tę Twoja recenzję i jakoś się nie skuszę .....

    OdpowiedzUsuń
  6. Do tej pory trafiałam na zachwalające recenzje tej serii i nawet zdobyłam przy okazji wymiany książkowej jedną część tej serii "Noc Kupały" i miałam szukać kolejnych ale teraz nie wiem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spróbuj, może akurat przypadnie Ci do gustu? Nie jestem przecież jakąś wyrocznią a moje opinie nie są jedynymi słusznymi ;)

      Usuń
  7. Ciągle mam ją przed oczami tylko czasu wolnego mi brakuje. No i jeszcze fakt, że to seria trochę mnie odstrasza. Pożyjemy zobaczymy, może uda się przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja właśnie zaczynałam czytać jak były tylko trzy tomy. Pomyślałam: trzy to machnę raz dwa. Teraz już jest pięć i robi się nieciekawie :D

      Usuń
  8. Słyszałam już o tej serii, ale nie kuszą mnie słowiańskie klimaty, a i mam takie obszerne stosiki do przeczytania, że już bym nie wcisnęła nic ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic nie tracisz, poważnie. Twoje stosiki ważniejsze :)

      Usuń
  9. uwielbiam tę serię:) genialnie napisana;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nigdy jakoś nie interesowała mnie ta seria, a po twojej recenzji jeszcze bardziej nie planuję czytać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i bardzo dobrze. Niech żyje sprzeciw wobec powszechnego hypu ;)

      Usuń
  11. Ja planuję nadrobić wszystkie części :) Ale muszę się zebrać w sobie i w końcu zacząć czytać.
    Pozdrawiam, Pola
    www.czytamytu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Życzę Ci gorąco, żeby spodobało Ci się bardziej niż mnie :)

      Usuń
  12. W sumie to seria juz czeka u mnie na przeczytanie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A powiem Ci, że nie polecam, ale jestem bardzo ciekawa jak Ty ją odbierzesz :)

      Usuń
  13. szkoda że nie przypadła ci do gustu :/ mi się podobała :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Czytałam, przeczytałam i pomiędzy lekturami zastanawiałam się, co czytelnicy widzą w tej serii. Owszem - ciekawy klimat, pomysł, w końcu nasza słowiańska spuścizna, ale... autorka to spaprała, z genialnego pomysłu zrobiła łzawą historyjkę miłosną. Szkoda

    OdpowiedzUsuń

Jeśli możesz, zostaw komentarz. Zajmie Ci to nie więcej niż 2 minuty, a dla mnie będzie wspaniałym prezentem i dużą motywacją. Dziękuję!